Chciałam zacząć "od wczoraj wszyscy", ale sądzę, że 80% wyborców nie żyje na co dzień polityką. Ale reszta zbulwersowana słowami rzecznika Prezydenta, a dzisiaj dalszy ciąg programu. Marszałek Senatu wyraził oczekiwanie wielu tzn powiedział, że na miejscu Prezydenta zwolniłby takiego rzecznika. Na ripostę długo nie czekaliśmy - pan Łapiński odpowiedział, że jego zwierzchnikiem jest Prezydent i to on decyduje. No, ale wczoraj Pan Rzecznik nierozważnie odpowiadał na pytanie dziennikarzy. Gdyby skorzystał ze swojej rady to powinien odpowiedzieć: Pan Prezydent nie rozmawiał z Premier o Antonim Macierewiczu, bo nie jego rolą jest ingerowanie w skład rządu.
Przełknęłam weta Prezydenta, bo jak pisałam ma do tego prawo. Do tego Sejm i Senat dały mu dużo argumentów do zawetowania. Czekam spokojnie na projekty ustaw, denerwuje mnie niecierpliwość i czarnowidztwo części (niestety głośnej) wyborców. O inwektywach już wspominałam. Ale jednak, tak jak Rosemann nie rozumiem harcowania Rzecznika. To nie pierwszy raz, poprzednio został schowany na miesiąc. Tak jak przy Hofmanie mogę powtórzyć - rzecznik nie może być problemem. Wszyscy uważają mnie za pierwszą naiwną to znaczy twierdzą, że pan Łapiński mówi to, czego nie może (ale chce) powiedzieć Prezydent.Nie wierzę, że Prezydent chciałby ustami Łapińskiego przeczołgać panią Premier. Po prostu - pomijając wszystkie najbardziej nieprawdopodobne scenariusze polityczne - to jest kobieta, a więc znając podejście PAD do kobiet nigdy by na coś takiego sobie nie pozwolił.
Teraz Prezydent jest w Kazachstanie, o dziwo bez swojego rzecznika. Czekam spokojnie na wyjaśnienia, dymisję, albo publiczne odcięcie się od słów pana Łapińskiego. Jeśli to nie nastąpi to cóż - publicznie przyznam , że się pomyliłam, nie pierwszy raz. Ale dalej nie będę tego rozumiała.
