Covidowy rok, a Chińczycy uporali się w półtora miesiąca

     Rok temu, 2 marca 2020,  napisałem pierwszą, lekko ironiczną, covidową notkę. Później jeszcze cztery następne, z których ostatnia, kilka dni temu, miała tytuł "No i się zaszczepiłem". Notka sprzed roku była luźnym kalendarium i składała się wyłącznie z różnych medialnych tytułów z podanymi datami. Początek notki to:

7 stycznia - Tajemnicza epidemia w Wuhan

Koniec notki:

2 marca - Wuhan zamyka szpital. Nie ma już chorych na koronawirusa

     Klecąc tę pierwszą notkę naprawdę myślałem, a może tylko miałem nadzieję, że już po wszystkim, chociaż również 2 marca można było znaleźć w sieci tytuły:

 Kończy się miejsce w szpitalach. Włoska armia oddaje lekarzom koszary

Koronawirus w Polsce? Gdzie jest wirus z Chin?

Chiny - półtora miesiąca i po covidzie

     Pierwsze dane o ilości zakażeń w Chinach, na portalu worldometer,  są z 22 stycznia 2020 - 571 przypadków, 1 marca 2020 jest ich już 80 151. Czyli 80 tysięcy zakażeń w niecałe półtora miesiąca. I na tym właściwie kończy się problem, bo przez następne 12 miesięcy przybyło już tylko niecałe 10 tysięcy (czyli średnio 27 zakażeń dziennie), w Polsce często więcej jest nowych przypadków w ciągu jednej doby. Gdy Chiny kończyły potyczkę z koronawirusem, zaczęła ją Europa i USA. Tylko, że w tym przypadku okazało się, że nie jest to potyczka, a wojna, która trwa już rok i...

Europa i USA - rok i nie widać końca

Zestawienie liczby zakażeń w Chinach i w Europie (wybrane państwa) do 1 marca 2020 i do 1 marca 2021:

     Liczba zakażeń w Chinach jest na poziomie najmniejszych państw europejskich, a na przykład prawie 3 razy więcej jest ich w 350 razy mniejszej Chorwacji, prawie 20 razy więcej w 35 razy mniejszej Polsce i prawie 14 razy więcej w 140 razy mniejszych Czechach. W liczbie zakażeń w przeliczeniu na milion mieszkańców Chiny zajmują jedno z ostatnich miejsc (209 miejsce na 220 państw/regionów - portal worldometer analizuje osobno na przykład Gibraltar i kilka innych obszarów) na świecie; w Czechach, które pod tym względem są w ścisłej "czołówce", liczba zakażeń jest 1865 razy większa niż w Chinach. Biorąc pod uwagę wyłącznie liczby można stwierdzić, w porównaniu z Europą czy z USA, że w Chinach koronawirusa praktycznie nie ma i nie było. Co (i czy) poszło u nas nie tak? Czy tak wielką dysproporcję da się wytłumaczyć tylko tym, że Chiny to dyktatura, zamordyzm, wymuszana skrajna dyscyplina? I jak długo jeszcze to u nas potrwa? Nie słychać już tak bardzo głosów, że za koronawirusa odpowiadają Chiny, że być może został tam wyhodowany i puszczony w świat, żeby zrealizować jakieś potężne i niecne plany gospodarczego zdominowania świata. Więcej, nawet Polska zaczyna prosić Chińczyków o szczepionkę, bo Europa nie daje rady z wystarczająco szybką ich produkcją.

     Rok temu myślałem, że strachy na lachy i wszystko wraca do normy, zwłaszcza, że w Polsce jeszcze był spokój, a Minister Zdrowia naigrywał się z noszenia, gdzieś tam w świecie, maseczek. Jednak za dwa tygodnie minie rok od kiedy macham e-łopatom (pożyczone bez pytania od Erka) i już powoli zapominam jak się pracuje "na żywo". Świat stanął na głowie i znieruchomiał. 

Z ostatniej chwili.

Podobno, aby do Wielkanocy. Zobaczymy.