Jakob Jakob
389
BLOG

Brama do Gor Czarnych

Jakob Jakob Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 7

Droga do Rapid City byla dluga i meczaca. Przyjechalismy o 6 po poludniu, mijajac po drodze glownie pola i krowy (wylacznie czarne). Nasza gospodyni (nie wiem czy to najlepsze okreslenie) odebrala nas swoim jeepem z dworca greyhounda, bo zadnej komunikacji miejskiej tu nie ma i alternatywa bylaby piesza wedrowka - nie jest co prawda daleko (jak na amerykanskie warunki), ale z plecakiem mogloby byc ciezko.

Susanne jest kobieta eufemistycznie mowiac specyficzna. Ma 60 lat, stawia pierwsze kroki na couchsurfingu i juz jakis czas temu zdrowo zafascynowala sie kultura Indian. Porzucila wiec swoje dotychczasowe zajecie i ojczysta Kanade - gdzie zdaje sie ukonczyla 5 fakultetow i zrobila doktorat z biologii - i udala sie do Dakoty Poludniowej. Znalazla tu sobie nowego chlopaka - Emertona (aka Dudniacy Rog) - najprawdziwszego Siuksa (na szczescie w tym samym wieku!) i zamieszkali razem. Susanne pracuje obecnie z szpitalu, jako... kapelan. W weekendy razem jezdza do rezerwatu, gdzie maja mongolska jurte i organizuja wycieczki dla turystow dotyczace Indian. Poza tym jest bardzo sympatyczna, spotkaniczna (na pewno bardziej niz my) i na szczescie ma porzadek w mieszkaniu (jak wiemy na CS rzadko sie to zdarza). Jesli chodzi o Emertona, to zdecydowanie wykracza poza stereotyp nowoczesnego Indianina z podrecznika do angielskiego - nie nosi adidasow, nie alkoholizuje, nie jest bezrobotny.

W zwiazku z tym, ze wszystkie samochody byly juz zarezerwowane i bylo juz za pozno na znalezienie jakies zorganizowanej wycieczki, Emerton zabral nas dzisiaj do Mt Rushmore i pomnika Szalonego Konia. Musze przyznac, ze jest kilka miejsc na swiecie, ktorych uroku nie da sie oddac na fotografii, ani na filmie - i takimi sa te ktore odwiedzilismy dzisiaj (byc moze najciekasze z tych ktore widzielismy do tej pory w USA). Pomnik Szalonego Konia, to dzisiaj swiatynia komercji (bilety sprzedaja w bramkach, jak na autostradzie, bo nikt tu innym srodkiem transportu jak auto nie podrozuje), ale skads musza oczywiscie wziac te pieniadze, zeby dokonczyc budowe.

W Rapid City obowiazuje czas gorski, czyli +1h dla Chicago, +2h dla NYC i +8h dla Polski. To najmniejsze z miast, ktore obejmuje nasza podroz. Liczy ok. 60 tys. mieszkancow i nie bardzo jest tutaj co robic. Najwiekszymi atrakcjami sa oczywiscie Mt Rushmore i Crazy Horse Monument, poza tym ma sie wrazenie ze to wymarly stan. Cale miasto nastawione jest na Indian. Nie ma gdzie zjesc obiadu, jest za to mnostwo sklepow gdzie mozna kupic skore (ok. 1300 $) i mieso (Susanne tez oczywiscie trzyma je w lodowce, ale poki co poczestowala nas tylko herbatnikami z serem <takie tu jedza kolacje>) z bizona, tomahawki i wigwamy, pioropusze i kubki z Indianinami.

Niedaleko Rapid City jest Wounded Knee (pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_nad_Wounded_Knee), przez ktore jutro zreszta przejezdzalismy. 

Jutro wyruszamy do Salt Lake City. Dziekuje za cenne porady dotyczace tego co zobaczyc do drodze. Bylismy gotowi jechac juz do Cody, bo przekonuje nas zarowno Yellowstone, bedacy z poblizu, rodeo jak i Buffalo Bill Historical Center, ale to taka wiocha, ze dojazd tam zajmuje 24 godziny - w tym: 6 godzin jazdy i 18 godzin czekania na przesiadki w dwoch innych miescinach (glownie w nocy). Biorac pod uwage, ze dojazd do SLC stamtad wyglada analogicznie bylismy zmuszeni zrezygnowac.

Ciotke informuje, ze Ada ma oczywiscie duzo lzejszy plecak, gdyz konserwy, chleb i pasztety, ktore otrzymalismy od wujka z Chicago nosze na swoim grzbiecie ja ;) Zreszta nie ma co narzekac, gdyz wlasciwie nigdzie z tymi plecakami nie chodzimi, wszedzie woza nas, badz wozimi sie (komunikacja miejska oczywiscie).

Przepraszam za brak polskich znakow, ale moj komputer nie obsluguje tutejszego internetu i musze korzystac z laptopa Susanne. W Rapid City nie mam tez zasiegu, dlatego nie odbieram poki co smsow (o polaczeniach juz nie mowie, bo ich z zasady nie odbieram).

O ile w greyhoundzie bedzie internet (podczas drogi do Rapid City byl! Niestety w Minneapolis kazali nam sie przesiasc na jakies przedpotopowe autobusy Jefferson Bus Lines i tam juz takiej wygody nie bylo, dlatego nic nie napisalem), to napisze cos jutro wieczorem. Jesli nie - to prosze nastepnej notki oczekiwac z pewnym opoznieniem, gdyz po 24 godzinnej podrozy brakuje mi sil do pisania i polotu.

Jakob
O mnie Jakob

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości