Na Salonie24 podniósł się lament, że "Zły Dziennikarz" - Łukasz Warzecha - wbija nóż w plecy dokumentalistyce Gazety Polskiej. Krytyka ze strony Warzechy wywołała taką reakcję u czytelników i sympatyków "GP", jakby się dawny redaktor "Życia" przeniósł do "Gazety Wyborczej" albo do "Nie". Ilość pomyj, które spłynęły po wpisach Warzechy świadczy o tym, że środowisko Gazety Polskiej dyskusji sobie nie życzy. Owszem, na ten temat wypowiedzieli się prawicowi blogerzy - nie jest to oficjalny komunikat prasowy Redakcji. Z tym, że sam Tomasz Sakiewicz wbił gwóźdź do trumny z Warzechą - założę się (już się to dzieje), że Warzecha stał się nowym wrogiem prawdy, sprawiedliwości i całej prawicy.
To jest bardzo symptomatyczne w prawicowych mediach, prawicowej publicystyce oraz u blogerów o prawicowych poglądach - my się radykalizujemy, więc jeśli się radykalizujesz z nami, to jesteś OK. Jeśli nie - jesteś zdrajca i przechrzta. Pojawiły się komentarze, że w ogóle "Gazety Polskiej" nie można krytykować, bo "GP" ma teraz ciężkie życie. Nie może się przebić do mediów oficjalnego nurtu, więc wszyscy ludzie dobrej woli powinni się zamknąć na jakiś czas i robić albo dobrą robotę - albo siedzieć cicho. Czy zrobicie z "Gazety Polskiej" medium objawione?
Jeśli tak, jest to droga donikąd. W mediach pluralizm opinii gwarantuje pewien poziom merytoryczny. Jeśli nie chcesz ogłosić swojego wydawnictwa tubą propagandową (vide Gazeta Wyborcza) trzeba unikać wyniesienia na ołtarze Ojca Redaktora Naczelnego i obwieszania go orderami. To są podstawowe zasady rzetelności dziennikarskiej i niezależności mediów - właśnie dlatego krytykujemy Wyborczą i TVN, że sprzeniewierzyły się im, czyż nie tak?
Swobodna dyskusja na temat "Mgły" na łamach mediów niszowych może filmowi tylko pomóc. Gazeta Polska wykonała na tyle dobrą robotę, że nie zatruła filmu antyplatformerską propagandą. W materiale pokazane zostały sytuacje, w których prominentni politycy partii rządzącej zachowywali się wbrew racji stanu lub wbrew elementarnej ludzkiej przyzwoitości. Owszem, wbito kilka szpileczek i przekręcono kilka spraw, na przykład: po co był we "Mgle" temat Kamińskiego? Atak na PJN. Czemu się dziwiono, że Tusk nie chce spotkać się z Kaczyńskim? Cóż, Tusk nie jest na tyle twardy jak Kaczyński - po prostu po ludzku się przestraszył. Przestraszył się odważnego człowieka, bo sam jest podszyty tchórzem. Ale to nie powinien być wątek tego filmu!
Osobiście uważam, że Łukasz Warzecha się pomylił. Mimo, iż trafnie wskazuje, że "Mgła" jest stygmatyzowana przez "Gazetę Polską", to akurat konsekwencje tego stygmatu mogą okazać się zbawienne. Autorzy dokumentu wbili zęby w podłogę, żeby tylko nie przesadzić i nie gardłować na Tuska. A powody były, bo jeśli wierzyć autorom filmu, delegacja PiS została potraktowana jak towar piątej kategorii. Dlaczego tak się stało? Bo mamy wojnę polską-polską, gdzie decydenci nie przebierają w środkach? A może sprawa była ukartowana i ludzie Platformy Obywatelskiej wiedzieli, co naprawdę wydarzyło się pod Smoleńskiem? Takie właśnie kwestie podnosi ten materiał.
Autorzy "Mgły" posłużyli się skutecznym narzędziem znanym z psychologii humanistycznej - komunikatem JA. Pozwolili mówić ludziom i zadali pytanie, które wprost nie padło: A jak Ty byś się czuł, gdybyś został potraktowany przez swój kraj w analogiczny sposób? Tym samym wykazano się profesjonalizmem i nadano "Mgle" nową jakość. Czekamy na część drugą - oby była jeszcze lepsza.
Jak dla mnie "Mgła" mogłaby w ogóle być pozbawiona wątków politycznych. Moim zdaniem ważny jest faktyczny brak dowodów (samolot, nagrania, skrzynki, analiza gruntu, etc.) i działania przeciwko śledztwu, przeciwko kontradyktoryjności oraz jawności postępowania. To dla mnie najlepszy dowód, że ONI nie mają czystych rąk. Natomiast kogoś innego może razić zbyt duża ilość wątków związanych z wewnętrznymi przepychankami na linii PiS-PO. Ma do tego prawo? Ma. Nawet jak się nazywa Łukasz Warzecha? Nawet wtedy.
"Uwaga: Czytanie tego bloga, samodzielne przemyśliwanie zawartych w nim treści, nieskrępowana krytyka, dzielenie się zamieszczonymi na blogu opiniami ze znajomymi, rodziną, kol. z pracy oraz powoływanie się na te opinie w jakikolwiek inny sposób - bez zgody autora surowo wzbronione. Wszelkie odstępstwa od ww. postanowień mogą zostać zniesione po uprzednim złożeniu podania w 3 egzemplarzach oraz merytorycznym uzasadnieniu wniosku"
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka