Rządzący uroczyście zapewniają, że środki na wypłaty z programu 500plus są w pełni zabezpieczone. Przyznać trzeba uczciwie, że każdym dniem te zapewnienia wobec milczenia urzędującej minister finansów wypadają coraz bardziej blado.
Dziś okazało się, że pieniędzy w budżecie jednak nie ma. Skąd to wiadomo? W najnowszej wersji projektu ustawy wprowadzającego od 1 lipca 500plus na każde dziecko, który opublikowano na stronie rządowego centrum legislacji znalazł się taki oto przepis:
„W celu realizacji zadań wynikających z niniejszej ustawy może nastąpić blokowanie na czas oznaczony planowanych wydatków budżetu państwa
Decyzje o blokowaniu planowanych wydatków, w przypadku określonym w ust. 6 podejmuje minister właściwy do spraw finansów publicznych w zakresie całego budżetu państwa, z wyłączeniem jednostek, o których mowa w art. 139 ust. 2.”
Minister finansów otrzymuje tym samym nadzwyczajne pełnomocnictwa. Może w każdej chwili zablokować dowolny wydatek z budżetu państwa (za wyjątkiem tzw. „świętych krów” czyli np. Kancelarii Sejmu lub Prezydenta), aby móc sfinansować 500plus. Sytuacja budżetu wygląda zatem gorzej niż się oficjalnie mówi. Może się bowiem okazać, że zamiast zakupów na obronę narodową lub wydatków na edukację czy zdrowie pieniądze jedną decyzją minister Czerwińskiej zostaną przekierowane na 500plus.
Do tej pory takie blokowanie środków budżetowych (na podstawie ustawy o fin. publicznych) było możliwe tylko w nadzwyczajnych przypadkach np. niegospodarności lub naruszenia zasad gospodarki finansowej. I to tylko okresowo i po zawiadomieniu Rady Ministrów, która mogła uchylić decyzję ministra finansów. Teraz mister Czerwińska dostała de facto prawo do dysponowania całym budżetem państwa byleby tylko starczyło na zasiłek 500plus.
Okazuje się że 500 zł na każde dziecko wymaga specjalnych kryzysowych przepisów. A przecież mówiono, że środki są podobno zabezpieczone…Tak...dzięki temu przepisowi już są bo przecież komuś się zawsze utnie…
