w plecaku... no, może nie buława
Ciekawym manewrem można Niemcom pokazać, jak ich stronnictwo w Polsce, z D.Tuskiem na czele jest właśnie teraz topione (bez afer z żulikami wyjmowanymi "z rękawa"). Odesłanie stronnictwa niemieckiego do politycznego niebytu, a teraz, jeszcze przed wyborami - do wględnego skarłowacenia - automatycznie zegnie łby kaście, która będzie musiała zrezygnować z potencjału orzekania bezprawia - pozostając bez perspektyw politycznej osłony. Taki stan rzeczy umożliwia ex ante, pokazanie Scholzowi gestu Kozakiewicza i - gdyby mimo utraty perspektyw aktywności swojej V kolumny nadal nie chcial dać pieniędzy, to:
- otwarcie się na pozaunijne opcje kredytowania, albo
- wepchnięcie mu do gęby gniota, przyprawionego na smakowity tort - unijną praworządnością w Polsce, wg dowolnych receptur, które w charakterze kozika na nasze oskórowanie przekazuje swojej rodaczce, owej von Leyen. Będą (trzeba zapewnić aby były) bez znaczenia - patrz status kasty - dla demontażu n. państwa.
Prezes
- ma w plecaku receptę, też na inne rzeczy, ale albo o tym wie, albo nie wie
- jeżeli wie, to nie wiadomo, czy rozumie zapis,
- jeżeli rozumie zapis, to nie wiadomo, czy jest 'party worker', czy 'state worker'
Nie ukrywam ciekawości, czy - jeżeli wie i rozumie - okaże się 'party', czy 'state'. Jeżeli jest 'party', to i on i jego partia zatoną. Pozostawi za sobą kiepskie wspomnienie.
Polska i tak z poczwarką Niemcy/UE będzie miała sukces, tyle że odłożony w czasie.
Inne tematy w dziale Polityka