Prokuratora Seremeta zaczęłam doceniać po sprawie Parulskiego. Myśłałam, że polegnie między Zalewskim a Prezydentem, dał radę, odwołał. Inna sprawa, że gdyby nie mógł - spokojnie powinien podać się do dymisji. Co to za szef, ktorym może kręcić podwładny?
Teraz zaczął rekontrukcję rządu. Nie wiem czy pod zegarkami kryje się jakieś drugie dno. Wiem, że mógł na dziesięć minut przed konferencją zawiadomić Premiera - podobno wiadomość zastała go na gawędach z działkowiczami. A kiedy Tusk pił pierwszą kawę dowiedział się, że odchodzi Kudrycka:))
No, ale wracajmy do Seremeta. Mógł nie drążyć, w końcu pierwszy biegły wycenił zegarek na 9999,99, prawda? Po co było powoływać następnego? A pan Nowak? Chyba jego Bóg nie dotknął palcem i nie zrobił z niego genusza. Mógł oświadczyć, że nie jest biegłym zegarkowym a żona nie powiedziała mu prawdy o wartości zegarka. W końcu Palikot nie zauważył samolotu, prawda?
No i Trybunał Konstytucyjny w trzy dni by ustalił, że ważny jest duch a nie litera prawa - tak jak w wypadku HGW.
Bardzo jestem ciekawa kogo jeszcze zrekonstruuje pan Seremet? Bo w tle dochodzenie w sprawie korupcji na Dolnym Śląsku. Strach się bać, inna sprawa, że tu Bruksela musiałaby zgodzić się na uchylenie immunitetu.