Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
306
BLOG

Mówmy do Jana Pawła II

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 2

– Święta Jadwiga Śląska wystawiła go na papieża, a od kuli zamachowca uratowała go Matka Boska z Fatimy. Miał więc „powodzenie u kobiet” – z kardynałem Henrykiem Gulbinowiczem rozmawia Tomasz Białaszczyk.

– Księże kardynale czy można powiedzieć, że należał ksiądz do osób blisko związanych z Janem Pawłem II?

– Bez wahania stwierdzam, że chociaż znałem ks. profesora Karola Wojtyłę od 1954 roku, to do osób blisko związanych ze Sługą Bożym Janem Pawłem II nie należę. Panu Bogu dziękuję, że na drodze młodego księdza, zaraz po święceniach, postawił tego wielkiego człowieka. Wcześniej słyszałem, że jest taki ksiądz Karol Wojtyła, który ma ogromne wzięcie wśród studentów wyższych uczelni Krakowa. Interesowało mnie, jak on to robi. Dopiero, gdy po rocznym pobycie na wiejskiej parafii na Białostocczyźnie, gdzie do kolei miałem 17 km, a do apteki 14, zostałem posłany na KUL, mogłem go poznać osobiście. Podczas przygotowywania doktoratu, od kolegów z teologii dowiedziałem się, że przyjeżdża z wykładami ks. prof. Karol Wojtyła. Jedno z pierwszych spotkań zaczęło się anegdotycznie. Wraz z kolegami i ks. prof. Wojtyłą rozmawialiśmy wspólnie przed aulą. Podeszła do nas młoda dziewczyna i pyta nas: „Koledzy jak tu spotkać tego Wojtyłę?”. „Chociaż raz byłaś na wykładach?” – zapytaliśmy. „Nie – odrzekła – bo słyszałam, że bardzo trudne”. Ks. prof. Wojtyła powiedział: „Koleżanko, daj indeks, zobaczymy co się da zrobić”. I przy niej wpisał zaliczenie, podpisując się nazwiskiem. Jak ona zorientowała się jaką gafę strzeliła, to z indeksem uciekła. Na pytanie dlaczego to zrobił, ks. prof. Wojtyła odpowiedział, że i tak spotka się z nią na egzaminie, a ona na pewno się przygotuje. Czego ja się wtedy nauczyłem? Trzeba szanować człowieka nawet, gdy błądzi, idzie na skróty. Nie należy się zrażać.
Z Lublina wyniosłem także inną papieską naukę, którą stosuję całe życie, bowiem sprzątaczka nauczyła mnie modlić się za Józefa Stalina. W poranek marcowy 1953 roku biegnę odprawiać mszę świętą do sióstr zakonnych. Zatrzymuje mnie na ulicy kobieta. Pochwaliła Pana Boga i pyta się czy ksiądz słyszał, że Stalin umarł? Nie wiem czy to prowokacja więc pytam: skąd pani wie? „Jestem sprzątaczką w urzędzie wojewódzkim i tam to słyszałam”. Patrzy mi prosto w oczy, pytając, czy ktoś się za niego pomodli? To jest wiara prostej kobiety, w nieograniczone miłosierdzie Boże. Tak pięknie rozwinięte przez Jana Pawła II, który później poświęcił miłosierdziu Bożemu cały świat! Ja odpowiedziałem: „Idę teraz odprawiać mszę. Na pani prośbę będę się modlił za Stalina”. I być może była to pierwsza msza za jego duszę. Pobyt na KUL-u utrwalił mi się tymi dwoma wydarzeniami. Ks. Wojtyła nauczył mnie szacunku do drugiego człowieka. A ja, którego spowiednikiem był ks. Michał Sopoćko, przez prostą sprzątaczkę nauczyłem się ufać w miłosierdzie Boże.
Przez lata znałem ks. Karola Wojtyłę jako kapłana i profesora, biskupa i kardynała. Lecz gdy został papieżem, to nie żałował nam zadań – często trudnych. We Wrocławiu odbyło się dwa razy Europejskie Spotkanie Młodych z bratem Rogerem. Także Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny trafił do Wrocławia. Nie do Warszawy czy Krakowa tylko do nas – na Dolny Śląsk.

– Jaka cecha Ojca Świętego najlepiej utrwaliła się w pamięci ks. kardynała?

– Dla wielu ludzi świeckich jest to trudne, ale On zawsze był zatopiony w Bogu. Każdą sprawę omadlał, zatrzymywał się, polecał Bogu. Zatopienie w Bogu nie przeszkadzało mu widzieć pojedynczego człowieka i jego sytuacji. Jednocześnie widział problemy całych narodów i naszego świata. Gdy mówią, że dzięki Niemu upadła „żelazna kurtyna” nie jest to kadzenie papieżowi. Jest to fakt. Działał jak dobry ojciec, a przecież jedyną instytucją stworzoną w raju dla człowieka jest rodzina i Adam jako pierwszy rodzic. Przez lata uczył nas podstaw wiary i doradzał tak samo ludziom pracy, naukowcom, politykom i duchowieństwu.
Za pontyfikatu Jana Pawła II narodziła się Solidarność, a Polacy mogą korzystać z demokratycznych wolności.

– Czy wspieranie związku to przypadek czy realizowanie poleceń Ojca Świętego?


– Wspieranie Solidarności to mój osobisty wybór. Tutaj Ojciec Święty zaufał polskiemu duchowieństwu nie wydawał szczegółowych instrukcji, bo wiedział, że w Polsce ksiądz jest blisko ludzi. Zna ich serca, zamiary i aspiracje. On sam dobrze oceniał Solidarność i ją popierał. Z drugiej strony, papież miał informacje znakomite, co widać było, gdy podczas stanu wojennego, a więc dość rzadko rozmawiałem z nim w Rzymie. Druga strona też nie próżnowała. IPN naliczył dookoła wrocławskiej kurii 40 współpracowników SB. Oni nie tylko słuchali. Czasami podrzucali jakieś fałszywki i kłamstwa. Dowody na to także znajdziemy wśród dokumentów IPN.

– Dzięki takim informacjom przygotowywano zamach 13 maja 1981 roku. Mogły zmienić się losy kraju i świata. Czy o spaleniu własnego samochodu przez SB rozmawiał ks. kardynał z Janem Pawłem II?


– Sprawa była prosta. Papież zapytał: „Słyszałem Heniu, że ci samochód spalili” (podczas rozmów w cztery oczy zwracał się do mnie po imieniu). Niestety – odpowiedziałem – i to w Złotoryi. „Znam – powiedział – uważaj, żeby ci coś gorszego się nie przytrafiło”. Martwił się o człowieka, a nie o samochód, który był własnością kurii.
Po upadku komunizmu jeden z załamanych esbeków wspomniał ks. Aleksandrowi Zienkiewiczowi, że był szykowany zamach na moją osobę. Przed mój samochód na drogę miał nagle wyjechać ciężki traktor, ale tego nie da się potwierdzić przez badanie dokumentów. Taka legenda jednak istnieje.

– Gdzie ks. kardynał dowiedział się o postrzeleniu Ojca Świętego?

– O zamachu dowiedziałem się tutaj w Polsce. Czułem, że jest to sposób działania naszych sąsiadów ze wschodu. Modliłem się, o uratowanie życia Ojca Świętego. Od kuli uratowała go Matka Boska. Miał więc „powodzenie u kobiet”. Święta Jadwiga Śląska wystawiła go na papieża, a od kuli zamachowca uratowała go Matka Boska z Fatimy.

– Czy stawiając kamienne pomniki, dobrze upamiętniamy naszych wielkich rodaków ?


– Wiemy, że w drugiej połowie XX wieku mieliśmy co najmniej dwóch wielkich kapłanów z naszego narodu. Kardynał Wyszyński oraz Jan Paweł II. Dobrze, gdy jest pomnik. Tak robili starożytni Egipcjanie, Grecy, Rzymianie i większość narodów. Pamięć utrwalona w kamieniu przetrwała do naszych czasów. Równie ważne jest oddziaływanie duchowe. Naśladowanie tego stylu myślenia i działania. Dzięki Niemu podnieśliśmy się z kolan. Nauczył nas mieć szacunek do siebie, a wtedy inni nas szanują. Zdarza się, że ludzie z „Gazety Wyborczej” wysyłają nas Polaków na pokutę za kilku słabych ludzi. Żebyśmy nie patrzyli, jak piękna jest nasza historia, nasza narodowość, żebyśmy nie cieszyli się tym co jest w narodzie dobre. My musimy dziękować Panu Bogu, że dał nam dobrych ludzi. Co nie bali się Stalina i innych wrogich ideologii. Pomnik stawiamy dla nowych pokoleń, a sami powinniśmy iść śladami papieża. Oświeceni wiarą i miłością szanując nasze człowieczeństwo, możemy bronić człowieka słabszego. Kochajmy własny naród i jego historię – takiego pomnika oczekuje od nas Sługa Boży Jan Paweł II.

– Czy ks. kardynał kierował już modlitwy za wstawiennictwem Jana Pawła II?

– Wielokrotnie modliłem się razem z Ojcem Świętym. Jak wspomniałem, jego modlitwa była piękna. Natomiast za jego przyczyną i wstawiennictwem zacząłem się modlić zaraz po jego śmierci. Widziałem w Watykanie napisy Subito Santo. Słyszałem, to wołanie podczas uroczystości pogrzebowych. Na swój prywatny użytek ułożyłem koronkę, którą odmawiam na różańcu. Bo wiele osób prosi także o moją modlitwę. Jako biskup od 41 lat wypełniam te prośby gorliwie. Na dużym koralu odmawiam „Boże Wszechmogący, Któryś chciał, aby święci patronowie niebiescy byli pośrednikami w uzyskiwaniu Twoich błogosławieństw wysłuchaj moich próśb”. Na małym paciorku mówię tak: „Sługo Boży, Ojcze Święty Janie Pawle II, jeżeli jest to zgodne z wolą Bożą wspieraj mnie i tych, za których powinienem się modlić”. Każdy z nas może w osobistej modlitwie przekazywać intencje własne czy ogólne. Papieżowi rozmowa z drugim człowiekiem sprawiała ogromną radość i bardzo mu na niej zależało. Mówmy do Niego, bo na pewno słucha przebywając w Domu Ojca.

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka