W Szczecinie zawrzało. W starej papierni statki budują m.in. obywatele północnokoreańscy. Solidarność jest oburzona. A specjaliści od kwestii reżimu północnokoreańskiego nie mogą zrozumieć dlaczego polski rząd na to pozwala.
„Kurier Szczeciński” opisał sprawę 37 północnokoreańskich robotników, którzy w fatalnych warunkach budują statki w starej papierni w Skolwinie na terenie Szczecina. Pracują dla holenderskiego armatora. Ich czas pracy nie ma przerw, niezależnie od warunków pogodowych.
Jak opowiadają w Szczecinie, Koreańczycy pracują tu od dłuższego czasu, co najmniej od początku roku. Pilnuje ich odpowiedni człowiek. Nazywają go generałem. Jest okiem i uchem systemu. Spawacze mieszkają w przerobionej na robotniczy hotel przychodni. Zgodnie z informacją Kuriera
kiedy jedni pracują – drudzy śpią. Potem się zmieniają. Ich pracę koordynują Polacy.
- Robotnicy mają zakaz wyjścia z domu. Mogą czasem udać się do sklepu. Są cały czas pilnowani. Tak samo było w stoczni gdańskiej. Wtedy ich opiekunem był zwykły pracownik ambasady koreańskiej - tłumaczy ekspert Centrum Studiów Polska - Azja Nicolas Levy.
Legalnie?
W biurze wojewody zachodniopomorskiego udało nam się ustalić, że po raz pierwszy w Szczecinie pozwolenie na prace otrzymali obywatele Korei Płn. jako spawacze w 2007 roku. Do tej pory nie składano innych wniosków o ich zatrudnienie.
Zapytałem m.in. czy wojewoda zachodniopomorski wydając pozwolenie na pracę Koreańczykom zdawał sobie sprawę, że prawdopodobnie ok 90 proc. zarobionych przez nich pieniędzy trafia w ręce władz reżimu północnokoreańskiego i jest wykorzystywanych m.in. do walki z opozycją?
Małgorzata Neumann z Wydziału Spraw Obywatelskich i Cudzoziemców odpowiedziała, że wydając zezwolenie wojewoda bada tylko te kwestie, które zawarte są w przepisach. Jej zdaniem wojewoda nie ma narzędzi prawnych, by badać kwestie nie ujęte w przepisach. Nie mogą np. badać sposobu wypłaty wynagrodzeń i od tego uzależniać wydania zezwolenia.
- Jeżeli oni tak na to patrzą to trzeba się pytać PO i wojewody, a nie urzędów pracy dlaczego tak się dzieje, że nie są skuteczni w organizowaniu zatrudnienia – ocenia Mieczysław Jurek, przewodniczący Zarządu Regionu Pomorza Zachodniego. - To, że działka pośrednictwa pracy leży w sektorze stoczniowym naprawdę obciąża polityków, a szczególnie tych z opcji rządzącej. To jest wstyd i wystawia im jak najgorsze świadectwo – mówi Mieczysław Jurek.
Po pieniądze dla reżimu
Dlaczego w ogóle Koreańczycy przyjeżdżają do Polski pracować? - Korea Północna jest krajem który nie ma dewiz. Ekonomia bazuje tylko na rynku wewnętrznym, a we współczesnym świecie konieczne jest posiadanie dolarów i euro – mówi Nicolas Levy. - Aby dostać zagraniczne waluty m.in. eksportuje swoich pracowników do zagranicznych krajów. Te najważniejsze to Polska, Czechy, Rosja, Libia i Emiraty Arabskie. To jest duży procent dewiz, który otrzymuje Korea Północna – tłumaczy Levy.
Dlaczego Polska pojawia się w gronie krajów o wątpliwych standardach demokratycznych? Oprócz nas i Czech w Uniii Europejskiej nikt nie zatrudnia Koreańczyków z północy.
- To ciekawe, że Polska się na to zgadza. Rozmawiam z polskimi dyplomatami, którzy pracowali w Korei Północnej i oni też tego nie rozumieją. W Czechach dwa lata temu wybuchła afera z zatrudnionymi Koreankami - szwaczkami. Gazety opisały ich warunki pracy. Musiały od razu wyjechać – opowiada ekspert i dodaje, że jednym z powodów, dla którego pozwalamy na pracę w naszym kraju Północnokoreańczyków jest to, że Polska ma dużą placówkę dyplomatyczną w Pjongjangu.
A co z zarobkami robotników? - Ok 95 proc. pensji nie trafia do kieszeni Koreańczyków, ale do władz reżimu. To są szacunki, które opieram na danych z innych krajów. Korea Północna ma znaczne długi wobec różnych krajów i być może spłaca je w ten sposób. Także wobec Polski.
A jeśli pieniądze nie zostają w Polsce to trafiają bezpośrednio do elit północnokoreańskich – mówi Nicolas Levy.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych temu zaprzecza. „Informujemy, że obecność i praca obywateli KRLD w Polsce nie wynika z polsko-koreańskich uzgodnień dot. spłaty północnokoreańskiego długu lub też jakichkolwiek ustaleń dyplomatycznych” - usłyszeliśmy w biurze prasowym resortu.
Jest źle i co z tego?
W związku z doniesieniami prasowymi o nieprawidłowościach w zatrudnianiu pracowników z KRLD w Stoczni Gdańskiej (lata 2006 i 2007), organizacja Human Rights Watch zaapelowała do MPiPS o podjęcie działań wyjaśniających w tej sprawie. Zwrócono się też do Państwowej Inspekcji Pracy.
Przesłuchano pracujących w Polsce Koreańczyków odnośnie warunków ich pracy i płacy a także swobody podejmowania decyzji. Poruszono też sprawę ewentualnych nacisków na pozostających w kraju członków rodzin pracowników. W rozmowach uczestniczył niezależny tłumacz języka koreańskiego oraz pracownik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku. Odpowiedzi przesłuchanych Koreańczyków były ze sobą zbieżne. Wynikało z nich, że warunki pracy i płacy są zadowalające, a cudzoziemcy nie są w żaden sposób kontrolowani poza czasem pracy. Zapytani
o możliwość konsekwencji względem członków rodzin w przypadku składanych przez pracowników skarg, udzielali odpowiedzi wymijających.
Ostatecznie PIP poza drobnymi uchybieniami przestrzegania przepisów bhp nie stwierdziła nieprawidłowości w sferze zatrudnienia grupy obywateli KRLD w Polsce. Jak jednak twierdzi Ministerstwo Pracy istnieją przesłanki, by przypuszczać, że Koreańczycy z obawy przed reakcją władz swojego kraju pochodzenia nie wypowiadali się swobodnie. „Teza o represjach względem pozostawionych w kraju członków rodziny czy innych formach zastraszania jako mechanizmu skutecznie powstrzymującego przed szczerymi wypowiedziami, wydaje się, w świetle
ogólnodostępnej wiedzy na temat metod działania władz KRLD, dość prawdopodobna” - dowiedzieliśmy się z MPiPS.
Tyle, że nic z tego nie wynika. Koreańczycy dalej ciężko pracują w Polsce, a polskie władze przymykają na to oko. Dlaczego?
W roku 2009 wydano mieszkańcom Korei Północnej 241 zezwoleń na pracę w Polsce, w 2010 r. – 518. „Skala zatrudniania obywateli KRLD w Polsce jest niewielka” - informuje Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Ale rośnie.
Maciek Chudkiewicz
Inne tematy w dziale Polityka