Zamiar Izraela, by zniszczyć Gazę, stałby się jasny znacznie wcześniej, gdybyśmy słuchali palestyńskich dziennikarzy, a nie wykrętów i dwuznaczności BBC.
Izraelskie uzasadnienie masowej rzezi mieszkańców Gazy i ich głodu – obecnie oficjalnie potwierdzonego jako głód wywołany przez Izrael – od samego początku opierało się na szeregu łatwo zdyskredytowanych kłamstw: o ścinaniu głów niemowlętom, pieczeniu dzieci w piekarnikach i masowych gwałtach.
Nikogo nie powinno dziwić, że Izrael kontynuował rozpowszechnianie równie oburzających kłamstw, jednocześnie – jak to bywa w przypadku wszystkich reżimów dopuszczających się ludobójstwa – likwidując najbardziej podstawową infrastrukturę umożliwiającą przetrwanie ludności Gazy.
Odcięto pomoc humanitarną dostarczaną przez agencję ONZ UNRWA i zniszczono szpitale enklawy, a personel medyczny został zamordowany, uwięziony i torturowany .
Izrael twierdził, że posiada dokumenty dowodzące, iż ONZ była przykrywką dla Hamasu – dokumenty , których nigdy nie ujawnił. Tymczasem wszystkie 36 szpitali w Strefie Gazy padło ofiarą ataków – ataków, których ukrytym uzasadnieniem było to, że zostały one zbudowane na „centrach dowodzenia i kontroli” Hamasu, choć centrów tych nigdy nie odnaleziono.
Rozwijając tę narrację, Izrael zgarnął i uwięził najważniejszych lekarzy enklawy, którzy pracowali całą dobę, lecząc niekończącą się falę okaleczonych mężczyzn, kobiet i dzieci, podszywając się pod rzekomych „agentów Hamasu” w przebraniu.
Podobnie jak musi to robić każdy reżim dopuszczający się ludobójstwa – zwłaszcza taki, który pragnie utrzymać pozory demokracji, posiadającej „najbardziej moralną armię” na świecie – Izrael nie szczędził wysiłków, by ukryć swoje okrucieństwa.
Zablokował zachodnim dziennikarzom dostęp do Gazy, a następnie po kolei zabijał palestyńskich dziennikarzy w enklawie, aż ponad 200 zostało zamordowanych, w tym 11 w ciągu ostatnich kilku tygodni, w tym dziennikarzy Middle East Eye i Al-Dżaziry. Inni zostali zmuszeni do ucieczki w bezpieczne miejsce za granicą.
Zachodni korpus prasowy, który przez większość ostatnich 22 miesięcy ludobójstwa ledwo co pisnął o swoim wykluczeniu, zbiorowo wzruszył ramionami, gdy jego koledzy w Gazie byli powoli eksterminowani. Nic tu nie ma do oglądania.
Tak było do tego miesiąca, kiedy Izrael świętował atak lotniczy, w którym zginęło sześciu palestyńskich dziennikarzy, w tym cały pięcioosobowy zespół relacjonujący wydarzenia w Strefie Gazy dla stacji Al Jazeera.
Moment ataku był niezwykle sprzyjający. Izrael wzywa 60 000 żołnierzy do ostatniego natarcia na pozostałości miasta Gaza, gdzie około miliona Palestyńczyków – połowa z nich to dzieci – ukrywa się i umiera z głodu.
Cywile zostaną zabici lub osadzeni w obozie koncentracyjnym, który Izrael nazywa „miastem humanitarnym”, niedaleko granicy z Egiptem. Tam będą oczekiwać na ostateczną deportację – prawdopodobnie do Sudanu Południowego, upadłego państwa, któremu Izrael dostarczył broń , która podsyciła wojnę domową i przemoc.
Kampania oczerniania
Izrael uzasadniał morderstwo ekipy Al-Dżaziry tym, że jeden z jej członków, Anas al-Sharif, reporter nagrodzony Nagrodą Pulitzera, był potajemnie „terrorystą Hamasu”.
Twierdzenie to nie było mniej absurdalne niż wymówki, których Izrael używał, by racjonalizować wykluczanie pracowników organizacji pomocowych oraz zabijanie i więzienie setek członków personelu medycznego w Strefie Gazy.
Lekarze w Gazie – codziennie od prawie dwóch lat zasypywani liczbą ofiar śmiertelnych i rannych, zwykle kojarzoną z poważnymi klęskami żywiołowymi, i pracujący w warunkach, w których odmawia się im podstawowych leków i sprzętu – rzekomo mieli wystarczająco dużo wolnego czasu, by poświęcić go na zmowę z bojownikami Hamasu. A przynajmniej tak chce nam wmówić Izrael.
Jak się dowiadujemy, Sharif w przerwach między 22-miesięcznym, napiętym harmonogramem pracy reporterskiej – w dużej mierze przed kamerą – znajdował czas na pełnienie funkcji dowódcy Hamasu i „kierowanie atakami rakietowymi na izraelskich cywilów”.
Przypuszcza się, że posiadał nadludzkie moce, dzięki którym mógł przetrwać dwa lata bez snu i, niczym cząstka kwantowa, znajdować się w dwóch różnych miejscach jednocześnie.
Teraz wiemy dokładnie, skąd wzięła się ta absurdalna historia: z czegoś, co Izrael nazywa „Komórką Legitymizacji”. Nazwa tej jednostki wywiadowczej, która z pewnością nigdy nie miała ujrzeć światła dziennego, jest podejrzana. Jej zadaniem było legitymizacja izraelskich okrucieństw za pomocą opowieści oczerniających ofiary, a tym samym uczynienie ludobójstwa bardziej strawnym dla izraelskiej i zachodniej publiczności.
Izraelski portal informacyjny +972 ujawnił istnienie komórki kilka dni po zabójstwie Sharifa w tym miesiącu, podając, że została ona utworzona po 7 października 2023 r. – dniu, w którym Hamas i inne grupy wydostały się z obozu jenieckiego w Strefie Gazy, siejąc spustoszenie po 17 latach brutalnego oblężenia.
Głównym celem Komórki Legitymizacyjnej jest pomoc Izraelowi w rozpowszechnianiu w zachodnich mediach informacji przedstawiających szpitale w Strefie Gazy jako siedliska terroryzmu, a tamtejszych dziennikarzy jako „tajnych agentów Hamasu”.
Sfabrykowane dowody
Opierając się na trzech izraelskich źródłach wywiadowczych, agencja +972 podała, że motywem utworzenia przez Izrael Komórki Legitymizacyjnej nie były względy bezpieczeństwa, ale czysto propagandowe – znane w Izraelu jako „hasbara”.
Według doniesień, komórka za wszelką cenę starała się znaleźć powiązanie – jakiekolwiek powiązanie – między garstką dziennikarzy z Gazy a Hamasem, aby zasiać wątpliwości w umysłach odbiorców na Zachodzie i tym samym uzasadnić likwidację korpusu prasowego enklawy oraz powstrzymać go przed ujawnianiem izraelskich okrucieństw.
Dokładnie powtarzając długotrwałe ostrzeżenia krytyków Izraela, ci urzędnicy wywiadu poinformowali stację +972, że działalność komórki jest postrzegana jako „kluczowa dla umożliwienia Izraelowi przedłużenia wojny”. Celem było powstrzymanie wzrostu sprzeciwu społecznego na Zachodzie wobec ludobójstwa do takiego stopnia, że mógłby on zmusić zachodnie stolice – patronów Izraela – do zatrzymania izraelskiej machiny śmierci.
Inne źródło dodało: „Chodziło o to, żeby [pozwolić izraelskiej armii] działać bez presji, tak aby kraje takie jak Ameryka nie zaprzestały dostaw broni”.
Według tych źródeł, izraelscy urzędnicy tak bardzo chcieli przekazać zachodnim odbiorcom swoje przekazy o przedłużającym się ludobójstwie, że „poszli na łatwiznę” – najwyraźniej w uprzejmy sposób, aby zasugerować, że po prostu sfabrykowali dowody.
Po tym, jak w lipcu 2024 r. zamordowano reportera Al-Dżaziry Ismaiła al-Ghoula i jego operatora kamery, Izrael powołał się na dokument z 2021 r. rzekomo znaleziony na „komputerze Hamasu”, aby argumentować, że był on „operatorem skrzydła wojskowego” i że brał udział w ataku na Izrael 7 października 2023 r.
Jednakże w rzekomym dokumencie stwierdzono, że Ghoul otrzymał stopień wojskowy w 2007 roku, gdy miał 10 lat.
W przypadku Sharifa, został on oskarżony z góry. W październiku 2024 roku Izrael twierdził, że on i pięciu innych dziennikarzy Al-Dżaziry potajemnie należeli do zbrojnych oddziałów Hamasu lub Islamskiego Dżihadu. W marcu jeden z nich, Hossam Szabat, został zamordowany .
Oszustwo „fałszywych wiadomości”
Nie tylko dziennikarze Al-Dżaziry pracujący w Strefie Gazy byli oczerniani. Uzależniony od swoich ekstrawaganckich kłamstw, Izrael twierdził, że sama stacja z Dohy kieruje się wytycznymi redakcyjnymi Hamasu.
Kilka miesięcy po rozpoczęciu ludobójstwa w Izraelu premier Izraela Benjamin Netanjahu stworzył pozbawioną dowodów narrację , że Al-Dżazira była „kanałem terrorystycznym”, który „aktywnie uczestniczył w masakrze 7 października”.
Stało się to pretekstem do wprowadzenia przez Izrael zakazu nadawania stacji Al-Dżazira w zeszłym roku, a także do zamknięcia jej działalności w nielegalnie okupowanej Jerozolimie Wschodniej, a od września także na Zachodnim Brzegu.
Istniało bezpośrednie podobieństwo do strategii Izraela wobec UNRWA, która polegała na użyciu najgorszych kłamstw w celu wyrzucenia UNRWA z Gazy i pozostawieniu tamtejszych ludzi na pastwę izraelskich żołnierzy oraz wspieranej przez Izrael i USA grupy najemników o błędnej nazwie Gaza Humanitarian Foundation (GHF).
Plan GHF polegał na terroryzowaniu ludności, odciągając ją od tzw. „centrów pomocy humanitarnej” śmiercionośną bronią. To pozwoliło Izraelowi kontynuować kampanię głodowania – za którą Netanjahu jest ścigany przez Międzynarodowy Trybunał Karny – paradoksalnie pod przykrywką rzekomej inicjatywy humanitarnej.
Od lipca Komitet Ochrony Dziennikarzy ostrzegał, że życie Sharifa jest w bezpośrednim niebezpieczeństwie i że jest on „atakowany przez izraelskie wojsko i jego kampanię oszczerstw, która jego zdaniem jest zapowiedzią jego zabójstwa”.
Prawdziwe obawy Izraela zostały podkreślone w zeszłym miesiącu przez rzecznika armii Avichaya Adraee , który oskarżył Sharifa w związku z doniesieniami z Gazy o szkalowanie wizerunku Izraela poprzez promowanie „fałszywej kampanii głodowania Gazy”.
Adraee twierdził , że Sharif jest częścią „machiny wojennej Hamasu”, ponieważ donosi o tym samym narastającym głodzie, przed którym ONZ, Światowa Organizacja Zdrowia i główne organizacje zajmujące się prawami człowieka ostrzegały od miesięcy – a który według Zintegrowanej Klasyfikacji Faz Bezpieczeństwa Żywnościowego (IPC) ogłoszonej w zeszłym tygodniu osiągnął obecnie najwyższy poziom głodu .
Podobnie jak Izrael wywołał głód w Strefie Gazy, oczerniając i wykluczając organizacje pomocowe ONZ, tak samo uniemożliwia odpowiednie relacjonowanie głodu, oczerniając i mordując palestyńskich dziennikarzy.
W poniedziałek Izrael zbombardował szpital Nassera w Chan Junis, zabijając 21 osób, w tym pięciu dziennikarzy współpracujących z Middle East Eye oraz agencjami informacyjnymi Reuters i AP, a także innymi redakcjami.
Bajkowe opowieści o powiązaniach z Hamasem służą podobnemu celowi w obu przypadkach. Jeśli uda się wzbudzić w zachodniej opinii publicznej podejrzenia, że palestyńscy dziennikarze relacjonują wydarzenia pod kierownictwem Hamasu, wówczas relacje z izraelskich okrucieństw mogą zostać uznane za „fake newsy” – a ludobójstwo może się jeszcze bardziej wydłużyć, nawet gdy na ekranach naszych telewizorów pojawiają się obrazy wychudzonych dzieci.
Kwestia „proporcji”
Dokonując egzekucji na Sharifie, Izrael twierdził, że ma dowody na to, że był on „aktywnym terrorystą Hamasu” i „dowódcą komórki w ich brygadzie rakietowej”. Jednak nawet opublikowane dokumenty – z których żaden nie został udostępniony do niezależnej weryfikacji – wykazały, że został zwerbowany w 2013 roku i opuścił grupę w 2017 roku.
Nawet gdyby uznać te twierdzenia za prawdziwe – co byłoby skrajnie nierozsądne, biorąc pod uwagę długą i konsekwentną historię kłamstw Izraela – sugerują one, że Sharif nie był związany z Hamasem przez osiem lat, zanim stał się celem ataków ze strony Izraela.
Innymi słowy, nawet według wyimaginowanych „dowodów” dostarczonych przez izraelską Komórkę Legitymizacji, Sharif cieszył się statusem cywila, gdy Izrael zamordował go i pięciu innych dziennikarzy obok niego. Atak na namiot dziennikarzy był zatem rażącą zbrodnią wojenną.
Ale choć kłamstwa Izraela są całkowicie zrozumiałe – w końcu taki jest cel oficjalnego przemysłu hasbary – najbardziej zdumiewające jest ciągłe przyzwolenie zachodnich mediów na promowanie izraelskiej litanii kłamstw.
Najpopularniejsza niemiecka gazeta, Bild, opublikowała na pierwszej stronie tekst, który równie dobrze mógłby być napisany przez izraelskie wojsko: „Terrorysta przebrany za dziennikarza zabity w Strefie Gazy”. Bez twierdzeń, bez cudzysłowu. Po prostu stwierdzenie faktu.
Brytyjskie media były niewiele lepsze, a większość z nich w nagłówkach i relacjach szeroko eksponowała niepotwierdzone oszczerstwa Izraela dotyczące „legitymizacji” Sharifa .
Co zdumiewające, BBC w swoim sztandarowym programie News at Ten w całości przyswoiło sobie izraelskie przedstawienie Sharifa jako uzasadnionego celu, a także bezkrytycznie rozpowszechniało domniemanie, że Izrael wziął na celownik tylko i wyłącznie jego.
Zadano obsceniczne, wysoce stronnicze pytanie : „Jest kwestia proporcjonalności. Czy zabicie pięciu dziennikarzy jest uzasadnione, skoro celem był tylko jeden?”
„Proporcjonalne” ujęcie zakłada, że Izrael miał prawo odpowiedzieć siłą śmiercionośną na przyczynę prowokacyjną – domniemane powiązania Sharifa z terroryzmem – i stawia jedynie pytanie, czy ta przyczyna prowokacyjna uzasadniała skalę śmiercionośnej odpowiedzi Izraela.
Izrael nie mógł oczekiwać niczego więcej. Zgodnie z działaniami Komórki Legitymizacji, odsunął BBC News od relacjonowania izraelskiej zbrodni wojennej przeciwko dziennikarzom, skupiając się na debacie nad tym, czy jego działania były przemyślane i mądre.
Sytuacja się odwróciła
Piers Morgan, którego niezwykle popularny internetowy program Uncensored stał się jedną z głównych platform dyskusyjnych, na których ścierają się zwolennicy i krytycy Izraela, pokazuje, jak łatwo Izraelowi pozwala się kształtować narrację.
Morgan doskonale ilustruje sposób, w jaki zachodni dziennikarze chętnie akceptują rasistowskie założenia na temat dziennikarzy spoza Zachodu, nawet jeśli wydaje się, że podważają te założenia.
Niedługo po zamordowaniu Sharifa Morgan zaprosił Jamala Elshayyala, dyrektora programu 360 w telewizji Al-Dżazira. Musiał on zmierzyć się twarzą w twarz z Jotamem Confino, dziennikarzem, który kiedyś pracował dla izraelskiej stacji telewizyjnej i24 News, odgrywającej kluczową rolę w rozpowszechnianiu oszustwa o „ściętych dzieciach” w Izraelu , a obecnie pisze dla prawicowych i żarliwie pro-izraelskich publikacji, takich jak Telegraph i New York Sun.
Rolą Confino w debacie było wzmocnienie izraelskich argumentów dotyczących podejrzeń, że Sharif był terrorystą Hamasu. Elshayyal odpowiedział, wymieniając wieloletnią historię Izraela, w której mordowano dziennikarzy, którzy go ośmieszali, zwłaszcza Palestyńczyków. Zwrócił uwagę na haniebną egzekucję palestyńsko-amerykańskiej dziennikarki Shireen Abu Akleh w 2022 roku i późniejsze ujawnienie licznych kłamstw Izraela, mających na celu zatuszowanie roli Izraela w jej zabójstwie.
Podkreślił również szersze zagrożenia dla bezpieczeństwa dziennikarzy wynikające ze zmowy w kampaniach oszczerstw, takich jak ta przeciwko Sharifowi, opierających się na założeniu, że zabójstwo jest uzasadnione w przypadku dziennikarzy, których poglądy polityczne nie podobają się ich katom.
Jak można było przewidzieć, Morgan nie zrozumiał tego argumentu.
W obliczu braku jakichkolwiek dowodów na to, że Sharif był dowódcą komórki Hamasu, Confino zmienił swój atak, wysuwając szersze twierdzenia, że dziennikarz Al-Dżaziry mógł sympatyzować z Hamasem.
Ale na tym nie poprzestał. Zwrócił się ku Elshayyalowi, argumentując, że nie ma on prawa bronić Sharifa, ponieważ ten wyrażał w mediach społecznościowych poglądy antyizraelskie.
Co niezwykłe, Morgan dołączył do Confino w przesłuchaniu Elshayyala w sprawie jego poglądów politycznych, domagając się potępienia Hamasu za atak z 7 października 2023 roku. Co ciekawe, nie zażądano od Confino potępienia Izraela za znacznie poważniejsze ludobójstwo.
W tej głęboko niepokojącej – i rasistowskiej – wymianie zdań kryje się założenie, że arabscy dziennikarze muszą wykazać się wiarygodnością ideologiczną przed dziennikarzami zachodnimi, zanim ich poglądy, a nawet życie, zaczną mieć znaczenie.
Elshayyal bronił nie tylko Sharifa, ale także prawa dziennikarzy do swobodnego relacjonowania wydarzeń bez groźby zamachu, niezależnie od ich poglądów politycznych. Zamiast tego, zmuszony był bronić swojego prawa do udziału w debacie, opierając się na własnych poglądach politycznych.
Program prowadzony przez wybitnego brytyjskiego dziennikarza, który miał jasno potępić izraelską zbrodnię wojenną polegającą na systematycznym mordowaniu dziennikarzy w Strefie Gazy, szybko przerodził się w polowanie na czarownice przeciwko dziennikarzom krytykującym Izrael.
Życie do wyrzucenia
Kontekst , którego brakowało w zachodnich relacjach, był następujący: Izrael zabił ponad 240 palestyńskich dziennikarzy w Strefie Gazy w ciągu ostatnich dwóch lat – więcej niż wszyscy dziennikarze zginęli podczas obu wojen światowych, wojny koreańskiej, wojny w Wietnamie, wojen w byłej Jugosławii i wojny w Afganistanie razem wziętych .
To schemat – rażący – na który jednak zachodni dziennikarze najwyraźniej nie zwracają uwagi, chociaż Izrael wciąż zabrania im relacjonowania wydarzeń w Strefie Gazy, niemal dwa lata po ludobójstwie.
Irene Khan, specjalna sprawozdawczyni ONZ ds. wolności opinii i wypowiedzi, zauważyła niedawno , że Izrael „realizuje bardzo starannie zaplanowany, ukierunkowany program zabójstw, mający na celu usunięcie wszelkich niezależnych doniesień na temat Strefy Gazy”.
Tolerancja zachodnich mediów dla bezczelnych kłamstw Izraela to nie tylko porzucenie podstaw etyki dziennikarskiej. To także atak na plecy wszystkich dziennikarzy, którzy wciąż relacjonują wydarzenia w Strefie Gazy.
Wysyła Izraelowi sygnał, że ich życie jest postrzegane jako coś zbędnego; że nawet najbardziej błahe wymówki mające na celu ich zamordowanie będą traktowane poważnie.
Jeszcze bardziej przewrotne jest to, że zachodni dziennikarze sami normalizują precedens, który stwarza poważne zagrożenie zarówno dla ich własnego życia ze strony państw zbójeckich, jak i dla przyszłości dziennikarstwa wojennego.
Wzór kłamstw
Narracje o „legitymizacji” Izraela działają tylko dlatego, że zachodni dziennikarze są otwarci na te kampanie dezinformacyjne i że zachodnia publiczność jest na nie przygotowana.
Działają, ponieważ głęboko zakorzeniony rasizm jest w nas kultywowany, pokolenie po pokoleniu, przez zachodnią klasę polityczną i medialną.
Izrael powołał swoją Komórkę Legitymizacji tylko dlatego, że wie, jak łatwo wykorzystać zachodnie obawy. Prezentuje swoją sprawę za pośrednictwem zachodnich rzeczników – biegle posługujących się językami ojczystymi odbiorców – którzy odwołują się do zakorzenionych w koloniach obaw o „barbarzyńców u bram” i zagrożenia dla „zachodniej cywilizacji”.
Mimo to, w miarę jak rzeź dokonywana przez Izrael przedłużała się z miesiąca na miesiąc, społeczeństwa Zachodu stopniowo z coraz większym trudem dawały wiarę tym narracjom.
Im dłużej trwa dywanowe bombardowanie Gazy przez Izrael i masowe głodzenie jego ludności, tym trudniej jest ukryć kłamstwa Izraela – i coraz bardziej wyłaniający się szerszy obraz, który sugeruje nie wojnę w „samoobronie”, lecz wojnę o ambicjach ludobójczych.
Wstrząsające zdjęcia wychudzonych dzieci, opublikowane po miesiącach otwartych przyznań Izraela, że to on głodzi ludność Gazy, opowiadają własną historię – tak rażącą, że nie powinna wymagać oficjalnego potwierdzenia ze strony MKP.
W zeszłym tygodniu +972 ujawniło, że wbrew wielomiesięcznym twierdzeniom Izraela, jakoby większość poległych w Strefie Gazy stanowili bojownicy Hamasu, dane izraelskiego wojska pokazują, że w rzeczywistości ponad cztery na pięć ofiar to cywile.
Ten stosunek jest ewidentnie celowy. W nagraniu audio, które niedawno wyciekło do izraelskiego Kanału 12, generał dywizji Aharon Haliva, który dowodził izraelskim wywiadem wojskowym w pierwszych sześciu miesiącach reagowania na atak Hamasu z 7 października 2023 roku, mówi , że zabicie dziesiątek tysięcy Palestyńczyków jest „konieczne dla przyszłych pokoleń”.
Dodał: „Za każdą osobę [zabitą] 7 października musi zginąć 50 Palestyńczyków. Teraz nie ma znaczenia, czy to dzieci”.
Innymi słowy, od samego początku celem izraelskiego wojska było dokonywanie masowych mordów na masową skalę, aby zmusić Palestyńczyków do wiecznego spokoju i zaakceptowania ich bezterminowej niewoli.
Coraz częściej widzowie, widząc obrazy całkowitego zniszczenia Gazy i dowiadując się o likwidacji szpitali oraz wywołanym przez Izrael głodzie, nie mogą powstrzymać się od pytania, jak to możliwe, że liczba ofiar śmiertelnych w ciągu ostatniego roku prawie nie wzrosła.
Twierdzenie Izraela, że liczba 62 000 ofiar śmiertelnych została zawyżona przez ministerstwo zdrowia kontrolowane przez Hamas, brzmi absurdalnie. Izrael zniszczył urzędy państwowe w Strefie Gazy, uniemożliwiając im w dużej mierze liczenie ofiar.
Większość widzów, podobnie jak eksperci, zaczyna podejrzewać, że rzeczywista liczba ofiar śmiertelnych wynosi prawdopodobnie setki tysięcy.
Wszystko to stałoby się jasne znacznie wcześniej, gdybyśmy byli bardziej skłonni słuchać palestyńskich dziennikarzy, zamiast wykrętów i dwuznaczności BBC i Piersa Morgana.
Oni i reszta zachodnich dziennikarzy odegrali kluczową rolę w „legitymizacji” ludobójstwa przez Izrael. Zachodni dziennikarze okazali się całkowicie niewiarygodnymi arbitrami prawdy w Gazie.
Jednak ludobójstwo stanowi bardziej ogólną lekcję na temat tego, co uznajemy za wiadomości w kraju i za granicą; kto ma prawo kształtować wiadomości i dlaczego.
Ukrywanie ludobójstwa w Strefie Gazy – i udziału Zachodu w tym zdarzeniu – pozwala na dogłębny obraz rasistowskich i kolonialnych motywów, które dominują w tym, co nazywamy wiadomościami.
Czy jesteśmy gotowi nauczyć się tej lekcji?
Jonathan Cook
https://www.jonathan-cook.net/2025-08-26/media-israel-genocide-fake-news/
Inne tematy w dziale Polityka