Pierwszego listopada niejednokrotnie wyruszamy w długą podróż, przemierzamy setki kilometrów, a wszystko po to, by zatrzymać się na chwilę i pochylić głowę nad grobem ukochanej osoby, położyć kwiaty, zapalić znicze, pomodlić się...
Dzień Wszystkich Świętych ustanowił w 834 roku papież Grzegorz IV. Od tego momentu pierwszy listopada dla wielu jest datą szczególną. W tym dniu na cmentarzach całego świata zapalamy znicze - jako symbol więzi ze zmarłymi - by połączyć się w zadumie i powspominać tych, którzy byli nam bliscy; by ponownie, choć na chwilę zdołać poczuć ich mistyczną obecność.
Święto zmarłych to także dzień refleksji nad naszym życiem i ostatecznym jego powołaniem. To chwila, w której możemy dokonać przewartościowania siebie samych. Pamiętajmy więc i o tym, śpiesząc się kochać ludzi, bo tak szybko odchodzą. Dziś jeszcze, przy odrobinie dobrych chęci, jesteśmy w stanie otworzyć szeroko nasze serca, które niech płoną niczym lampiony miłości. Jutro może być za późno.
Święto zmarłych bezwiednie porusza w nas emocje ku tym, którzy odeszli. Są w pamięci, w sercu. Wspominamy ich, łaczymy się myślami. W ten sposób rozmawiamy z nimi. Są nam wciąż bliscy. Modlitwa nad grobem, zapalenie znicza, postawienie kwiatów - to nasz ukłon w ich stronę, by powiedzieć, że mimo Was nie ma tu fizycznie to jednak duchowo wciąż tu jesteście. Chcemy o Was pamiętać, chcemy by pamięć o Was żyła jak najdłużej. Tak wiele Wam zawdzięczamy, tak bardzo nam Was brakuje.
1 listopada pójdziemy w miejsce, które jest smutną perspektywą naszego życia, każdego z nas. Dlaczego Bóg tak to smutnie rozegrał? Czy z miłości? A może z tęsknoty za człowiekiem, by zabrać go do nieba? A może uległ diabłu, by jemu dać też ogarek? Tyle niewiadomych i tyle beznadziei.... tylko miłość łączy nas i trzyma przy życiu...
O czwartej nad ranem
Są, takie myśli dalekie i znane
Obrazy, których nie da się zapomnieć
Sny, które śnią się na jawie
Dni, wymyślone o czwartej nad ranem
Ich przeszłość mierzy się z teraźniejszościami
Wracają nocą w jaźni odrodzone
Bez kanonów Szeptem balansuję po przestworzach
Brodzę po pamięci w pyle kurzu
Przecieram twarze starych fotografii
Szukam ludzi
Każdemu ofiarowuję cząstkę różańca
W nadziei, że na lichtarzach
Ogień po ścianie cień puści
Na znak trwały zmartwychwstania
Łzy kapią po policzkach
Czułe serce ich tętno liczy
Do taktu cicho brzęczą stare fortepiany
Jakby grały koncert zaczarowany Słucham muzyki z niepokojem Świt przenika chłodem pozorów Do głowy cisną się pytania Co potem?
------------------------------------------------- W hołdzie pamięci – mojej siostrze T.M.
Komentarze