Turul Turul
583
BLOG

PiS-owscy spece

Turul Turul Polityka Obserwuj notkę 9

 

W normalnym kraju człowiek, który zabiera głos w jakiejś sprawie ma jakiekolwiek pojęcie na dany temat. Jest to ogólnie przyjęta norma, co do której obowiązywania nikt nie zgłasza żadnych pretnesji – tak po prostu jest i już. Polska jednak normalnym krajem nie jest. Udowadniamy to na każdym kroku i przy każdej możliwej okazji, w każdej sferze życia.

            Przykładów na potwierdzenie tezy można znaleźć mnóstwo. Znany polityk PiS, który krótko po ogłoszeniu wyników przetargu na nowy śmigłowiec dla polskiej armii dowodził, że maszyny tego typu przydałby się Polsce tylko w przypadku, gdyby Litwa napadła na Suwałki to jeden z pierwszych przykładów. Kolejne można mnożyć. Specjalista od języka keczua ministrem obrony narodowej. Tak proszę państwa, pan Antoni Macierewicz zna język keczua, a w PRL był wykładowcą uniwersyteckim na Uniwersytecie Warszawskim. Obecnie ten człowiek, zapewne posiadający bardzo głęboką wiedzę na temat wojska odpowiada za naszą obronność, a wcześniej stał się wybitnym ekspertem od wypadków lotniczych. Na tyle wybitnym, że 90% społeczeństwa słysząc zbitkę „Macierewicz – Smoleńsk” na końcu języka ma „o Boże, co tym razem ten taki a taki wymyślił”.

            Najzabawniejszymi decyzjami Macierewicza jako szefa MON było powołanie na swojego doradcę dwudziestolatka wyglądającego jak Harry Potter, który po kilku tygodniach zrezygnował ze współpracy i pojechał do USA na studia. Następnie zatrudnienie w MON znalazł kolejny młody człowiek – syn zmarłego prezesa IPN, Kurtyka Paweł. Jego główną kwalifikacją jest to, że jest synem swego ojca. Kolesiostwo level PiS, można powiedzieć.

            To jeszcze nic. Specjalistą od doradzania ministrowi spraw zagranicznych RP, panu Waszczykowskiemu został pan Żurawski vel Grajewski, który jak zresztą cała rodzina Żurawskich vel Grajewskich jest strasznym ukrainofilem. Ukrainofilia w przypadku rodziny Żurawskich vel Grajewskich, łączy się z rusofobią, która jest na tyle zaawansowana, że czcigodni bracia profesorowie byliby skłoni poświęcić własne dzieci, byle tylko pierwszy piorun śmiertelnie poraził Władimira Putina. Doradca ministra Żurawski vel Grajewski, którego imię pominę gdyż obaj bracia niczym rodzeństwo Kaczyńskich jest do siebie łudząco podobne, stwierdził nie tak znowu dawno, że udzielona przez polski rząd pożyczka dla Ukrainy nie musi być zwrócona… Chodzi o całkiem sporą sumę, za którą można by rozbudować armię, zrobić wiele rzeczy z pożytkiem dla kraju i ludzi, ale nie, zdecydowanie lepiej walnąć w tych strasznych „ruskich”… Dlaczegóż więc profesor z UŁ pracujący na wydziale politologii dostał pracę jako doradca szefa MSZ? Od lat obaj Żurawscy vel Grajewscy prześcigają się w słodzeniu prezesowi PiS. Występują jako tak zwane autorytety na łamach „Gazety Polskiej”, która ma tyle wspólnego z rzetelnym dziennikarstwem ile Rydzyk z ubóstwem.

            Jakby tego było mało środowisko PiS-owsko – prawicowe, o ile w przypadku grupy w rodzaju „Solidarni2010.pl” można mówić o prawicy, zajęło się ulubionym sportem tak zwanej „polskiej prawicy” – polowaniem na agentów i tajnych współpracowników. Okazuje się bowiem, że w każdej puszcze pasztetu kryje się dawny agent WSI, a w każdym pętku kiełbasy ukrywa się były ubek. Wszyscy oni wspólnie knują i uknuli spisek, w wyniku którego władzę w kraju przejęło PO, a prezydentem został Komorowski. Całą sprawę przepisał z popularnych kryminałów znany dziennikarz śledczy Wojciech Sumliński – kolejny domorosły specjalista od służb specjalnych. Ostatnio kolejnym tajnym współpracownikiem okazała się pani prof. Jadwiga Staniszkis, która miała odwagę powiedzieć, że rząd PiS, a raczej jego działania, wywołują u niej pewne obawy o dalsze losy partii. Krytyka została wygłoszona w sposób jak najbardziej cywilizowany i kulturalny, z czego znana jest pani profesor. Jednakże krytyka PiS-u równa się wkroczenie na wojenną ścieżkę z „prawdziwymi patriotami”. Owi „prawdziwi patrioci” z Solidarnych odkryli, że pani Staniszkis była tajnym współpracownikiem. Nie wiem czy to efekt podobny do tego co dzieiej się na portalu Fronda, gdzie panią profesor zezwano, oczywiście w imię chrześcijańskiej miłości, od najgorszych, ale sprawa bez względu na to czy pani profesor była TW, czy nie jest co najmniej niesmaczna. Tym bardziej, że domniemana agenturalna przeszłość prof. Staniszkis nie przeszkadzała zwolennikom PiS, gdy ta mówiła dobrze o partii Kaczyńskiego.

            Żeby było weselej za komentowanie tego co w kinie wziął się ponownie znany i nie lubiany Grzegorz Braun. Choć w „internetach” Braun uznawany jest za kolejny cud świata, to jednak w rzeczywistości nigdy nie wybił się z tłumu wielu nawiedzonych katolickich reżyserów, którzy na każdym kroku węszą kolejny spisek. O tym, że w bardzo specyficzny sposób, wzorem znacznej części kleru, interpretuje chrześcijańskie wezwanie do miłowania bliźniego swego jak siebie samego już nie wspomnę. Dziwnym trafem o historii literatury pan Braun się nie wypowiada. Ciekawe czemu? Przepraszam za to co powiem, ale mam gdzieś opinię Brauna o filmach, agentach i Kościele, że o szkole i strzelnicy nie wspomnę. Chcę wreszcie usłyszeć jak mówi o historii literatury. Dlaczego tego nie robi? Ma problemy jak Palikot?

            A propos Palikota, to ten znany błazen, który próbował zrobić karierę na walce o świecką Polskę ma poważne problemy z wypowiedzeniem się na temat tego jak brzmiał temat jego magisterki. Miejmy nadzieję, że to tylko skleroza, ale lider „Twojego Ruchu” ma poważne problemy z wyjaśnieniem o co tak naprawdę chodziło filozofom o których pisał magisterkę. Budzi to wszystko wiele wątpliwości – najdelikatniej mówiąc. Czyżby więc zarówno pan Braun jak i pan Palikot nie znali się na tematach o których pisali?

            Te i inne przykłady które można by mnożyć w nieskończoność (a wybrałem tylko te najbardziej jaskrawe) świadczą dobitnie o tym, że żyjemy w nienormalnym państwie, gdzie władzę już od lat sprawuje gromada nie znających się na swoich własnych dziedzinach ludzi. Skoro ktoś nie zna się, nie wypowiada się na temat rzeczy o których ma pojęcie to jak możemy wymagać by mówił sensownie o rzeczach, o których ma pojęcie mgliste, lub zgoła żadne? Prawdę powiedziawszy to Polska od 1989 r., przypomina kraj afrykański, w którym władzę uchwycili rebelianci z lasu. Rebelianci lubują się we wzajemnych wojenkach i swego czasu byli popularni, a legenda tych, którzy nie dorobili się na zwycięstwie rebelii jest żywa i pozwala wyjaśnić społeczeństwu dalszą walkę. Niestety, rebelia nie potrafi rządzić i co jakiś czas do władzy wracają dawne rządy kolonialne złożone z miejscowych. Tak to niestety i u nas wygląda.

            Podobna sytuacja jest na Ukrainie. Opisał to celnie ukraiński historyk Jarosław Hrycak, który stwierdził, że fakt iż ukraińscy inteligenci mimo iż są specjalistami od np., historii, a chętnie dyskutują o metodach uprawy arbuza świadczy o słabości i braku specjalistów. Podobnie jest w Polsce, z tą różnicą, że nie mamy przed sobą wizji walki o znaczną część ziem. Obecną sytuację nad Wisłą porównałbym raczej do tego co działo się na Ukrainie po pomarańczowej rewolucji, gdy nowy obóz władzy pokazywał, że „teraz k…a my”. Jak to się wszystko skończyło wiemy wszyscy. W Polsce niestety może być podobnie. Czy istnieje sposób na uniknięcie tego losu? Zdecydowanie tak. Niech każdy z nas i nie mówię tu tylko o historykach czy nauczycielach, stanie się specjalistą w swojej dziedzinie. Oczywiście nie można wiedzieć, wszystkiego, ale jeśli będziemy znali się na tym czym się zajmujemy, a w sprawach na których się nie znamy zaufajmy specjalistom. Prawdziwym. A nie z partyjnego nadania.

Turul
O mnie Turul

Jestem narodowcem. Jestem Polakiem - obowiązki również mam polskie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka