Varia Varia
49
BLOG

Yes Yes Yes BIS

Varia Varia Polityka Obserwuj notkę 27
Otóż mamy wielki sukces i zwycięstwo. Pokazaliśmy, że umiemy wygrywać. Mamy zdaniem Sarkozy'ego „najskuteczniejszego negocjatora". Przy tym towarzyszy przytaczane przez media porozumienie Tuska z Kaczyńskim lecących jednym samolotem (co czasami przeszło nawet na pierwszy plan). Mamy niemalże powtórkę ze zwycięstwa Kazimierza Marcinkiewicza, po której dzięki umiejętności kreowania innego obrazu rzeczywistości przez media, mało kto dzisiaj wie co wtedy tak naprawdę wywalczył premier, a wywalczył sporo, a skupiono się tylko na słynnym „Yes, yes, yes". Takie to były czasy fatalnego Kaczyzmu, kiedy to krew lała się Wisłą i w każdej chwili do naszego mieszkania mógł zapukać Pan Ziobro (a to nazwisko samo w sobie już ma wydźwięk pejoratywny) i aż strach się bać.

Przy tej okazji należałoby zwrócić uwagę na to co się zdarzyło na szycie Unii Europejskiej i bynajmniej nie dlatego, że zmniejszymy emisję CO2 do atmosfery o 0,09%, tylko dlatego że przez ostatnie dni Premier Tusk codziennie poświęcał temu 6 godzin swojego czasu.

Krowy w klatkach

Skąd 0,09%? Otóż UE emituje 15% (czasami podaje się, że 13%) CO2 w skali światowej. Ograniczenie o 20% to jest 3% w skali światowej. A biorąc pod uwagę to że człowiek emituje tylko 3% gazów cieplarnianych do atmosfery mamy taki wynik: 0,09% - o tyle ograniczymy emisję CO2 do atmosfery. Można oczywiście podjąć bardziej drastyczne rozwiązania i np. krowy zamykać w specjalnych pomieszczeniach, gdzie będzie wychwytywany CO2, wtłaczany do rur i wyrzucany gdzieś za granicą ukraińską albo białoruską. Można też opodatkować sportowców, a zwłaszcza pływaków, no bo przecież więcej emitują takich szkodliwych gazów niż zwykły człowiek.

Nikt nie będzie dyskutował z faktem, iż lodowce topnieją. Ale czy to jest z winy człowieka? Poziom CO2 w atmosferze stale wzrasta i jest obecnie o 35% wyższy niż 200 lat temu, tylko nikt nie bierze pod uwagę, że eksplozja jednego wulkanu może więcej znaczyć dla globalnego ocieplenia niż wszyscy ludzie żyjący na planecie. W takiej sytuacji trudno mi jest wierzyć ekologom, którzy jeszcze 30 lat temu rysowali podobne jak dzisiaj najgorsze scenariusze, tylko że z powodu globalnego oziębienia (pocecam wpis Almanzora).

Tak się zaczęło

Wracając do szczytu UE należałoby zacząć od marca 2007 r. kiedy to szefowie państw i rządów zobowiązały się do paktu 3x20 (zmniejszenie emisji CO2, zwiększenie OZE, zwiększenie efektywności). Warto przypomnieć, że wówczas prezydencję sprawowały Niemcy, którym bardzo zależało na tym, żeby taki pakt został podpisany. Widać po roku zdanie Niemiec radykalnie się zmieniło.

Polska natomiast, pod przewodnictwem Donalda Tuska prowadziła negocjacje w celu zmniejszenia sankcji/kar, które miałyby być nałożone na państwa za nadwyżki emisji CO2 w formie dokupywania uprawnień do emisji CO2 na Europejskim Rynku Handlu Emisjami (ETS).

Polskie strategie

Stanowisko rządu, a tak naprawdę UKIE, nie było w cale jednolite i stałe. Pierwszy pomysł to system tzw. benchmarkingu, gdzie elektrownia stosująca najlepszą dostępną technologię na rynku dostaje pozwolenia za darmo, a inne "brudniejsze" kupują je w ilościach zależnych od tego, jak bardzo ich technologie odbiegają od najlepszych.

Szybko zrezygnowano z tego pomysłu na rzecz 3 letniej derogacji, czyli okresu przejściowego, gdzie mielibyśmy nie płacić lub płacić w mniejszym stopniu za nadwyżki emisji CO2. Następnie postulowano wprowadzenie derogacji do 2019 r. Po kolejnych konsultacjach 9 państw sprzeciwiających się paktowi z Sarkozy i po spotkaniu Tuska z Merkel stało się jasne, że wszystko jest na dobrej drodze (no bo kto śmiałby się sprzeciwić Niemcom). Ale nikt nie liczył aż na taki sukces, a mianowicie wywalczono mechanizm solidarności (wynik końcowy).

W wyniku negocjacji Unia Europejska zgodziła się na przydzielanie przez państwo począwszy od 2013 r. 70 proc. bezpłatnych uprawnień oraz na konieczność zakupu brakujących 30 proc. bezpośrednio na aukcjach. Od 2020 r. 100 proc. uprawnień będzie płatnych. Daje to polskim elektrowniom czas na osiągnięcie takiego poziomu technologicznego, aby stały się konkurencyjne dla innych elektrowni europejskich.

Komisja Europejska ustaliła ponadto, że Polska w okresie 2013-2020 otrzyma dodatkowo środki finansowe z rezerwy utworzonej ze sprzedanych uprawnień do emisji CO2. Wysokość tych środków będzie uzależniona od cen uprawnień osiąganych na europejskich aukcjach. W przypadku przewidywanej ceny 39 euro będzie to ok. 60 mld złotych. Ale może to być zarówno znacznie mniej jak i znacznie więcej.

Kogo sukces?

Należałoby się zastanowić komu najbardziej zależało na sukcesie i co by się stało w razie weta jakiegoś z państw. Otóż od samego początku mało prawdopodobne wydawało się zastosowanie weta i nie dlatego, że żadne państwo by się na to nie zdecydowało, a dlatego że sprawująca prezydencję Francja nie dopuściłaby do tego, bo to by była dla nich klęska. Decydujący był też głos Niemiec, którzy pod wpływem kryzysu przestraszyli się tak drastycznych obniżek emisji CO2 i razem z Włochami stanęli raczej po stronie 9 biedniejszych krajów UE.

Nowe światło w tej sprawie rzuca fakt namawiania Donalda Tuska przez Nicolas Sarkozy'ego do kupna od Francji reaktorów atomowych. Ta sprawa miała się pojawić w nieoficjalnej rozmowie Tuska z Sarkozy (6 grudnia) oraz na szczycie (11 grudnia). Może tutaj należałoby się doszukiwać przyczyn stworzenia specjalnej rezerwy, z której Polska ma dostać 60 mld. zł. A warto przypomnieć, że takie rozwiązanie nie wchodziło w grę przed tym, mogło się co najwyżej śnić premierowi. Takie rozwiązanie wyjaśniałoby ciepłe słowa Sarkozy'ego w stosunku do Tuska i nazwanie go „najlepszym negocjatorem którego zna".

Zwrócić uwagę również należy na przewrotny sposób prowadzenia negocjacji przez rząd opisany powyżej. Pierwotne propozycji Polski w tych negocjacjach (benachmarking i 3 letnia derogacja) były zdecydowanie gorszym rozwiązaniem niż wywalczona w końcu derogacja do 2019 r. A przecież negocjacje się chyba prowadzi na odwrót, najpierw stawiamy wysoko poprzeczkę, żeby mieć z czego schodzić. Mało tego, że kolejna zmiana strategii negocjacyjnej była bardziej korzystna dla Polski, to w końcu udało się wywalczyć nawet 60 mld. zł.


Dla Polski przyjęte rozwiązania są zdecydowanie bardziej korzystne niż pierwotna wersja paktu klimatyczno-energetycznego. Za kilka lat poznamy też czy za naszą wygraną nie stoi jakiś ukryty interes, co często jest częścią (ale tą tajną) negocjacji, a tym bardzie takich.

Warto jednak pamiętać iż Polska mimo wszystko musi płacić 30% zobowiązania/uprawnień do emisji z pierwszej dwudziestki 3x20, czyli za 6% emisji CO2 do atmosfery, a obiecane dotacje z Unii będą dostępne najwyżej w roku 2014 r. Systemowe zmiany modernizacyjne w elektroenergetyce nie da się przeprowadzić z dnia na dzień i wywalczony sukces może odwlekać problem na przyszłość.

 


 
Varia
O mnie Varia

Napisz do mnie: varia.energetyka@op.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka