Każdy chce w coś NIE wierzyć

Niedługo następny dziesiąty - jeszcze miesiąc dzieli nas od rocznicy Katastrofy. Praktycznie nie wiemy nic.Po drodze było pełno Kłamstw Smoleńskich. Ja - to co napisałam na wiosnę 2010 mogłabym powtórzyć i teraz. Dlaczego czepiacie się Rosjan, że nie przekazują materiałów, nie dają taśm i skrzynek? Przecież my w Polsce też nie robimy nic. Czy trzeba zamykać śledztwo na ostatni guzik ( kiedy to nastapi? nigdy) aby postawić zarzuty "tym co na ziemi polskiej"? Papiery nie spłonęły, ludzie się nie rozpłynęli. Można było tę część śledztwa wyodrębnić do osobnego postępowania.

No więc jest jak jest. Jedni nie chcą wierzyć w zamach. "Zamach" to pojęcie wieloznaczne, bo może to być zamach ze strony Rosjan, zamach "wspólnie i w porozumieniu", zabawa rządu Tuska zamieniona w zamach przez Rosjan.

W zamach ze strony Rosjan nie chcą wierzyć ci, którzy wiedzą, że tak naprawdę nie znaczymy nic, a sojusze, tak jak we wrześniu 39 możemy sobie powiesić w ubikacji. Więc lepiej udawać, że to kompletne oszołomstwo a "Kaczor" był nikim, więc nie było sensu na niego "się zamachiwać". Zawsze to jakiś sposób na racjonalizację.

Jeszcze więcej osób nie chce wierzyć w dwie pozostałe opcje. Bo wtedy trzeba byłoby sobie powiedzieć - rządzą nami zbrodniarze. I dlatego te opcję odrzuca najwięcej osób.

W wersję - " to wszechobecny polski bałagan " - też nie chce wierzyć wielu. Dlatego po Raporcie MAKu było tak wiele oburzenia w mediach. Bo należałoby przyznać, że po wielu miesiącach stabilnej koalicji rządowej był bałagan w kancelarii Premiera i w Ministerstwie Obrony.

Wszyscy - razem i z osobna - przymierzają nowe wersje. W którą wreszcie ktoś uwierzy? Wiadomo, nie wszyscy, ale przynajmniej większość.

Wersja z Prezydentem naciskającym nie chwyciła. Wersja z gen Błasikiem pilotującym też nie. Wersja z naciskającym właśnie się sypie ( też było kilka odmian, ostatnio naciski z lądowania przenoszą się na start).

Cały czas leci wersja - "dość tego Smoleńska!". Ale ta wersja nie wypaliła, a im bliżej 10 kwietnia tym bardziej widać, że nie wypali nigdy.

Ostatnio przymiarki do wersji - piloci bez nacisków ( kto naciskał na Wosztyla?) świadomie łamią procedury, no bo tak lubią. Tu też nie wszyscy chcą uwierzyć, do tego porucznik Wosztyl żyje.

Wiem, w jaką wersję wielu chciałoby uwierzyć - w awarię samolotu. No, ale z wiadomych przyczyn ta wersja nawet przez chwilę nie znalazła się na tapecie.

A gdzie prawda? Kiedyś tę prawdę poznamy. Tak, to mało chrześcijańskie, ale przedwieczne, pogańskie przesłanie - dusze zmarłych nie mogą zaznać spokoju...dusze żyjących tym bardziej.