Niedawno ujawniono, że z rekomendacji prezesa NBP w Banku światowym dostał ciepłą posadkę syn prominentnego pisowskiego polityka. Tego samego polityka, który zamiast do celi trafił między sejmowe ławy tylko dlatego, że go ułaskawił prezio.
Pisowska propaganda szybko zaczęła rozpowszechniać wersję, jakoby to cudowne dziecko uzyskało posadę bez żadnych rekomendacji ze strony staruszka i jego kumpli. Że wybrał go prezes BŚ, który jest Szwajcarem. I przez pewien czas wszystko było dla pelikanów jasne.
Ale to się skończyło, bo oto BŚ wydał oświadczenie na ten temat:
"Wyboru Doradców Dyrektorów Wykonawczych w Banku Światowym dokonują sami Dyrektorzy Wykonawczy, którzy mianowani są z kolei przez kraje członkowskie Banku. Kierownictwo BŚ nie uczestniczy w procesie wyboru kandydatów na te stanowiska"