Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność
1048
BLOG

Społeczna gospodarka rynkowa - ona i w Polsce jest możliwa

Tygodnik Solidarność Tygodnik Solidarność Polityka Obserwuj notkę 1

Podnosząc pytania o ważność konstytucyjnego zapisu o społecznej gospodarce rynkowej, wracamy do dyskusji z przełomu lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych uwieńczonej powstaniem NSZZ Solidarność i ustawami o przedsiębiorstwie państwowym i o samorządzie pracowniczym z września 1981 r., które oddawały w istocie władzę w sferze realnej w ręce rad pracowniczych.


To oznaczało koniec systemu nomenklatury i powstanie systemu rynkowego, gdzie prawa własności w imieniu właścicieli – narodu – sprawowały rady pracownicze w miejsce poprzedniego systemu, gdzie taką rolę pełniły egzekutywy partyjne odpowiedniego szczebla. Spór szedł otwarcie o dominację w sferze realnej – kto panuje tam, gdzie tworzy się, powstaje nowy produkt i usługa. Ustawę przyjęto w wyniku nacisku społecznego robotników i intelektualistów żądających upodmiotowienia załóg w trakcie wydarzeń 1980.
A potem – u progu i w dobie przemian systemowych te same kręgi intelektualistów, wzmocnione sojuszem z nazywającymi siebie liberałami, pod przewrotnym, fałszującym rzeczywistość i istotę sporu hasłem walki z „chomeinizacją” Polski ustawy te zmarginalizowały i obśmiały.
Dyskusję zakończyło pismo Marcina Rybickiego z lutego 1989, którego idee zostały zatwierdzone przy „okrągłym stole”, a które dały asumpt do przystąpienia do likwidacji tych osiągnięć legislacyjnych, które tworzyły ramy dla podmiotowości świata pracy w sferze realnej. W ślad za tym poszła zmasowana, niemająca podparcia w realnych faktach, zafałszowana krytyka przedsiębiorstw typu 3S ze strony mass-mediów, jako kampania przygotowująca grunt psychologiczny pod wyprzedaż majątku narodowego (tzw. prywatyzacja) i/lub przejmowanie nad nim kontroli przez biurokrację centralną i świat polityki (tzw. komercjalizacja jako ewentualny wstępny krok do „prywatyzacji”).
Cios pomysłom społecznej gospodarki rynkowej w sferze realnej został zadany w roku 2006, kiedy w kwietniu sejm uchwalił ustawę o radach pracowników, sprowadzającą ich uprawnienia do „bycia poinformowanym”.
Jeśli mówimy o społecznej gospodarce rynkowej, to otwiera się wielka przestrzeń dla zmian legislacyjnych mających na celu obecność świata pracy w procesie decyzyjnym przedsiębiorstwa z mnogością tego typu rozwiązań w państwach Unii i z wzorcem niemieckim do naśladowania i wprowadzenia, zapobiegającym albo ograniczającym możliwość powstawania patologii, których nie da się uniknąć w modelu menedżerskim. Na tym polu widzimy też przestrzeń słusznego działania i nacisków NSZZ Solidarność, które co więcej będą zgodne z duchem Unii Europejskiej.

Czy prawo w Polsce jest niegodziwe?

W normalnym, neoklasycznym, liberalnym rozumowaniu  ekonomicznym przyjmuje się, że  oczekiwana stopa zwrotu z  aktywów pewnych  jest niższa niż oczekiwana stopa zwrotu z aktywów ryzykownych. Ta ogólna reguła rozumowania dotyczy wszystkich rodzajów kapitału (w normalnym neoklasycznym, liberalnym rozumowaniu, wszystko, co przynosi użyteczność i dochód albo chociaż użyteczność, jest kapitałem). Z tej też przesłanki płynie przekonanie, że ekonomicznie uzasadnione albo ekonomicznie sprawiedliwe jest, że niosący ryzyko (risk bearing agent, risk taker) oczekuje wyższej oczekiwanej stopy przychodu z działalności (z usług kapitału w dyspozycji)  niż podmiot nie ponoszący ryzyka albo o ryzyku niższym. W relacjach przemysłowych „risk takerem” jest pracodawca i dlatego ma tytuł do ewentualnego extra zysku, bo jest narażony na ewentualne straty. Towarzyszy temu równie naturalna reguła zapewniająca stabilność płac (dlatego mówimy, że płace są sztywne od dołu) i bezpieczeństwo zatrudnienia (długoletnie kontrakty) pracujących, czerpiących przychód z wynajmowanego pracodawcom swojego kapitału ludzkiego. W ślad za tym idą reguły dotyczące odpraw i ewentualnie zasiłków dla tych, którzy pracę utracili w wyniku obiektywnych fluktuacji rynkowych. Mamy wtedy przejrzysty obraz dobrze funkcjonującej ekonomii – zmienne zyski, okresowo być może bardzo wysokie, przypadające pracodawcom, stowarzyszone z ryzykiem, które biorą na siebie i względnie stabilne płace stowarzyszone z zabezpieczeniami przed ryzykiem zatrudnionych, właścicieli kapitału ludzkiego. Po tym zresztą rozpoznajemy, jak daleko rozwiązania regulujące rynek w funkcjonującym systemie odbiegają od reguł właściwych dla rynku konkurencyjnego z całą jego złożonością determinowaną również związkiem między ryzykiem związanym z użytkowaniem kapitału i dochodem z tego użytkowania otrzymywanym.
Jeśli zatem mamy „elastyczny czas pracy”, „elastyczne formy zatrudnienia” i tym podobne rozwiązania przenoszące część ryzyka z pracodawcy na zatrudnionych, to czy wtedy należy się zatrudnionym premia za ryzyko, by zachować rynkowe zasady wynagradzania za użytkowanie kapitału? Czy nie powinno być  jakiejś automatycznej partycypacji w ekstrazyskach czy innej formy zadośćuczynienia za przejęcie części ryzyka przez zatrudnionych? Kierując się kryterium zgodności z regułami wolnego, a więc godziwego, rynku odpowiedź brzmi – tak, należy się.

Czy mamy w Polsce pod tym względem prawo godziwe? Czy też prawo niegodziwe, łamiące fundamenty wolnorynkowe na rzecz interesu łatwej do zdefiniowaniu klasy tych podmiotów, które zachowały dominującą pozycję w strukturze społecznej dzięki tak a nie inaczej poprowadzonej prywatyzacji po 1990 r. Walka zatem z umowami śmieciowymi to również walka o zdrowe, ekonomiczne i zgodne z teorią ekonomii podstawy funkcjonowania gospodarki.

Makroekonomiczny cel gospodarowania

Idea spłecznej gospodarki rynkowej uznaje za konieczne nacelowanie polityki gospodarczej na osiągnięcie takich makroekonomicznych celów jak pełne zatrudnienie, stabilizacja poziomu cen oraz dywersyfikacje substancji majatkowej. Nietrudno zauważyć, że z tego puntu widzenia jako spłeczna gospodarka rynowa jawi się gospodarka USA, gdzie bank centralny – Fed, prowadzi politykę pieniężną nacelowaną na ograniczanie bezrobocia, mając zagadnienie celu inflacyjnego niejako w tle i bez wyraźnej apriorycznej deklaracji jaki ten cel ma być.
Inaczej jest w Polsce. Ustawa o NBP jednoznacznie nakłada na bank centralny walkę z inflacją, z a priori zdefiniowanym celem inflacyjnym, przy zupełnym lekceważeniu problemu bezrobocia – usytuowanym niejako w dalekim w tle zadań NBP. W tym sensie ustawa o NBP jest sprzeczna z art. 20 Konstytucji RP i nie powinna w ogóle wchodzić w życie, bez wprowadzenia w niej stosownych poprawek. Nie ulega też wątpliwości, że teraz wymaga pilnej nowelizacji, również ze względu na potrzebę koordynacji polityk gospodarczych w ramach UE. Poza wszystkim innym, ustawa ta w obecnym kształcie pozwala na bezmyślne, mechanicystyczne, zachowania członków RPP.

Zasady podziału PKB, a więc systemu podatkowego

W Polsce spada od lat udział kosztów z wiązanych z wynagrodzeniami w PKB, spychając nas na dół tabeli europejskiej i zbliżając do takich krajów jak Indie. Właściwe rozłożenie kosztów i korzyści w gospodarce wymaga, aby system podatkowy był progresywny przy wysokim progu wolnym od opodatkowania. Trzeba wziąć pod lupę w pierwszym rzędzie system podatkowy PIT i CIT w Polsce i znowu ze wskazaniem rozwiązań powszechnych w Europie Zachodniej, w tym w Niemczech i Holandii, przykładów do naśladowania i wdrażania.
Czy istnieją mechanizmy instytucjonalne i prawne, które rozwijałyby społeczną gospodarkę rynkową? Istnieją: Wolność słowa, równość wobec prawa i prawo równe.
Jeśli dzisiaj stoimy przed koniecznością wyboru między materialnym dobrobytem a wolnością, to zawsze wybierajmy wolność, gdyż wolne społeczeństwa wytwarzają z reguły większy dobrobyt materialny niż społeczeństwa zniewolone. To wolność daje gwarancje możliwości stosowania środków mających na celu obronę już osiągniętego materialnego dobrobytu i jego podnoszenie, godności pracy i praw nabytych. Sytuacja w Polsce jest oczywiście różna od tej z przełomu lat czterdziestych i pięćdziesiątych XX wieku, kiedy myśl o społecznej gospodarce nie mogła zaistnieć, a tak czy inaczej rozumiana chadecja została wytrzebiona na rzecz dominacji nosicieli i spadkobierców KPP i błędów luksemburgizmu, już u zarania  wyłaniania się krajów z chaosu II wojny w latach 1945–1948. Ale widzimy, że i dzisiaj na przykład o. Tadeusz Rydzyk ma trudności albo może mieć trudności w popularyzowaniu dorobku społecznej nauki Kościoła, która daje naukowe i moralne podstawy społecznej gospodarce rynkowej i dlatego, właśnie w imię wolności jako podstawy powszechnego dobrobytu materialnego, zachęcam Prezydenta, by wrócił do źródeł, którym był wierny jak sam mówił w czerwcu 1989, jak też zachęcam tu zebranych do przyłączenia się do manifestacji 29 września zwoływanej dla obrony wolności słowa, godności ludzkiej i podmiotowości pracy.
Potem trzeba przystąpić do zgłaszania ustaw i zmian w ustawach, by niwelować szkody wyrządzane przez obecnie działające często niegodziwe prawo.

Ważną cechą, wyróżnikiem rozwiązań instytucjonalnych SGR w Niemczech jest zasada partycypacji pracowników w zarządzaniu firmą. Jest to bez wątpienia najsilniej zarysowane wciągnięcie pracowników we współzarządzanie przedsiębiorstwem na tle szerokiej różnorodności systemów zarządzania w różnych krajach Europy kontynentalnej i krajach anglosaskich. Dało to Niemcom  spójność społeczną i innowacyjny dynamizm gospodarczy niemożliwy w tej części świata, gdzie tak czy inaczej rozumiana chadecja została  wytrzebiona – tak jak w Polsce – przez nosicieli i spadkobierców KPP i błędów luksemburgizmu, już u zarania  wyłaniania się krajów z chaosu II wojny w latach 1945–1948.

 

prof. S. Ryszard Domański

Autor jest przewodniczącym NSZZ Solidarność SGH.
Powyższy tekst to wystąpienie na seminarium eksperckim „Formy działania dla realizacji norm społecznej gospodarki rynkowej” zorganizowanym przez Kancelarię Prezydenta RP 12 września 2012.

niezależny magazyn społeczno-polityczny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka