fot. T. Gutry
fot. T. Gutry
Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
777
BLOG

Policyjne metody Tuska

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 1

Do walki z niechętnymi władzy obywatelskimi inicjatywami rząd uruchomił środki, jakimi posługują się państwa policyjne. Rozmach akcji jest absurdalny.
 
Do pozbierania z Krakowskiego Przedmieścia tulipanów wysłano straż miejską. Likwidację namiotu „Solidarnych 2010” przeprowadzało kilkudziesięciu funkcjonariuszy. Do domu autora strony internetowej weszli pracownicy służby, która zajmuje się walką z obcymi wywiadami, zorganizowaną przestępczością i terrorystami. Za transparent „Tusk, matole” policja zatrzymała ponad 40 spokojnie zachowujących się kibiców. W ten sposób Donald Tusk zadziera z kolejnymi grupami wyborców. Może na tym tylko stracić.

Cała kryta odpowiada

Kibice znani są z przywiązania do patriotyzmu, ale to jeszcze nie to samo, co głosowanie na prawicę. Jeszcze niedawno na stadionie Amiki śpiewano wulgarne piosenki o wyborcach Kaczyńskiego, a kibice Lecha skandowali hasło: „kto nie skacze, ten za PiS-em” i nazwisko Donalda Tuska. Do kibicowania Widzewowi Łódź przyznawali się politycy SLD Leszek Miller i Wojciech Olejniczak, a fani drużyny trafiali niekiedy na listy wyborcze postkomunistów. Wypowiadając wojnę piłkarskim kibicom Donald Tusk strzelił sobie w stopę. W obronie kibiców wypowiedziała się Fundacja Helsińska. Trudno bowiem uznać zakaz krytykowania rządu za zgodny z zasadami demokratycznego państwa prawa. Premier stał się wrogiem numer 1 dla kibiców z Warszawy, Krakowa, Białegostoku, Grudziądza, Poznania i wielu innych miejscowości.

A mogłaby użyć armatki...

-Niepokoi nas to, że straż daje się wykorzystywać Hannie Gronkiewicz-Waltz, która jest jedną z bardziej oddanych partyjnych funkcjonariuszek. Widać nierówność między tym, jak traktowane były w 2007 r. pielęgniarki, którym straż miejska przynosiła koce i kanapki, a tym, jak są traktowani Solidarni 2010. Znana jest wypowiedź prezydent miasta o tym, że ludzie proszą ją o użycie armatek wodnych, a ona ich nie wysyła, choć mogłaby – mówi TS Samuel Pereira, rzecznik stowarzyszenia Solidarni 2010, które rozstawiło na Krakowskim Przedmieściu namiot, domagając się dymisji rządu i postawienia jego przedstawicieli przed Trybunał Stanu, powołania komisji międzynarodowej do zbadania tragedii smoleńskiej i ekshumacji ciał ofiar.
Już pierwszego dnia namiot został usunięty przez straż miejską, a rejestrujący wydarzenia Michał Stróżyk trafił pobity do szpitala. Życzliwi rządowi dziennikarze tłumaczyli, że protest jest niedemokratyczny.
-To odrealnione zarzuty – twierdzi Samuel Pereira. - Nie jesteśmy agresywni, a nasze postulaty odwołują się do reguł demokracji. Obywatele mają prawo domagać się odwołania funkcjonariusza publicznego czy powołania międzynarodowej komisji. Żądanie zgody na ekshumację jest wyrazem solidarności z rodzinami, które o nią prosiły, ale im odmówiono, zasłaniając się rosyjską jurysdykcją.
Straż miejska nie może już zabrać namiotu (bo nie stoi na ziemi, lecz jest trzymany w powietrzu), ale problemy cały czas są.
 -Mamy do czynienia z pewną formą nękania. Kiedy ktoś postawi namiot na ziemi, podchodzi czasem czterech strażników miejskich. Nie ma za to reakcji na ataki na nas, na przykład próby wyszarpnięcia komuś namiotu z rąk – relacjonuje Pereira.  

Skończone chamstwo


O 6.00 rano funkcjonariusze ABW wkraczają do domu właściciela satyrycznej strony antykomor.pl, Roberta Frycza. Przeszukują mieszkanie, zatrzymują laptopa i nośniki danych. To drugie poważne uderzenie rządu w obieg niezależnych opinii w internecie. Pierwszym była nowelizacja ustawy medialnej, która teoretycznie weszła właśnie w życie (ale nie ma do niej rozporządzeń wykonawczych),  krytykowana jako próba założenia kagańca internautom. W walce z nimi rząd wspiera tygodnik „Wprost”.
„Skończone chamstwo” - krzyczy z okładki niedawnego wydania tytuł zilustrowany obscenicznym gestem. Redaktor naczelny Tomasz Lis we wstępniaku opisuje zagrożenie, jakim jest „kibolstwo internetowe”. Chwali też ministra Radosława Sikorskiego, który w liście do szefa parlamentarnego Zespołu ds. Promocji Wolności Słowa i Poszanowania Zasad Dialogu w Komunikacji Społecznej napisał: „czym innym jest wolność słowa, a czym innym naruszanie godności i dobrego imienia osoby publicznej”.
Przedstawicielka biura prasowego ABW nie chciała komentować sprawy Roberta Frycza i odesłała nas do zamieszczonego na stronie Agencji oświadczenia. Nie dowiedzieliśmy się zatem, czy podobnych interwencji będzie więcej.

Wszystkie ręce umyte

Słuchając wypowiedzi prominentów Platformy można odnieść wrażenie, że akcja przeciw stronie antykomor.pl była przeprowadzona wbrew władzy. Bronisław Komorowski ogłosił, że lubi żarty na swój temat, a jego minister Tomasz Nałęcz zapowiedział, iż prezydent będzie bronił autora strony. Radosław Sikorski uznał, że to sprawa „dla dzielnicowego”, a nie dla kontrwywiadu. Donald Tusk uznał działania ABW za „nadgorliwość służb” i obiecał zmianę przepisów. Można by zapytać, czemu służby nie były w podobny równie nadgorliwe za poprzednich rządów (przykład- strona spieprzajdziadu.com działała, dopóki jej właściciele sami nie zawiesili działalności po 10 kwietnia 2010 r.) Ale można też dostrzec pozytywne strony sytuacji. Skoro politycy PO odcinają się od swoich działań, to znaczy, że widzą, iż nie przynoszą im one popularności. Pytanie, jakie wnioski z tego wyciągną.

Jakub Jałowiczor

Bądź na bierząco: facebook.com/TygodnikSolidarnosc

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (1)

Inne tematy w dziale Polityka