Na początek pytanie: Ile wiemy o życiu głuchych którzy mieszkają w naszej okolicy? Specjalnie wymieniam tu osoby głuche a nie głuchonieme gdyż nie zawsze osoba głucha oznacza taką która nie potrafi mówić, po za tym dobrze wiem że głusi obrażają się gdy mówi się o nich głuchoniemi i maja kompletna rację. Oni krzyczą tylko my nie chcemy ich usłyszeć.
Odpowiedz:
Praktycznie nic o nich nie wiemy…
Boimy się ich na co dzień, wiodąc swoje bardziej lub mniej ciekawe życia, żyjąc w swoich światach tylko ze swoimi problemami i myśląc że to właśnie wokół tych naszych problemów cały świat powinien się kręcić. Marginalizujemy ich ze względu na ich „inność”. Strach przed komunikacją z nimi powoduje w nas być może trochę wyrzutów sumienia ale z drugiej strony łatwo sobie wmawiamy że nawet gdybyśmy chcieli to i tak nie udałoby nam się z nimi porozumieć, bo przecież nie znamy języka migowego a ten jest za trudny żeby się go nauczyć. Trochę odpowiedzialności ponoszą pewnie sami głusi, którzy dali zamknąć się w tych enklawach i de facto zgodzili się na takie właśnie postępowanie. No ale my jako właśnie tytułowe „słyszaki” ( tak w świecie głuchych określa się słyszących, mnie się spodobało ) sami do tego rękę przyłożyliśmy. Żeby tu opisać ich sposób życia musiałbym chyba napisać pracą doktorską na ten temat, ale mogę powiedzieć tyle że ich system wartości dużo bardziej mi się podoba od naszego. Specjalnie dzielę w tej chwili na „my” i „oni” bo ta linia podziału wyznacza właśnie to w jaki sposób funkcjonują w naszym społeczeństwie. Oni są szczerzy otwarci i są bardziej normalni niż „my”.
Moja przygoda z nimi zaczęła się na długo wcześniej niż przedwczorajszy dzień. Jeszcze w Wiedniu kilkanaście lat temu za pośrednictwem osoby z mojej rodziny która również jest głucha, trafiłem na tamtejszy klub głuchych. Na początku faktycznie „ich” świat mnie trochę przerażał. Usiadłem z boku i patrzyłem jak migają. Pierwsze co mnie w nich urzekło to właśnie język migowy. Proste ruchy złożone w zdania gdzie każde poruszenie palca praktycznie coś znaczy. Ileż gracji trzeba żeby pięknie mówić – pomyślałem wtedy. I faktycznie z czasem gdy zacząłem się przyglądać językowi migowemu zauważyłem że zupełnie jak u nas jedni mówią „ładnie” inni niedbale itd. Wtedy rozpoczęła się też moja przygoda z językiem migowym. Gdy dałem radę „słuchać” około 70 % wypowiadanych słów nagle zaczęło się to układać w zdania. Zacząłem rozumieć sens wypowiadanych do mnie słów i naprawdę zaczęło mi się to podobać. Wtedy nie wiedziałem że są różnice między językiem austriackim migowym a polskim. Później ze względu na pracę i całą masę obowiązków trochę wypadłem z obiegu choć cały czas nadarzały się możliwości użycia tego języka w mniejszym czy większym stopniu.
Przedwczoraj na zaproszenie mojej znajomej którą przypadkiem poznałem za pośrednictwem niezawodnego internetu miałem możliwość zjawić się w Polskim Związku Głuchych w Warszawie seminarium na którym „napatrzyłem” się jak nigdy. Organizatorem była PSMG czyli Polska Sekcja Młodzieży Głuchej z siedzibą we Wrocławiu. Tak jak ja to zrozumiałem są oni alternatywą dla Polskiego Związku Głuchych skierowaną dla młodych ludzi, korzy dzięki nim mogą poradzić sobie w nie do końca przychylnym dla nich środowisku jakie tworzymy właśnie my słyszaki. Całość odbywała się pod tytułem „Wykluczeni głusi w Polsce”. Moje przywitanie z uczestnikami wyglądało całkiem naturalnie, na ile sobie poradziłem na migi wyjaśniłem że trochę rozumiem natomiast bardziej migowy austriacki niż polski. Wszyscy naprawdę miło mnie przyjęli czym również ja znając naturę osób głuchych byłem bardzo miło zaskoczony. Bezpośredniość w wyrażaniu uczuć i ich mimika przy powitaniu bardzo wiele mówią i chyba tego mogłem się tylko z początku obawiać. Część podeszła może trochę „ostrożnie” do mnie oraz wyczułem jakby pewną „zazdrość” ale nie tą w złego słowa znaczeniu co bardziej rozpostartą opiekę nad koleżanką która mnie przyprowadziła. Właśnie wspomniana mimika pozwala często zobrazować emocje jakie się przez nich „przetaczają”. Każde słowo jest poparte jakąś mimiką i często właśnie w niej można się doszukać prawdziwego sensu i znaczenia „wymawianych” słów. Było wiele imion na początku i wiele migania a moje oczy powoli przyzwyczajały się do ich ciepłych „gestów”. Usiadłem na początku trochę z boku mając świadomość tego że jestem właściwie tylko gościem a mając mały zasób słów z ich języka dłużej musiałem skupiać się na budowie zdań. Z początku rozumiałem ok. 40 % natomiast resztę potrafiłem sobie w swoich własnych myślach poukładać. Z czasem zmęczenie oczu dało o sobie znać ale chłonąłem ich język który rozkochał mnie w sobie po raz drugi. Po jakimś czasie głównie odczytywałem temat po gestach i mimice a nie miałem już siły pod powiekami skupiać się na konkretnych słowach ale tak jak kiedyś tak i teraz uwielbiałem patrzeć jak migają. Jest tylko kilka języków które mnie urzekły. Pamiętam że zawsze podobał mi się rosyjski za wymowę i płynność. Ale mowa głuchych ( proszę nie bójcie się tego słowa to nie obraza ) to istny balet rąk, to w jaki sposób dokładają do tego mimikę twarzy i całego ciała to właśnie muzyka Czajkowskiego w tym balecie. Całość składa się na pełną gracji i emocji mowę, którą tym razem za punkt honoru postawiłem sobie żeby poznać. Rosyjski był w szkole ale uczyłem się go z przyjemnością, angielski po prostu musiał się człowiek nauczyć, niemiecki z racji mieszkania w Austrii też musiał mi wejść do głowy a teraz znów migowy, znów bo już raz go poznawałem choć jakby to można powiedzieć w innym dialekcie. Całość seminarium myślę że lepiej opiszą oni sami bo moja ocena będzie wynikać tylko i wyłącznie z części tego materiału który przygotowali a który ja zrozumiałem więc gdy taka się pojawi podlinkuje. Tak czy tak po kilku godzinach „słuchania” naprawdę bolały mnie przyjemnie oczy. Od wielu dni po raz pierwszy mogłem odpocząć myślami i mimo że zmęczony fizycznie ( grypa i inne takie ) czułem się naprawdę zadowolony. Tematy które podnosili są jakże ważne. Często wykluczamy osoby głuche z naszego środowiska właśnie ze strachu a oni często obawiając się naszych reakcji nie chcą się tak łatwo dać poznać. Oni mają takie same problemy we własnym środowisku choć w trochę innym zabarwieniu. My słyszący jeśli widzimy taką osobę szukającą pomocy to sam widziałem sytuacje kiedy obojętnie obracamy wzrok udając że nie widzimy. Tworzymy barierę bardzo niesłusznie. Przy bliższym kontakcie i poznaniu okazuje się że są to ogromnie przesympatyczni ludzie z wielkim poczuciem humoru i szczerością serca jakiej można im tylko pozazdrościć. I właśnie często za okazane im serce potrafią naprawdę pięknie podziękować. Po za tym w zasadzie niczym nie różnią się od nas. Mają takie same problemy jak i my. Wiec jesteśmy tacy sami i naprawdę nie musimy koniec końców wprowadzać podziałów na my i oni ja zachowam te podziały tutaj aby jednak wykazać ta dysproporcje. Zastanawiam się czemu nikt nie pomyśli nad tym aby w szkole na kilku lekcjach wprowadzić naukę podstaw języka migowego. Czemu w urzędach nie ma obowiązkowej nauki tychże podstaw, bo proszę mi wierzyć są kraje gdzie tak jest. Na koniec seminarium padła jeszcze jedna informacja o tym jak PFRON Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych wycofał dotacje w wysokości 1 mln 800 tys zł dla tłumaczy dla osób głuchych i niedosłyszących. Oznacza to między innymi że ci którzy korzystali z usług takich tłumaczy na przykład na studiach właśnie zostali takiej pomocy pozbawieni. Nie wiem jakim trzeba być durniem bądź ignorantem żeby podjąć taką decyzje.
Po seminarium poszliśmy cos zjeść a potem… na dyskotekę. Tak proszę Państwa na dyskotekę. Proszę mi wierzyć że oni świetnie tańczą, a już na pewno lepiej niż ja :D Muszę powiedzieć że miałem świetny ubaw siedząc z nimi i „rozmawiając” ale najbardziej w tym wszystkim podobało mi się to że traktowali mnie jak „swojego”, później dowiedziałem się od mojej znajomej że tak naprawdę sądzili że ja również jestem niedosłyszący wiec dlatego traktowali mnie jak „swojego” i o ile nie był to tylko miły gest mojej znajomej w moją stronę aby mi to powiedzieć uważam to za wielki honor . Osoby wchodzące do dyskoteki przechodząc przez pokój w którym wszyscy siedzieliśmy rzucały krótkie kontrolne spojrzenia a chwilę później po prostu ze zdumieniem i wielkimi oczami nie mogły oderwać wzroku od migających ludzi w dyskotece.
Po dniu i wieczorze spędzonym z nimi mogę powiedzieć jedno, oczy były zmęczone niesamowicie ale serce było szczęśliwe. Zupełnie nie mogę pojąć dlaczego eliminujemy te osoby z naszego życia i czemu się ich boimy. Na ogół są bardziej normalni niż my a ich jedyną „wadą” jest częściowy lub kompletny brak słuchu, co czyni z nich osoby nad wyraz wrażliwe i subtelne. Oczywiście że są również wśród nich typy ludzi którzy niekoniecznie musza być tacy jak ja to opisałem, ale ja do tej pory takich nie spotkałem. Przede wszystkim chciałem bardzo podziękować Monice za to że mnie tam zabrała bo dała mi kilka chwil w mojej ostatnio wytężonej pracy na to żebym mógł odpocząć psychicznie i się po prostu zrelaksować – wielki ukłon w Twoja stronę. Bardzo dziękuje całej grupie za tak ciepłe przyjęcie, za to że traktowali mnie na równi i nie wyalienowali mnie . Mogę tylko przeprosić za mnie, bo nie byłem w pełni sił przez chorobę, ale jeśli jeszcze mnie kiedyś zaproszą mnie na takie seminarium mam nadzieje być w lepszej formie. Moim skromnym zdaniem powinni częściej zapraszać osoby słyszące i postarać się wtedy zorganizować tłumacza tak żeby właśnie ich problemy zostały również usłyszane. Jestem marketingowcem wiec wiem jak coś sprzedać ale w tych czasach właśnie trzeba wszystko „sprzedawać” co osobiście uważam za niewłaściwe, więc trzeba sprzedać problemy osób głuchych bo póki co to wołanie na puszczy. Czy nie znalazł by się jeden poseł? Senator? Czy ktoś inny zaangażowany w politykę który podniósł by sprawy ludzi głuchych w Polsce? Przecież to też są wyborcy. Trzeba mówić o tych problemach i o nich pisać bo oni mimo wszystko mają bardzo wiele do powiedzenia tylko że my ich nie potrafimy słuchać.
Trzeba czasem zmęczyć oczy żeby coś usłyszeć...
Dla wszystkich zdziwionych że akurat tekst ten znajduje się na moim blogu muzycznym odpowiadam mój blog właśnie się nazywa usłyszane… :D Odłożyłem gitarę i uczę się migowego.
http://www.facebook.com/#!/pages/Polska-Sekcja-Mlodziezy-Gluchej/187763752639
www.pzg.org.pl
Inne tematy w dziale Kultura