Dlaczego niemieccy podatnicy od dochodów powyżej 220 tys. zł rocznie płacą podatek w wys. 45 proc., a nasi najbogatsi tylko 32 proc.? Ponieważ w Niemczech jest dużo mniej dziennikarskich najemników załatwiających w mediach interesy bogatych.
Na początku III RP z pozoru wolna telewizja dawała program „Jak jest, jak może być, jak być powinno, czyli jak przekształcić system centralnie planowany w rynkowy”. Czy ktoś wtedy myślał, że w nowej Polsce będzie dokładnie tak, jak być nie powinno, że zamiast gospodarki wolnorynkowej będziemy mieli system korporacyjno-korupcyjny,
w którym bez licencji, zezwoleń, uprawnień, koncesji, limitów, przydziałów i wsparcia „szwagra” albo właściwego DNA ani rusz? No cóż, jest jak jest, a zdań na temat jak być powinno jest znacznie więcej niż partii walczących o mandaty w sejmie i przegranych polityków przed telewizorami. Za tę dezintegrację społeczną nie odpowiadają jednak ani cykliści, ani moherowe berety, ani wściekli forumowicze. W dużej mierze winę za to ponoszą najemnicy szemranego biznesu i agenci postkomuny zatrudnieni w mediach w charakterze gwiazd show biznesu, dziennikarzy i ekspertów. Manipulują opinią publiczną skuteczniej niż politycy. Wszystko to w konwencji modnej na świecie „entertainment tv”, czyli rozrywkowej zabawy telewizyjnych celebrytów z zaproszonymi gośćmi.
Polityku, bój się Mosza
Wielu ludzi, otwierając lodówkę albo telewizor, obawia się, że zobaczy niejakiego Wojewódzkiego lub jakiegoś Majewskiego, ich klony albo podróbki. Bez obaw, oni są mało śmieszni a groźni jedynie dla polityków, którzy razem z nimi chcą się powygłupiać przed kamerami i dla ludzi posiadających telewizory bez pilota. Prawdziwe zagrożenie przed wyborami dla wyborców a zwłaszcza polityków – z wyjątkiem tych z korporacji dzierżącej władzę – stanowi red. Tadeusz Mosz od lat grający w mediach rolę gwiazdy w programach ekonomicznych. Jednych rozśmiesza, innych olśniewa, grając swoją grę w interesie ekskluzywnych klubów kokosowych interesów. A niechby te interesy były kokosowe, ale związane z inwestycjami bezpośrednio w gospodarkę. Niestety, to tylko interesy rekinów rynku finansowego i OFE.
Kiedy Rostowski spierał się z Balcerowiczem co lepsze – ZUS czy OFE, moderatorem był red. Mosz. Zagrał pierwsze skrzypce i usunął w cień obu głównych aktorów przedstawienia. Niedawno w TVP 1 odbyła się przedwyborcza debata ekspertów ekonomicznych wszystkich partii. Znowu p. Mosz wystąpił w roli gwiazdy programu i już na wstępie dał sygnał telewidzom, że wie więcej o ekonomii niż owi eksperci razem wzięci. Jak on to robi? Łączy elementarną wiedzę z podręczników ekonomii, wieści z giełdy, jedynie słuszne opinie ze świata biznesu, plotki salonowe i bazarowe i jak każdy telewizyjny ekonomista dodaje własne widzimisię. W ten sposób sprawia wrażenie eksperta nad ekspertami i może się z nieprawomyślnymi politykami rozprawić. I tak zrobił w programie, który obejrzałem; starał się zapędzić w kozi róg eksperta Polskiej Partii Pracy zaś ekspertowi PiS po prostu przerywał. Łatwo można było zauważyć dlaczego. Jedynie oni nie podzielali opinii kół biznesu, że najlepszym rozwiązaniem dla biednych jest podatek liniowy.
Czajkowska prawdę ci powie?
Debatę na temat polityki społecznej moderowała w TVP znana przed laty showwoman z muszką, która gościa zaproszonego do swojego autorskiego programu potrafiła „rozjechać” albo wypromować w polityce. Tym razem była spokojna, ale do czasu. Kiedy ktoś z biorących udział w debacie wspomniał o wielkiej emigracji zarobkowej Polaków p. Czajkowska zareagowała natychmiast; zerknęła do przygotowanych danych i zaprotestowała; exodus się skończył, bardzo mało Polaków chce teraz wyjechać do pracy za granicę. Nietrudno zauważyć, że przygotowała się („perfekcyjnie” jak to lubi podkreślać) do obrony rządu Tuska, który obiecał rodakom pracę w kraju i zapowiadał masowe powroty. Polacy rzeczywiście
nie kwapią się obecnie do wyjazdów, bo dobrze wiedzą, że rynek pracy w UE bardzo się skurczył, płace są niższe, niechęć do obcych większa. Co więcej, teraz lepiej zdają sobie sprawę, że to nie dzięki talentom Millera i Kwaśniewskiego weszliśmy do UE i to nie oni otworzyli Polakom rynek pracy. Po prostu stara Unia śpieszyła się, aby Europę Wschodnią inkorporować, bo pilnie potrzebowała wykwalifikowanych pracowników fizycznych i umysłowych oraz rynków zbytu na Wschodzie. Jeśli pani Barbara Czajkowska tego nie kojarzy, a musi być gwiazdą w rządowej TVP, to rząd powinien dać jej pole do popisu w jakimś innym sektorze telewizyjnej rozrywki.
Pytania i podpowiedzi dla moderatorów
Pytanie: dlaczego niemieccy podatnicy od dochodów powyżej 220 tys. zł rocznie (około, w przeliczeniu) płacą podatek w wys. 45 proc., a nasi najbogatsi tylko 32 proc.? Podpowiedź: ponieważ w Niemczech jest dużo mniej dziennikarskich najemników załatwiających w mediach interesy bogatych. Dlaczego Niemcy od dochodów do 30 tys. zł rocznie (w przeliczeniu, około) w ogóle nie płacą podatku, a Polacy już od dochodów powyżej 3089 zł rocznie płacą 18 proc.? Podpowiedź: ponieważ w Niemczech jest dużo więcej uczciwych dziennikarzy i więcej solidarności wśród pracujących, a rządy muszą się liczyć ze związkami zawodowymi.
Ale to już było
Przed wyborami oszustwa i obietnice polityków powtarzają się u nas jak zdarta płyta, a wyborcy, zamiast jak w Niemczech rozmawiać o konkretach w polityce fiskalnej, kibicują partyjnym utarczkom. W rezultacie rozwiązanie oczywiste a w naszej sytuacji pilne – obniżmy podatki biednym a podnieśmy bogatym, w ogóle nie jest dyskutowane. Rząd mnoży obietnice, a minister finansów udaje, że znajdzie na to pieniądze, choć kilka dni wcześniej takie wydatki wykluczał.
W 2005. roku nowo wybrani posłowie na pierwszym posiedzeniu sejmu wycofali się z 50-proc. skali podatkowej dla najbogatszych. W znakomitej większości byli to ci sami posłowie, którzy tuż przed rozwiązaniem sejmu, przygniatającą większością głosów 50-procentową skalę uchwalili. Janusz Lewandowski po wycofaniu się sejmu z wcześniejszej uchwały powiedział ni mniej ni więcej: bo ci bogaci to już nie mają z czego płacić tych podatków. Czy nie wiedział, że podatek PIT za dany rok płaci się nie od posiadanego majątku, lecz od dochodu osiągniętego w danym roku czy, jak powiada Korwin-Mikke, rżnął głupa? Problem w tym, że Janusz Lewandowski nie jest sam. Od 20 lat w kwestiach podatkowych sejmowa większość, rżnie głupa i tworzy nieformalną koalicję ponad partyjnymi podziałami. Czy po tych wyborach będzie tak samo?
Jan K. Kruk
Lubię to! facebook.com/TygodnikSolidarnosc
Inne tematy w dziale Polityka