twardek twardek
104
BLOG

Interesujące noty dwie i moich groszy trzy – (grosz) 2

twardek twardek Polityka Obserwuj notkę 1

Obrona Kraju 

Ze swej strony nie potrafię wskazać równie stabilnego (mimo wszystko) i demokratycznie zarządzanego państwa, jakim jest obecna Polska, które znajduje się w stanie takich strategicznych zagrożeń! W wymiarze i politycznym i militarnym, a w tle także gospodarczym. Co do przyjaciół (tak ich określmy), wyjąwszy UK, nadal ważne w wymiarze europejskim, ale pozbawione już mocy globalnego (współ) stanowienia oraz wyjąwszy USA – możliwe do ograniczonego uwzględnienia przy nie całkiem pewnej perspektywie, i to dla horyzontu raptem paru lat (druga kadencja prez. Trumpa) - jesteśmy wobec tych zagrożeń praktycznie sami. Co do wrogów z kolei, to przede wszystkim są nimi Niemcy ze swoimi skrywanymi roszczeniami i ambicjami oraz Rosja, z jej – jeśli trzeba będzie, to i z bezinteresowną nawet wrogością…

W tym rachunku nie sposób pominąć wreszcie Izraela, znaczenie którego wyraża się dominującą politycznie mocą żydowskiego lobby i w USA i na świecie. A także, gdy chodzi o znaczenie lokalne, które w naszym przypadku wyraża się liczną, zarówno jawną jak i zakonspirowaną siecią grup lobbystycznych, pewnie i agentur, jakie znalazły w Polsce świetne warunki egzystencji z sowieckiego nadania już w r. 1944. Oczywiście, na dzisiaj mówimy o spadkobiercach nachodźców z tamtego okresu. Co do konkretu, zagrożenie (o charakterze operacyjnym, nie zaś trwale obecnym ‘logistycznym’), to roszczenia w związku z tym mieniem bez spadkowym. Roszczenia te, co do natury, to tragifarsa a zarazem niesłychane łajdactwo bez precedensu w historii stosunków międzynarodowych, ale są faktem i amerykańskie żydostwo próbuje je racjonalizować, szkodząc nam prewencyjnie gdzie się da i jak się da.

Czy w całym układzie zagrożeń jak wyżej, występują już, zorientowane na nas, sformalizowane 'projekty ' tercetu Niemcy/Rosja/Izrael? Może, ale nie jest to takie oczywiste, ponieważ czynne jest najpoważniejsze przecież źródło docelowego zagrożenia, nie tylko dla Polski, mianowicie program NWO, który w Europie jest realizowany niesłychanie 'rozległym' potencjałem G. Sorosa. I właśnie nie wydaje mi się, aby przymusowe wniknięcie w europejską, już tylko tzw.’ ludność’ o barwie multi-ulti, było czymś, co rajcuje Niemców czy Rosję. Nie wykluczałbym, szczerze mówiąc jestem przekonany, że oba te państwa rozpracowują, oczywiście bez Izraela, wspólny plan obrony przed NWO. To, że akurat w opracowaniu takiego wątku strategii przetrwania – nie ma Izraela - nie musi jednak przeszkadzać całej trójce w podjęciu już jakiejś jawnej akcji dopieprzenia Polsce.

Jak na razie, tak czy siak, duet rosyjsko-niemiecki zagraża naszemu istnieniu, Izrael zaś, ze swoimi sponsorami, zagraża co najmniej naszemu bytowi, pewnie na przeciąg dwu pokoleń. Zresztą z niejasną perspektywą na później. Gdy się tak nad tym wszystkim zastanawiam, to dochodzę do wniosku, że i tutaj stoją przed nami rozpaczliwie piękne wyzwania. Jak uprzednio - i rozpaczliwe i piękne!

Myśli o wykaraskaniu się z tych pułapek są u mnie jakoś bardzo ulotne… ale najczęściej potrafię uchwycić przynajmniej taką, że mianowicie układ priorytetów przeciwdziałania tym zagrożeniom musi zawsze być zapoczątkowany energiczną budową stosownego potencjału obrony. Nic nowego. Poza tym, że dzisiaj jesteśmy już dramatycznie spóźnieni. Zdaje się, że historycznie’ tak już to mamy’…

Konflikt zbrojny z Izraelem nie wchodzi w rachubę, co nie oznacza, że kraj ten jest dla nas mniej groźny na inny sposób. Gdy chodzi o tą od wojny, Rosję, to ponieważ w dającej się sensownie przewidzieć przyszłości - na wojnę konwencjonalną z tym państwem , w stylu 'cios za cios' iść nie możemy, więc trzeba myśleć o takim systemie obrony (który mimo naszej przegranej) gwarantować będzie, iż w rzeczowej ocenie zdolności obronnej Polski przez potencjalnego napastnika - oczywista okaże mu się nieopłacalność agresji.

Zważywszy na fakt, że przy dzisiejszych technikach wojny, Rosji nie jest potrzebny przemarsz jej wojsk przez nasze terytorium, żeby np. dołożyć Niemcom, Anglii czy Francji, czy komukolwiek innemu w Europie - czynnik powabności fizycznego opanowania, czy wręcz okupowania naszego terytorium– pomijając upragnione przez Rosjan uczucie satysfakcji - nie jest taki oczywisty. Właśnie, przy potencjale obronnym, o jakim myślę - byłoby za drogo jak na okazjonalną potrzebę, czy okazyjne dorwanie się do naszego węgla bądź miedzi itp. O ile całe rozumowanie z tym przemarszem czy okupacją jest merytorycznie słuszne, to staje się oczywiste, że w tej ‘słuszności’ zawiera się konieczność spotęgowania sił defensywnych. Inaczej mówiąc, chyba już czas, aby jak najpilniej rychtować 350 tys. pospolitego ruszenia tak, byśmy w przypadku agresji dysponowali możliwością przeciwstawienia najeźdźcy półmilionowych sił samoobrony (licząc też 150 tys. zawodowego wojska).

Właściwy scenariusz powinien chyba zakładać, że z chwilą napaści któregoś z wrogów, albo, nie daj Boże, napaści historycznego duetu Rosja/Niemcy - nie czekając na niechybne wytracenie potencjału obrony 'nieba' - zostanie dokonane rozśrodkowanie większości sił naszej armii zawodowej - z jej natychmiastowym wniknięciem w rozproszone terenowo, w jakimś stopniu zmobilizowane już struktury WOT. Oczywiście, na poziomie pododdziałów takich połączonych sił, zarządzanie ich działaniami przejęliby zawodowcy z wojska. Takimi działaniami by żaden czołg/helikopter wroga nie mógł na pewniaka wjeżdżać/latać do/nad którymkolwiek miastem czy wsią, bez obawy, że mu wygarną z granatnika czy ręcznej wyrzutni. Jednym słowem, chodzi o stan , w którym najeźdźca chcąc owładnąć krajem musiałby zniszczyć taką półmilionową super partyzantkę. Nie proste. W każdym razie bez wprowadzenia milionowego chyba wojska, bo o takie co najmniej musiałby zadbać proporcje.

Taki potencjał obronny trzeba budować od już i szybko. Pieniądze spróbować zdobyć także z ofiarności ludzi, otwierając jakiś 'fundusz obrony narodowej'. W porównaniu z nakładami na samoloty F35, których posiadanie zyskuje głębszy sens gdyby było ich - zgaduję - setka (skoro mała Belgia kupiła 32 szt...) - czego w takiej liczbie nie zdołamy sfinansować, czy na rakiety Patriot, których przydałoby się - zgaduję - 100 baterii, czego też nie będziemy mogli sfinansować - rozwój tak rozumianych sił samoobrony jest absolutnie w naszych możliwościach. Właściwie, to trochę w tym kierunku idzie. Chodzi jednak o to by przyspieszyć, nie spowalniając procesu finansowania przez zakupy uzbrojenia z bardzo odległymi, co do czasu oczekiwania, dostawami, w szczególności uzbrojenia niekoniecznie mieszczącego się w strategii super partyzantki . Także takiego, nad którym nie będzie się mieć pełnej, swobodnej kontroli. Między nami, supernowoczesności trzeba wreszcie zacząć samemu obmyślać. Zauważmy, że sporo pieniędzy byłoby tu do wydostania od V-premiera Gowina, któremu pustoszą kieszeń różne dziwności, np. badania nad holokaustem i polskim w tym udziale.

Taka strategia, tysięcy potyczek czy bitew ‘partyzanckich’, czyli bez rozgniatającego wszystko po drodze frontu walczących armii - stwarza przy tym najpewniejsze perspektywy uchronienia biologicznego potencjału narodu. W przypadku wojny nie do wygrania, powinno to być najważniejszym celem przyjętej strategii .

---

Może przegapiłem, ale jak dotąd nie słyszałem o wspólnych manewrach WP i WOT. Nie wolno z tym czekać nawet przy obecnym stanie rozwoju WOT. Nabyte z ćwiczeń doświadczenia, w błogosławiony sposób będą rzutować na strategię i realny przebieg rozwoju ‘terytorialsów’ i na przygotowanie obu już partnerów (WOT i WP) do obrony. Nie uszczuplać manewrów z Amerykanami, natomiast przyoszczędzić na rzecz WP/WOT z ‘Duńczykami czy innymi Holendrami’…, którzy dostrzegłszy ruskich będą, za przeproszeniem szczać w portki (jak ów generał duński w obliczu serbskiego wroga, w wojnie w Jugosławii). I jeszcze jedno - nie wiem jaki jest plan rozmieszczenia rakiet Patriot. Jeżeli mają też chronić Warszawę, to nie tak - trzeba się zlitować nad miastem ogłaszając je otwartym. Niechby ludobójca nie bronił się później, że nie wiedział. Patrioty pewno przyniosą więcej korzyści pozwalając przetrwać pierwszy atak na bazy lotnicze, np. z F-35. Żeby te ostatnie, przy nagłej napaści, chociaż raz zdołały wznieść się w powietrze i zrobić co im będzie dane.


twardek
O mnie twardek

inżynier 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka