Felerne wykrywacze narażały na śmierć
http://www.rp.pl/artykul/424042_Felerne_wykrywacze_narazaly_na_smierc.html
Nie jestem językowym purystą, choć uważam, że brudzenie języka to tak, jak załatwianie swojej fizjologicznej potrzeby otwarcie w publicznym miejscu. W "Rzepie" niestety o wiele częściej, aniżeli w konkurencyjnej „GW” znaleźć można językowe lapsusy, brudy i inne wyskoki i to nawet u czołowych publicystów. Te wszystkie „olewania”, „zblatowania” i inne gangsterskie wyrażonka wywołują u mnie odruch wymiotny. Skąd oni to mają? Zapewne z domu, albo podwórka na którym się wychowali.
Samo słowo „felerny” pochodzi z jidish, a jeszcze głębiej sięgając– z niemieckiego słowa „Fehler” czyli błąd. (Pamietacie? "A to feler, westchnął seler") Z tego choćby tylko powodu w „GW” uważa się na coś takiego. Tymczasem w „Rzepie” hulaj dusza!
Uważam, że za niszczenie języka powinny być kary wyższe, aniżeli za niszczenie własności publicznej.
Ze smutkiem uświadamiam sobie przy takich drobnych, zdawałoby się, okazjach, że krwawa ofiara naszych przodków walczących z zaborcami o prawo do używania języka ojczystego nie zdała się na nic. Polska kultura ginie na naszych oczach. „Rzepa” się do tego wydatnie dokłada.
Inne tematy w dziale Kultura