Mimo zastrzeżeń Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zlecenie na druk nowych dowodów osobistych może otrzymać firma zagraniczna, np. niemiecka Bundesdruckerei. Zastanawiające, że MSWiA ogłosiło przetarg, zamiast zlecić produkcję dokumentów Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, w której 100 proc. udziałów ma skarb państwa. Jest prawdopodobne, że minister Jerzy Miller wyłoni wykonawcę w ostatnich dniach swego urzędowania.
Siedem europejskich krajów posiada narodowe wytwórnie papierów wartościowych. Są wśród nich te najbardziej znaczące, czyli Niemcy, Francja i Włochy, a także Hiszpania. Ze względu na bezpieczeństwo obywateli w tych państwach druk tak ważnych dokumentów, jak dowody osobiste, paszporty, prawa jazdy oraz banknoty, zleca się wyłącznie drukarniom narodowym. We Francji ten wymóg umieszczono nawet w specjalnej ustawie, by politycy nie mieli żadnego manewru.
– W tych krajach, które dysponują narodowymi drukarniami, państwa bez przetargu zlecają im druk dokumentów. W ten sposób inwestują w rozwój narodowych technologii. Drugi argument to względy bezpieczeństwa. Przekazywanie druku dowodów osobistych obcemu państwu może być groźne dla bezpieczeństwa państwa – sygnalizuje Arkadiusz Słodkowski, rzecznik PWPW.
Warto przypomnieć, że poprzedni przetarg na dowody osobiste w 2000 roku wygrała węgierska firma Multipolaris stworzona przez generała Totha, związanego z tamtejszymi służbami specjalnymi. Występował on wspólnie z Drukarnią Skarbową.
W Polsce próby przyjęcia analogicznej specustawy, która nakazywałaby zlecanie druku najważniejszych w państwie dokumentów Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, spełzły na niczym. To pozwoliło szefowi MSWiA Jerzemu Millerowi ogłosić przetarg na nowy dowód osobisty. Już tylko przez tę decyzję minister podważył zaufanie kontrahentów Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych, a więc spółki należącej w 100 proc. do skarbu państwa. Jerzy Miller zdaje się też nie dostrzegać niebezpiecznej dla państwa sytuacji, w której produkcję dokumentów polskich obywateli przejmie zagraniczny podmiot prywatny, np. konsorcjum, w którego skład wchodzi niemiecka Bundesdruckerei.
Niemiecka drukarnia z dużymi szansami
– Nie chcę poddawać się dyktatowi cenowemu jednej firmy, dlatego zdecydowałem się wyłonić producenta w drodze dialogu konkurencyjnego – tłumaczył szef MSWiA. Dialog konkurencyjny to jedna z form zamówienia publicznego, w której zamawiający prowadzi z wybranymi przez siebie wykonawcami konsultacje, a następnie zaprasza ich do składania ofert. Trzeba jednak podkreślić, że gdy w grę wchodzi bezpieczeństwo państwa, to nie względy finansowe powinny być stawiane na pierwszym miejscu. Tak stawia sprawę szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztof Bondaryk: – Rok 2013, w którym zostanie wprowadzony w Polsce nowy wzór dowodu osobistego, nie może przynieść milionom obywateli niespodzianki w postaci masowych kradzieży tożsamości. Przy tworzeniu nowego dokumentu tożsamości obywateli RP to czynniki związane z bezpieczeństwem naszego państwa należy uwzględnić w pierwszej kolejności.
Niemcy i Francja zlecają druk dowodów osobistych wyłącznie wytwórniom narodowym, nad którymi sprawują pełną kontrolę. W 2009 roku w dzienniku urzędowym UE niemieckie MSW poinformowało o zamiarze zamówienia elektronicznych dowodów osobistych w państwowej Bundesdruckerei. Rząd z Berlina stwierdził, że zlecenie nie podlega przepisom o zamówieniach publicznych ze względu na „ważny interes bezpieczeństwa państwa”. Tymczasem minister Miller uznał, że nowe dokumenty, na których będą kodowane elektronicznie wrażliwe dane Polaków, może wyprodukować zagraniczna firma.
– W przypadku wygrania przetargu przez podmiot zagraniczny nie istnieje zagrożenie polegające na udostępnieniu bazy danych obywateli polskich podmiotowi innego państwa, ponieważ przetarg dotyczy wyłącznie niespersonalizowanych blankietów dowodów osobistych. Na żadnym z etapów produkcji i dostaw blankietów dane osobowe obywateli RP nie będą przekazywane wykonawcy. Tak jak dotychczas, proces personalizacji będzie realizowany przez MSWiA bez udziału podmiotów trzecich – poinformowała „TS” Małgorzata Woźniak, rzecznik MSWiA
Dowody wyposażone w czipy mają być wydawane od 1 lipca 2013 roku. Wartość kontraktu wyniesie od 200 do 400 mln zł. Nowy dowód ma zawierać nie tylko podstawowe dane, ale także informacje o opłacanych składkach do NFZ, dane medyczne, np. historię leczenia czy przebyte operacje. Będzie też w nim zapisany podpis elektroniczny.
Przez pierwszy etap przetargu na druk nowych dowodów osobistych przebrnęły cztery firmy: PWPW, Sygnity, Wasko i Consortia. Co do ostatniego podmiotu pojawiły się poważne kontrowersje, gdy okazało się, że tworzy je Trusted Information Consulting, którego prezesem jest Wiesław Paluszyński. On z kolei zasiada równocześnie w Radzie Informatyzacji MSWiA, która jest organem doradczym ministra m.in. w sprawie nowego dowodu osobistego. Consortia miała też wykazać się w przetargu drukiem ok. 6 mln dowodów dla obywateli Konga. Sęk w tym, że republikę tę zamieszkuje tylko ok. 4 mln osób, z czego zaledwie ok. 2 mln ma powyżej 17 lat.
Niebezpieczny z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa byłby także wybór firmy Sygnity, która występuje w przetargu wspólnie z niemiecką Bundesdruckerei. – Jest możliwe, że polskie dowody będzie drukowała niemiecka drukarnia – potwierdza Arkadiusz Słodkowski.
Ustawa o zamówieniach publicznych pozwalała szefowi MSWiA na wskazanie poza procedurą przetargową Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych. Minister zdecydował się jednak na inną drogę. Z naszych informacji wynika, że Jerzy Miller dąży do sfinalizowania umowy jeszcze za swojego urzędowania, np. w okresie dwóch tygodni po wyborach, gdy uwaga opinii publicznej będzie skoncentrowana na powstawaniu nowego rządu.
Początek końca wytwórni?
Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych realizuje dziś zamówienia w wielu krajach Azji oraz Europy Wschodniej, m.in. na Litwie i w Armenii, które nie posiadają drukarni narodowych. Jeśli polska wytwórnia nie wygra przetargu na druk dowodów osobistych, to jej pozycja na rynku zostanie mocno podważona. – Sytuacja, w której zostanie wyłoniony inny niż PWPW producent dowodów osobistych, może podważyć pozycję przedsiębiorstwa na rynkach międzynarodowych. Jeżeli własne państwo nie zaufa narodowej wytwórni, którą kontroluje, to jak mają zaufać zagraniczni kontrahenci – wskazuje Arkadiusz Słodkowski, rzecznik PWPW.
„Jak możemy zlecić wam druk ważnych dokumentów, skoro do waszej firmy nie ma zaufania polskie ministerstwo spraw wewnętrznych?”, zapytają w razie przegranego przez PWPW przetargu np. litewscy klienci naszej narodowej drukarni. To może być początek lawiny, która spadnie na wytwórnię. Zacznie tracić kolejnych kontrahentów,
wpadając w tarapaty finansowe. A w ostatnich pięciu latach przedsiębiorstwo notowało od kilkudziesięciu do nawet ponad 100 mln zł zysku rocznie, odprowadzając do budżetu państwa sowitą dywidendę. – Mamy własne, opatentowane technologie, np. kolorowych zdjęć do poliwęglanowych kart. Tę technologię kupują od nas nawet kraje Europy Zachodniej. Na Litwie wygraliśmy przetarg na druk paszportów z Bundesdruckerei. Okazało się, że możemy z Niemcami konkurować i ceną, i jakością – podkreśla Arkadiusz Słodkowski.
Każde państwo powinno dbać o własne interesy. Jeżeli Niemcy i Francuzi uniemożliwiają takim firmom jak nasza wejście na ich rynek, a my ich wpuszczamy, to jest to decyzja niezrozumiała. Dlaczego Polska, która dysponuje nowoczesną, narodową wytwórnią, potrafiącą wygrać za granicą nawet z firmami startującymi w tym przetargu, nie zleca jej druku dowodów osobistych? Jak sprawę tłumaczy resort skarbu? – Decyzja w sprawie przetargu należy do MSWiA. Wierzymy, że resort spraw wewnętrznych i administracji wybierze najlepszą ofertę. Nadmienię jedynie, że PWPW jest technologicznie przygotowana do produkcji dowodów osobistych najnowocześniejszego typu – zaznacza Maciej Wewiór z ministerstwa skarbu.
Być może lepszą odpowiedzią byłoby stwierdzenie, że resort skarbu utracił kontrolę nad swoją spółką. Bowiem w 9-osobowej radzie nadzorczej PWPW zasiada dziś tylko jeden przedstawiciel ministerstwa skarbu i aż czterech pracowników MSWiA. Pozostali są reprezentantami pracowników. W praktyce oznacza to pełną kontrolę nad firmą ministra Jerzego Millera. W ubiegłych latach w radzie nadzorczej PWPW zasiadali przedstawiciele głównych klientów wytwórni: NBP, Poczty Polskiej, ministerstwa skarbu. Także MSWiA, które jednak nie jest najważniejszym z punktu widzenia wartości zamówień klientem PWPW.
Zastrzeżenia ABW
Argumentacja Jerzego Millera przemawiająca za ogłoszeniem przetargu na nowy dowód osobisty jest pokrętna. Zwłaszcza że PWPW jest jedynym przedsiębiorstwem w Polsce, które posiada świadectwo bezpieczeństwa I stopnia gwarantujące pełną ochronę przy produkcji dokumentów, znaczków pocztowych i banknotów. Eksperci Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego podkreślają, że „państwo musi mieć możliwość pełnego nadzoru i kontroli nad poszczególnymi etapami cyklu życia dokumentu, a zasoby informacyjne, np. dane personalne, oraz centrum certyfikacji powinny być pod kontrolą państwa”.
Za kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz jako prezesa NBP było już tak, że polskie banknoty były drukowane w Wielkiej Brytanii. W interesie podatników jest, by pieniądze, które z tego kontraktu zarobi PWPW, poszły na rozwój narodowej drukarni. – Część pieniędzy z kontraktów zlecanych przez państwo i tak wraca do budżetu w postaci dywidendy – sygnalizuje rzecznik PWPW.
I na koniec: czy Niemcy mogą startować w Polsce w przetargu na druk nowych dowodów osobistych? Tak. A czy Polacy mogą startować w Niemczech? Nie. Bo Niemcy zastrzegli, że ze względów bezpieczeństwa odstępują od przetargu publicznego. W najbliższych dniach rozstrzygnie się czy ABW zdoła zapobiec przekazaniu tak ważnego z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa zlecenia zagranicznej firmie.
Krzysztof Świątek
Lubię to! facebook.com/TygodnikSolidarnosc
Inne tematy w dziale Polityka