Fototeka
Fototeka
ulanbator ulanbator
1226
BLOG

Film "Hazardziści". Udana surowizna filmowa z głębokiego PRL-u

ulanbator ulanbator Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

W 1962 roku przestępcy dokonali najbardziej spektakularnego napadu na bank w dziejach PRL-u. Ów napad na bank miał miejsce w Wołowie i łupem złodziei padło kilkanaście milionów złotych. Warto zaznaczyć przy okazji, że przeciętna pensja w tamtym okresie wynosiła 1600 zł miesięcznie, więc mowa o ogromnej sumie pieniędzy.

W 1975 roku powstał film fabularny pt. Hazardziści, oparty na wydarzeniach w Wołowie. Film wyreżyserował Mieczysław Waśkowski, a w rolach głównych wystąpiło wielu znanych polskich aktorów m.in. Emilia Krakowska, Zdzisław Maklakiewicz, Witold Pyrkosz, Zygmunt Malanowicz i Franciszek Trzeciak.

Głównym bohaterem filmu jest Zygmunt, ( Franciszek Trzeciak) właściciel prywatnego zakładu naprawy urządzeń elektronicznych i zachodniego samochodu. Głowa rodziny z małżonką mającą lekką rękę do wydawania pieniędzy. To w jego głowie pojawia się pomysł obrobienia banku we własnym miasteczku. Ale żeby dobrać się do bankowych pieniędzy Zygmunt potrzebuje wspólników. Szuka ich więc wśród  swoich znajomych, tych od wspólnego zaglądania do kieliszka i gier w karty na pieniądze, którym oddają się po kryjomu w ciemnych spelunach. Koledzy początkowo są niechętni, boją się wysokich kar w razie niepowodzenia. Jednak ciągłe zapewnienia Zygmunta o dużej szansie na sukces i wizja szybkiego wzbogacenia się, powodują, że część z nich decyduje się uczestniczyć w skoku. Do grupy przystępują: mechanik samochodowy Tadek ( Henryk Bąk), taksówkarz Wojtek ( Zygmunt Malanowicz), rymarz Bolesław ( Lech Grzmociński), oraz brat Zygmunta Zdzisiek ( Zdzisław Maklakiewicz). Najdłużej wzbrania się kasjer banku Leon ( Witold Pyrkosz), bez którego informacji napad nie miałby szans powodzenia, jednak i on w końcu ulega namowom Zygmunta i przystępuje do grupy.

Następnie mamy do czynienia w filmie z długą sekwencją perfekcyjnie przygotowywanego i pomysłowo wykonanego napadu na bank. Przy okazji twórcy serwują widzowi dużą dawkę napięcia, gdy w czasie trwania napadu dochodzi do zaskakujących zdarzeń i całe przedsięwzięcie przestępców wisi na włosku.
Film Mieczysława Waśkowskiego jest surowy w formie i treści. Surowo są w nim ukazane relacje międzyludzkie, surowe są wnętrza budynków i surowi są milicjanci zajmujący się sprawą. Film przypomina paradokumentalny zapis przygotowania i przeprowadzenia napadu na bank, zainspirowany wydarzeniami w Wołowie. Ale dobrze się go ogląda i trzyma w napięciu. Spełnia swoją rolę nie tylko jako kronika odległych czasów.

Podobną surową formę przekazu filmu kryminalnego jak w Hazardzistach, można chociażby odnaleźć w serialu 07 zgłoś się, realizowanego parę lat później. I mnie ta PRL-owska surowizna filmowa bardzo się podoba, szkoda, że już takich filmów nie robią. Napad w Wołowie nie tylko zainspirował filmowców. W 1970 roku, powstał komiks Kocie oko w ramach serii o Kapitanie Żbiku.

Uczestnicy udanego napadu na bank w Wołowie nie cieszyli się długo swoimi milionami i szybko wpadli. Wyroki były surowe. Kary dożywotniego więzienia zamieniono później na kary 25 lat więzienia. Niewiele więcej można się dowiedzieć o sprawcach tego największego skoku w historii PRL-u , bo akta sprawy zostały doszczętnie zniszczone podczas powodzi tysiąclecia we Wrocławiu, w 1997 roku.

ulanbator
O mnie ulanbator

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura