Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
351
BLOG

Europa krzywdzonych dzieci

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 3

W Unii Europejskiej wzrasta liczba dzieci wychowywanych przez jednego z rodziców oraz ludzi żyjących w związkach nieformalnych. Z najnowszych danych Eurostatu wynika, że w UE ponad jedna czwarta dzieci jest wychowywana przez rodziców niebędących małżeństwem. To odbija się negatywnie na dzieciach i sprzyja powstawaniu problemów wychowawczych. Statystyki powinny dawać do myślenia. Przyszłe pokolenie Europejczyków może cierpieć na wiele groźnych dla społeczeństwa przypadłości.

Najlepszym środowiskiem rozwoju dziecka jest rodzina złożona z biologicznych rodziców pozostających w związku małżeńskim. Choć ten pogląd jest dziś atakowany m.in. przez lewicowe media oraz polityków, potwierdzają go kolejne badania dotyczące rodziny. Psycholog Bogna Białecka w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” przywołuje wyniki badań opisane w książce „Why Marriage Matters, Thirty Conclusions from the Social Science”, z których wynika, że rodzina, w której dziecko jest wychowywane przez rodziców po ślubie, stwarza dziecku najlepsze warunki rozwoju. – To najlepszy układ, jak wskazują lata badań. Każda inna sytuacja jest gorsza – zaznacza Białecka. Dodaje, że nawet niewielki procent dzieci wychowywanych w innych warunkach jest groźny. – Fakt, że zwiększa się liczba dzieci wychowywanych przez samotnych rodziców czy w rozbitych związkach jest niepokojący. Jest to sytuacja szkodliwa dla dzieci – zaznacza. W podobnym duchu wypowiada się Anna Borkowska-Kniołek, teolog moralistka, rzecznik Marszu Dla Życia i Rodziny. W jej ocenie dziecko żyjące z jednym rodzicem czy z rodzicami bez ślubu jest krzywdzone. – Dzieci mają prawo być wychowywane w normalnych warunkach – stabilności, zaufaniu i trwałości. To jest fundament, który pozwala wychować dziecko. Konkubinaty tego nie gwarantują. Wychowywanie samotne dziecka również tego nie gwarantuje – tłumaczy.

Problem nie tylko amerykański

Tymczasem ze statystyk wynika, że ponad jedna czwarta dzieci wychowywanych jest przez ludzi żyjących w związkach nieformalnych lub przez jednego z rodziców. W całej Unii Europejskiej zaledwie 74 procent dzieci jest wychowywanych przez biologicznych rodziców, którzy wzięli ślub. Sytuacja w wielu krajach, szczególnie skandynawskich, jest jeszcze gorsza. Choć Polska w tych statystykach notuje wyniki niższe od średniej, również w naszym kraju sytuacja wygląda niepokojąco – ponad dwadzieścia procent dzieci wychowywanych jest w warunkach gorszych niż optymalne. To bardzo zła sytuacja, która odbije się na społeczeństwie w przyszłości. Jak zaznacza Anna Borkowska-Kniołek, problemy wynikające z negatywnego środowiska wychowawczego rzutują na całe późniejsze życie.
Słowa rzecznik Marszu Dla Życia i Rodziny potwierdzają badania przeprowadzone w USA, gdzie liczba dzieci żyjących bez jednego rodzica czy w rodzinach pozamałżeńskich jest duża. Skutkom tej sytuacji zaczęto się uważnie przyglądać, ponieważ Amerykanie uznają tę sytuację za problem.
– Badania przeprowadzone w Ameryce pokazują, że dzieci, które wychowywane są w związkach partnerskich, otrzymują znacznie niższe stopnie w szkole, częściej cierpią na zaburzenia emocjonalne – tłumaczy teolog moralistka. Zaznacza, że statystyki pokazują również, że dzieci urodzone w konkubinatach są aż trzykrotnie częściej narażone na wykorzystywanie seksualne i inne nadużycia. – W przypadku związków nieformalnych mamy do czynienia z rozluźnieniem moralności – tłumaczy. Rozluźnienie, o którym mówi Borkowska-Kniołek, skutkuje również tym, że konkubinaty rozpadają się znacznie częściej niż związki małżeńskie.
– Regułą jest mniejsza trwałość związków nieformalnych od małżeńskich. Konkubinaty mające dzieci rozpadają się dwukrotnie szybciej niż małżeństwa z dziećmi. Stabilność takich rodzin jest więc mniejsza – mówi Bogna Białecka. Psycholog zaznacza, że rozpad rodziny dla dziecka jest największym ciosem. – Najgorsze dla kształtowania u dziecka wiary w siebie, poczucia trwałości, stabilności, nauki nawiązywania relacji z innymi jest rozpad związku rodziców – wskazuje. Dodaje, że wiele z negatywnych skutków rozpadu związku rodziców ujawnia się dopiero w dorosłym życiu dziecka, gdy chce ono założyć własną rodzinę.

Życie bez zobowiązań

Przekonanie, że życie dziecka z tylko jednym z rodziców nie jest dobrą sytuacją i nie sprzyja optymalnemu rozwojowi człowieka, zdaje się być niemal powszechne. Osoba pozbawiona kontaktu z ojcem lub matką na co dzień jest bardziej podatna na patologie i problemy wychowawcze. To jednak nikogo nie powinno dziwić. Człowiek do rozwoju potrzebuje zarówno opieki i wzorców ojca jak i matki. Dziecko wraz z wiekiem w sposób naturalny zaczyna naśladować swoich rodziców. Czyni to podświadomie, czerpiąc wzorce z ludzi, z którymi obcuje na co dzień. Dzięki kontaktowi z matką oraz ojcem jest w stanie w pełni rozumieć świat i kształtować swoją psychikę. Utrata kontaktu z którymś z nich owocuje problemami i złym przygotowaniem dziecka do życia. Jednak, co wielu może dziwić, również życie z rodzicami, którzy nie wzięli ślubu, ma negatywne skutki dla dziecka oraz całego społeczeństwa. – W tej sytuacji dziecko nie ma bardzo ważnego wzorca – odpowiedzialności. Pokazuje się mu brak odpowiedzialności za siebie oraz innego człowieka. Jeśli ktoś mieszka w wynajętym mieszkaniu, nie dba o nie tak, jak o własne. Podobnie jest z życiem małżeńskim i w związku nieformalnym. Jeśli związek jest formalny, bardziej się dba o niego. Na konkubinatach traci wiec rodzina, która jest podstawą społeczeństwa – mówi Anna Borkowska-Kniołek. Z kolei Bogna Białecka wskazuje, że dziecko w największym stopniu przejmuje system wartości od ojca. Gdy widzi, że ojciec nie wiąże się na poważnie z rodziną następuje wzmocnienie w nim przywiązania do wolności.
– W systemie wartości dziecka wychowywanego w konkubinacie wolność będzie stała wyżej od odpowiedzialności – wskazuje Białecka.

Kryzys wartości

Ostatnie dane Eurostatu to kolejne badania pokazujące, że kryzys wartości oraz rodziny w Europie się pogłębia. Od lat obserwuje się większą liczbę rozwodów, coraz więcej dzieci rodzi się w rodzinach, w których dorośli żyją w związkach nieformalnych. Te tendencje są niezmiernie niepokojące nie tylko dlatego, że kryje się za nimi krzywda dzieci żyjących w krajach Unii Europejskiej, ale również dlatego, że każą z niepokojem patrzeć na przyszłe pokolenia mieszkańców Starego Kontynentu. Błędy wychowawcze oraz patologie z dzieciństwa nie znikają wraz z wejściem w dorosłe życie. Bardzo często dają o sobie znać do śmierci, niszcząc człowieka. Środowisko, w jakim wychowują się obecnie dzieci w UE, jest więc niezmiernie istotne również dlatego, że pokazuje, jakie może być przyszłe pokolenie Europejczyków. A przyszłość nie rysuje się ciekawie. Anna Borkowska-Kniołek zaznacza, że dane Eurostatu każą podejrzewać, że w przyszłości Europa może cierpieć na masowy brak odpowiedzialności. – To może skutkować brakiem odpowiedzialności ludzi w pracy czy relacjach między ludźmi. Pokolenie dzisiejszych dzieci będzie zapewne również bardziej podatne na manipulacje – zaznacza teolog moralistka. Nie wykluczone, że również na choroby. – Znam badania, które mówią, że dorastanie w rodzinie bez ślubu odbija się na zdrowiu w późniejszym życiu, czy generuje problemy adaptacyjne i psychiczne – zaznacza. Bogna Białecka wskazuje z kolei, że osoby dorastające w rodzinach żyjących bez ślubu, a przede wszystkim w rodzinach rozbitych, będą miały problemy z nawiązywaniem relacji. – Ludzie ci częściej będą mieli problemy z wejściem w relacje intymne z drugą osobą. Oni będą powielać błędy, popełnione przez rodziców – tłumaczy psycholog.
Współczesna Europa już cierpi na kryzys demograficzny. Coraz więcej danych świadczy o tym, że Stary Kontynent nie tylko niebezpiecznie się starzeje, ale również krzywdzi dzieci, które przychodzą na świat. Współcześni zamiast otaczać dzieci opieką i stwarzać im optymalne do rozwoju warunki inicjują i potęgują patologie wychowawcze u najmłodszych. Takie zachowanie szybko okaże się zgubne. Niestety ofiarami współczesnych trendów cywilizacyjnych staniemy się my lub pokolenie naszych dzieci.

Stanisław Żaryn

facebook.com/TygodnikSolidarnosc

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka