Polska negocjuje z Ukrainą umowę : "o... /też/ gwarancjach bezpieczeństwa", jak przeczytałem na pasku w tv. Wygląda mi to na zawitanie do naszego Kraju nowego szczepu trądu, mianowicie atakującego wyłącznie mózg. Co do samej umowy, domyślam się, że chodzi o stworzenie indywidualnej, "polskiej" podstawy do wprowadzenia n. wojska na teren Ukrainy. Sam w sobie banalnie łatwy do zignorowania Art. 5 natowskiego paktu, będzie wówczas łatwy do zignorowania (przez USA) tym bardziej.
Co będzie triggerem wejścia wojsk - nie wiem, ale ani chybi zostanie to określone w umowie. Jeżeli stosowne, spustowe zdarzenie będzie się opóźniać, np. wskutek świadomego, lub nie, zmrożenia przez Rosjan sytuacji na froncie, to równolegle kontynuowany przecież będzie rozpoczęty już proces pożarowego (na razie) podpuszczania Polaków na Ruskich. Ale zgaduję, że pożary, to mało. Żeby ludzi rozwścieczyć do stanu pełnej akceptacji dla udziału w wojnie z Rosją - MUSZĄ POJAWIĆ SIĘ OFIARY ! Chciałbym się mylić, jeżeli tak, a co gorzej - jeżeli domysł będzie inspiracją, to skaż mnie Bóg. Ale wejrzyj przy tym Panie, że przecież praktyka jest globalnie znana.
Oczywiście, pożarowe, póki co, akty sabotażu idą na konto Rosji. Znaczy się, że szefostwo rosyjskich specsłużb jest na tyle bezmyślne, że - ryzykując jej dekonspirację - uaktywnia swoją agenturalną sieć w Polsce na 'dupactwa' w rodzaju hajcowania wietnamskich kramów ...
Ja nie kupuję. Co innego w sytuacji gorącej wojny, ale wtedy trzeba się martwić o domy towarowe w godzinach handlu, albo metro, albo warszawskie filtry, bo w przypadku np. ich rozwalenia miasto w ciągu kilku dni stanie się jednym wielkim ogniskiem tyfusu, dezynterii i czego tam jeszcze. I wówczas jak Pan zarządzi, panie Ministrze MON, dwoma milionami ludzi do szybkiej ewakuacji?
No dobrze, czyli źle, ale skoro raczej nie Rosjanie, to kto ? Nie będę się domyślał. Zgaduję jednak, że sprawców śledczy nie znajdą. Mają (sprawcy) zapewne zbyt możnych opiekunów. Chyba, że do wybranych przypadków podstawi się, ponaglonych psychicznie lub farmakologicznie - popaprańców w rodzaju słowackiego zamachowca (Premiera Fico zabić wprawdzie nie chciał, ale 5 strzałów z bliskiej odległości oddał...).
Co do sprawy, wojna, panie Premierze Tusk, to nie oglądanie wojennego filmu w kinie. To łzy, krew, kalectwo, wreszcie śmierć dziesiątek, a może setek tysięcy - Pańskich współobywateli.
Rozumiem, że ma Pan trudną sytuację. Domyślam się bowiem, że, podobnie jak u Pańskiego poprzednika, jakieś polityczne grzechy młodości ograniczają - że użyję eufemizmu - Pańską zdolność do niezależnych decyzji. Obawiam się też, że może Panu już doskwierać zespół, któremu przydałem akronim UPO PRZYFICO (Ustawienie Poprzez Ostrzeżenie PRZYpadłością FICO). Nie jest więc lekko, ale wyjście Pan ma. Tak, tak. Otóż trzeba złożyć dymisję a w porozumieniu z Ludowcami i Konfederacją wyrychtować na premiera jakąś osobę niezależną, nie do szantażowania. Najlepiej kobitę. Kogoś w rodzaju np. prof. Grabowskiej (którą w tym momencie, na wszelki wypadek, przepraszam za tak dramatyczną propozycję co do Jej osoby). Można zaryzykować, że na sugestię Najwyższej Rangą Osoby o konieczności uderzenia na Rosjan i zrobieniu z Putina pariasa przez nas, dumnych Polaków, może szerzej, wschodnich Europejczyków - popatrzy zdumiona rozmówcy w oczy i spyta: czy pan oszalał?
---
Napisałem tekst, czytam i nachodzi mnie konstatacja samooceny "Boże, jaki ja jestem inteligentny. Rozwiązałem właściwie problem wycofania Polski z atomowej zawieruchy o przetrwanie petrodolarów". Ale zaraz słyszę, słyszę jakby w głowie, szept Mieczyka (tak nazywam moją Rdzenną Jaźń): "twoja konstatacja świadczy raczej, że jesteś jajcarzem". Replikuję półgłosem:
"niech będzie, ale inteligentnym jajcarzem. Zauważ bowiem Mieczyku, że JE p. Premier nie będzie mógł po wojnie, stojąc przed narodowym trybunałem d/s osądzenia podżegaczy wojennych, powiedzieć 'nie miałem wyjścia'. Wszak już ma."
Tak między nami, jestem pesymistą ze sprawą naszego udziału w tej wojnie. Wypchną nas do niej.
Inne tematy w dziale Polityka