Obejrzałam Michnika u Lisa, przeczytałam tyle ile mogłam w necie w Gazecie Wyborczej - swoją drogą to kuriozum przeprowadzanie wywiadu ze swoim szefem:))
No i czekałam na echa. Nie doczekałam się. Nie mówię o odpowiedzi ze strony PISu - trudno, aby Kaczyński rzucil się Michnikowi na szyję i zawołał : Adaś, oczywiście o niczym tak nie marzę jak o rozmowie z tobą!
Nie mówię o odpowiedzi pana Macierewicza w sprawie "traumy z dzieciństwa".
Nie, ja myślę o przemilczeniu sprawy ze strony mediów III RP. I to nie jest sprawa tego, że Michnik nie jest już demiurgiem. Przecież gdyby opluł Prezesa to przez dwa tygodnie na czołówkach byłyby z lubością obracane wszystkie zdania z wywiadu. W każdym programie powoływano by się na geniusza Adasia i na jego zasługi, ktore pozwalają mu mówić to, co mowi. Ale zawiódł na całej linii.Owszem, wyraził się nieco lekceważąco - Jarek, Antek, ale jednak nie mowil o szalonych oczach Macierewicza i o wysyłaniu go do psychiatryka - nie, powiedział, że może z nim rozmawiać. O czym nie bardzo wiadomo, jednak z wariatem zwykle nie siadamy do stołu, prawda?
I u Lisa i w wywiadzie pretekstem do rozmowy z Kaczyńskim był jego udział w pogrzebie pana Mazowieckiego. Dla normalnych osób było to oczywiste - pamiętam Prezesa w samym oku cykonu czyli w czasie afery hazardowej. Odmówił wypowiedzi na temat Drzewieckiego, bo w tym czasie zmarła mu matka.
Kaczyński może walczyć z żyjącymi, na pewno nie walczy ze zmałymi - jak Wałęsa, który swoją zemstę rozciąga na groby.
Więc jak napisałam - to był pretekst, aby ukazać "ludzką twarz Kaczyńskiego" . I bardzo jestem ciekawa jak sprawy się potoczą. Dzisiaj, w bardzo zawoalowany sposób Prezydent pochwalił Kaczyńskiego. Oczywiście nie obyło się bez szpileczki, ale jednak nie brzmiał w chórze "Kaczyński zdalaczynnie przy pomocy duchowych dzieci podpalał budkę". Jestem ciekawa jak sprawy dalej się potoczą, bo mimo wszystkich rozłamów, młodych i starych wilków, mimo sześciu lat w opozyji - po prawej stronie jest Kaczyński i bardzo długo nic.
A po przeciwnej? Patrzę na to jak na duży kawałek drewna - zawsze próbuję:) Bo na pierwszy rzut oka wygląda, że nic nie da się z nim zrobić i czasami faktycznie tak jest. Ale czasami okazuje się, że pęka pod jednym ciosem siekiery. Jak jest z PO, z koalicją? Pożyjemy, zobaczymy, nie mam ochoty prorokować. Tylko bardzo jestem ciekawa kto tę siekierę przyłoży i kiedy?