Wbrew sugestiom wielu publicystów i komentatorów nic nie wskazuje na to, aby najbliższe wybory parlamentarne miały się odbyć szybciej niż w 2027 roku. To jeszcze sporo czasu, żeby ustalić sojusze i ewentualne koalicje, w które miałaby wejść Konfederacja Korony Polskiej. Wydaje się, że ugrupowanie Grzegorza Brauna i Włodzimierza Skalika ma co najmniej dwie ewentualności i z pewnością są one brane pod uwagę w sztabie KKP.
Start w koalicji z Konfederacją Wolność i Niepodległość
Konfederacja, założona przecież m.in. przez Grzegorza Brauna i Janusza Korwin-Mikkego, notuje obecnie historycznie wysokie poparcie w społeczeństwie. Co prawda, w 2023 r. sondaże pokazywały ponad 15% dla tego ugrupowania, jednak nie przełożyło się to na wynik wyborczy. Wówczas na głównego winowajcę został nominowany Korwin, odsuwając od Sławomira Mentzena blamaż w potyczkach z Ryszardem Petru i wiele innych kampanijnych wtop. Za organizację ówczesnej kampanii miał odpowiadać Robert Winnicki, który jednak w niejasnych do dzisiaj okolicznościach, zrezygnował z działalności publicznej (do której zresztą powrócił). Jego rolę przejął inny działacz Ruchu Narodowego - Witold Tumanowicz. Ten sam, który złożył wniosek do sądu partyjnego, o odsunięcie Janusza Korwin-Mikkego od partii.
System D'Hondta, który obowiązuje w wyborach do polskiego parlamentu, promuje ugrupowania które zdobędą więcej głosów. Liczby są bardzo wyraźne i nawet kilka punktów procentowych więcej przekłada się na o wiele większą ilość mandatów do Sejmu. Stąd słychać w sztabie Korony głosy, że KKP mogłaby być chętna, aby ponownie współpracować z partią Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena. Kwestią z pewnością byłby podział miejsc "biorących" do Sejmu, oraz udział w subwencji. Jeszcze w czasach sprzed rozbratu Brauna z Konfederacją, lider Korony głośno domagał się "urealnienia" udziału jego partii w projekcie spod szyldu Konfederacja. Wobec ignorowania jego głosu w Radzie Liderów, Grzegorz Braun postanowił wziąć udział w wyborach prezydenckich, chcąc pokazać (i, jak wiemy, pokazał) jego poparcie w społeczeństwie. Mając tą wiedzę Korona ma dużo lepszą kartę przetargową, w ewentualnych negocjacjach z Bosakiem i Mentzenem. Wydaje się, że Grzegorz Braun chciałby 1/3 udziału w najlepszych miejscach na listach i podziale subwencji.
Jak wiadomo rozwód Konfederacji z Koroną przyniósł bardzo dobre rezultaty, zarówno dla kandydatury Mentzena jak i Grzegorza Brauna. Wynik obu, który zakręcił się w okolicach 21% jest tym, na co nigdy "paleoKonfederacja" nie mogła liczyć. Zwolennicy Nowej Nadziei i Ruchu Narodowego pozbyli się łatki "szurów", "foliarzy" i oszołomów, za to brauniści mogli z czystym sumieniem zagłosować na skrajnego i bezkompromisowego Grzegorza Brauna, bez tłumaczenia się z konformistycznego i ugrzecznionego podejścia do polityki w wykonaniu chociażby Krzysztofa Bosaka. Wspólny start do Sejmu w 2027 r. wcale nie musi zatem przynieść rekordowego wyniku. Zwolennicy Mentzena, zwłaszcza młodsi, mogą zniechęcić się do popierania listy, na których są "płaskoziemcy" i "foliarze", zaś wyborcy Brauna niekoniecznie chcieliby, aby ich głos wpuścił do Sejmu ludzi, którzy np. popierają wprowadzenie tzw. związków partnerskich.
Idziemy szeroko
Głosy mówiące, że zwolennicy Korony to wyznawcy tzw. „teorii spiskowych” nie są wzięte bezpodstawnie. Nawet jeżeli jest to pewien margines, to jednak łatka „płaskoziemców”przylgnęła do zwolenników Korony i ciężko będzie się tej nominacji pozbyć. O ile może to zniechęcić sporą część społeczeństwa do popierania KKP, jednak otwiera to pole na pozyskanie wyborców, którzy określają się mianem „antysystemu” czy szeroko pojętych „redpillowców”. Oni patrzyliby bardzo niechętnie na ponowny sojusz z partią Bosaka i Mentzena. Jednak istnieje w społeczeństwie wiele organizacji, które do tej pory nie utożsamiały się z żadnym politykiem, ani tym bardziej partią polityczną. To otwiera furtkę do zagarnięcia takich środowisk, wymieniając chociażby liczne organizacje „kamrackie” założone pod wpływem działalności Wojciecha Olszańskiego.
Tak samo środowiska antyszczepionkowe, które w liderze Korony upatrują jednego z nielicznych polityków, który potrafi wstawić się za ich postulatami. Również stowarzyszenia skrajnie narodowe, otwarcie antyukraińskie, a może raczej antybanderowskie, mogą być zawiedzione działalnością obecnej Konfederacji w Sejmie. To otwiera szeroko drzwi do współpracy i znalezienia się na listach wyborczych w wyborach do parlamentu w 2027 r.
Już teraz Grzegorz Braun wspomina o współpracy z częścią środowiska Bezpartyjnych Samorządowców, partiami Polska Jest Jedna, Samoobroną, Ligą Polskich Rodzin. Partii tzw. „kanapowych” jest w Polsce mnóstwo, ludzi którzy nie mają swoich reprezentacji w Sejmie. Wystarczy spojrzeć na próbę startu w wyborach prezydenckich pana Romualda Starosielca, który został wybrany przez środowiska prawicy pozaparlamentarnej. Pójście tak szerokim frontem może odnieść wymierny skutek.
Co zrobi Korona?
Do wyborów zostały jeszcze 2 lata, jednak już teraz trzeba zawiązywać sojusze. Wydaje się, że ponowne porozumienie z Krzysztofem Bosakiem i Sławomirem Mentzenem jest bardzo odległe, zwłaszcza patrząc na wypowiedzi chociażby Anny Bryłki, która sprzeciwia się takim sojuszom. Wspólny start wywoła dużo kontrowersji u wyborców „neoKonfederacji”, którzy nie chcieliby mieć przypisanej łatki „foliarzy”. Zwłaszcza młodzi baliby się ostracyzmu w swoich środowiskach. Tak samo antysystemowcy nie chcieliby głosować na partię z ludźmi, którzy byli otwiarcie proukraińscy i sondującymi jakie poglądy należy głosić, aby zdobyć jak największe poparcie.
Co zaś zrobią obie partię? Na pewno rozmowy będą, bo ewentualny zysk w wyborach jest kuszący, ale żeby do tego doszło należałoby iść na obopólne ustępstwa i kompromisy. A czy zarówno Korona i Konfederacja są do tego zdolne? Niedługo się tego dowiemy.
Inne tematy w dziale Polityka