Bardzo się ucieszyłem, że pan Dorn na Salonie24 się udzielać zaczął. Mimo, że politycznie to nie moja bajka, to jednak uważałm zawsze (i ceniłem go za to) że to facet idący za ideami, które głosi, że ma jakiś kręgosłup moralny, że jego rozumienie dobra kraju (nieważne, czy zgadzam się z tym rozumieniem) jest dla niego ważnym wyznacznikiem działań.
Przeczytałem właśnie „sensację”, którą napisał pan Dorn na swoim blogu -http://ludwikdorn.salon24.pl/387424.html .
W skrócie – pan Dorn wiedział o (w jego przekonaniu udokumentowanych ponad wszelką wątpliwość) przekrętach pana Marca, który to inspektorem Policji prowadzącym pana Stokłosy sprawę będąc, uczynił wiele zaniechań. Rozpoczęto nawet postępowanie dyscyplinarne wobec pana Marca.
Pan Dorn o sprawie rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim. Wziął dokumenty, by udowodnić „nieciekawe działania” rzeczonego inspektora. Nie były to pierwsze dokumenty, nie w pierwszej sprawie na temat tego człowieka pokazywane przez pana Dorna panu Kaczyńskiemu (J.) W rozmowie uczestniczył pan Kaczmarek. Zacytuję krótko pana Dorna:
„Wymianę zdań między nami przerwał premier Kaczyński stwierdzając, że są w sprawie inspektora Marca dwie hipotezy: pierwsza, że to co najmniej intrygant i niezdyscyplinowany oficer, a druga, że to oficer energicznie walczący z układem, którego właśnie za to jego przełożeni chcą wykończyć. Ja przychylam się do tej drugiej hipotezy – powiedział premier Kaczyński. Uznałem wtedy, że skoro wizja „walki z układem”, którą pielęgnuje w sobie pan premier, jest ważniejsza niż wydruki komputerowe i notatki służbowe, których sfałszować niepodobna, to dalsza rozmowa nie ma sensu”
Wkrótce potem pan Marzec został szefem CBŚ.
Tak oto pan Ludwik Dorn wszedł w posiadanie strasznej moim zdaniem wiedzy, z której można wyciągnąć następujące wnioski:
· najważniejsza osoba w administracji państwa nie bierze pod uwagę dowodów, tylko decyzje w ważnych sprawach dotyczących bezpieczeństwa państwa podejmuje na podstawie swojego widzimisię, nie analizując tego „na chłodno”, robi to pod wpływem emocji które przyćmiewają jakiekolwiek szczątki zdrowego rozsądku, który każdy posiada, ale nie każdy używa. Generalnie – bezpieczeństwo państwa jest oparte na emocjach, nie na zdrowym rozsądku. Chaos.
· inna wersja – pan J.K. doskonale rozumiał, że pan Marzec nie jest czysty, jednak chciał mieć na stanowisku szefa CBŚ osobę, na którą „ma haka”. Taka wersja byłaby może bezpieczniejsza dla kraju – bo co prawda kontrolować chce J.K. za dużo, ale przynajmniej to co robi ma jakiś sens (moralnie jest kiepskie, ale widać za tym myśl jakąś)
· inna wersja – pan J.K. doskonale wiedział, co z Marca za ziółko, jednak z jakichś powodów – innych, niż napisałem wyżej - nie chciał takiej ‘afery’. Też lepsze to niż 1-sza opcja – bo wszystko jest lepsze niż rządzenie przez chaos i emocje człowieka nie zawsze potrafiącego je kontrolować.
Takie wnioski można wyciągnąć teraz, pan Ludwik pisze, że on uznał, że ‘wizja walki z układem’ jest silniejsza niż dowody, czyli że jest to opcja pierwsza – moim zdaniem najbardziej niebezpieczna.
I co zrobił pan Ludwik Dorn, któremu zawsze dobro kraju na pierwszym miejscu w motywach działania jego się znajduje ? Ano – złożył dymisję. Bo musiał – teraz pisze, że przez to. Czy pobiegł do prokuratury, czy opinię publiczną próbował powiadomić, w interesie publicznym działając, co chroniłoby go przed ewentualnym wyrokiem, gdyby nie mógł przed sądem swoich racji udowodnić, a pozwany by został ?
Cytaj z pisarza bajek dla dzieci, pana Ludwika:
„uważałem, że dla dobra PiS-u powinienem powstrzymywać się przed podawaniem do publicznej wiadomości faktów, które kompromitują pana Jarosława Kaczyńskiego pod względem politycznym i intelektualnym, „
Hm... dla dobra PiSu lepiej nie mówić, że uważa się, i jest się w stanie to logicznie wykazać, że krajem rządzi człowiek, który nie patrzy na dowody, tylko szefem Centralnego Biura Śledczego mianuje kogoś, kto ma nieźle za uszami.
A dobro kraju to pies ?
Ktoś w komentarzach spytał o to, o co od razu każdy rozsądny człowiek chciałby spytać – dlaczego L.D. do prokuratury doniesienia nie złożył o takim fakcie, przecież miał taki obowiązek? Pan Dorn odpowiedział:
„O sprawie podania nieprawdy przez insp. Marca w notatce słuzbowej wiedziiał nie tylko premier, ale też prokurator generalny i jego zastepca. Oni byli powołani do oceny prawno-karnej, a nie ja, więc nie było powodu, bym składał doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.”
Jasne – to wszystko tłumaczy. Co prawda pan Dorn wiedział, że ani premier Kaczyński, ani Kaczmarek, ani Ziobro nie chcieli tej sprawy ruszać, mimo bezpośredniego przedstawienia im dowodów, to jednak teraz ma czelność usprawiedliwiać się tym, że ‘premier/ziobro/kaczmarek wiedział’, mimo, że wcześniej pisał, że źli oni byli, bo wiedzieli, a nic z tym nie chcieli robić.
Ja rozumiem, że jak się pisze bajki dla dzieci, to można się przyzwyczaić do pewnego poziomu intelektualnego czytelników. Ale na litość Latającego Potwora Spaghetti – to już jest chyba przeginka ?
Wyobraźmy sobie taką sytuację – pan Ludwik Dorn jest w rządzie pana (fikcyjna postać) Jaromira Gęsickiego. Pan Jaromir Gęsicki zaczyna wraz z generalnym prokuratorem (też fikcyjne nazwisko fikcyjnej postaci w hipotetycznej sytuacji podam) Zdzisławem Łopatką kraść publiczne pieniądze. Pan Dorn się o tym dowiaduje. Nie składa jednak doniesienia do prokuratury o popełnieniu przestępstwa tłumacząc potem tym, że przecież on nie miał powodu składać doniesienia, skoro o całej sprawie wiedzieli premier i minister sprawiedliwości – to oni powinni byli takowe doniesienie złożyć.
Śmiechu warte. Polityk, który dobro Polski stawia nad wszystko...
jestem z białka
Gęby za lud krzyczące sam lud w końcu znudzą,
I twarze lud bawiące na końcu lud znudzą.
Ręce za lud walczące sam lud poobcina.
Imion miłych ludowi lud pozapomina.
Wszystko przejdzie. Po huku, po szumie, po trudzie
Wezmą dziedzictwo cisi, ciemni, mali ludzie.
a to nasz wieszcz narodowy, jakże przewidujący nasze czasy - a tak dawno temu te słowa pisał
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka