Chętnie poczekam z z opinią na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej na wynik śledztwa, jeśli jakieś śledztwo w ogóle się zacznie. Pierwsze doniesienia o efektach misji Antoniego Macierewicza i Anny Fotygi w USA dają nadzieję, że tak się stanie. Można by złośliwie powiedzieć, że powody do optymizmu dają też słowa ministra Grasia zarzucającego Fotydze i Macierewiczowi zdradę, bo skoro Graś histeryzuje, to pewnie ma powody. Okoliczności nie zachęcają jednak do żartów.
„Poczekajmy na wynik śledztwa” - powtarza od kilku miesięcy rząd, ale to zwykłe zaklinanie rzeczywistości. Śledztwo jest fikcją. Cała Polska widziała na filmie, jak Rosjanie niszczą wrak tupolewa. Zapewnienia o tym, że teren katastrofy przesiano na metr okazały się kompletną bzdurą, bo części samolotu i fragmenty zwłok znajdowano tam jeszcze pół roku po 10 kwietnia i nie możemy być pewni, czy nie znajdą się kolejne. Rosjanie manipulują przy zeznaniach kontrolerów, nikt też nie wyjaśnił wiarygodnie, kto i do kogo strzelał tuż po katastrofie. Nie ma na co czekać, bo upływ czasu zaciera ślady. Niedługo las w Smoleńsku zasypie śnieg, a szczątki samolotu do końca przerdzewieją. (Przy okazji, czy widział ktoś zadaszenie tupolewa? Od października media słychać, że wrak jest w trakcie zabezpieczania, a nawet już jest pod brezentem, ale jakoś nie ma w mediach ani jednej fotografii, która by to potwierdzała).
Polskie państwo okazało się po 10 kwietnia tandetną podróbką. Zorganizowanie pogrzebów udało się mu sprawnie, ale już przeprowadzenie śledztwa całkowicie przerosło jego możliwości. Dlatego należy zabiegać o przeprowadzenie śledztwa międzynarodowego. Wbrew temu, co mówi Radosław Sikorski, nie jest żadnym upokorzeniem. Upokorzeniem jest to, że nie stara się o nie nasz rząd.
Czy Amerykanie zrobią za nas to, co powinniśmy zrobić sami? Na pewno mogą pomóc. Głos amerykańskiego kongresu znaczy po prostu więcej niż głos polskiego sejmu. I dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby sprawa Smoleńska zainteresowała polityków zza oceanu. Na razie petycja z 300 tys. podpisów trafiła do kongresmenki, która od stycznia obejmie szefostwo Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów, Ileany Ross-Lehtinen. Polski wniosek poparł też republikanin z Kalifornii Dana Rohrabacher. Zanim wzywająca do przeprowadzenia międzynarodowego śledztwa rezolucja Petera Kinga zostanie poddana pod głosowanie, minie zapewne kilka miesięcy. Do tego momentu Polacy mają czas na działanie. Nie ma na co czekać.
Jakub Jałowiczor
Inne tematy w dziale Polityka