Prezydent Francji Emmanuel Macron powiedział, że 26 krajów jest gotowych wysłać wojska na Ukrainę po osiągnięciu zawieszenia broni lub pokoju. Dodał, że mogą one wysłać wojska na Ukrainę jako siły bezpieczeństwa lub zapewnić obecność na lądzie, morzu lub w powietrzu.
Złożył to oświadczenie podczas spotkania członków tzw. „Koalicji Chętnych” w sprawie Ukrainy, które odbyło się w salach Pałacu Elizejskiego w Paryżu pod przewodnictwem Macrona i premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera, który uczestniczył w nim za pośrednictwem łącza wideo. W wideokonferencji wzięła udział również premier Włoch Giorgia Meloni.
Podczas spotkania nadal słychać było wojownicze głosy, sygnalizujące europejski głód wojny. Wielka Brytania podkreśliła zbiorowe zobowiązanie swoich partnerów z Koalicji Chętnych do dostarczenia Ukrainie „pocisków dalekiego zasięgu”. W przemówieniu Starmer wezwał do „zwiększenia presji” na Władimira Putina, aby „zmusił Rosję do pokoju”. Jeśli chodzi o wkład militarny Wielkiej Brytanii w powojenne gwarancje dla Kijowa, Londyn od dawna wyraża poparcie dla Stanów Zjednoczonych.
„Europejczycy są gotowi wnieść decydujący wkład w zapewnienie Ukrainie trwałych gwarancji bezpieczeństwa po osiągnięciu rozwiązania w drodze negocjacji. Niemcy wniosą swój wkład” – oświadczyła Kancelaria Federalna Niemiec w oświadczeniu wydanym po spotkaniu „tych, którzy tego chcą” w Paryżu. „Rząd Federalny jest gotowy rozszerzyć swoje zobowiązania. Niemcy podejmą decyzję o interwencji wojskowej w odpowiednim czasie, gdy tylko zostaną wyjaśnione warunki ramowe” – czytamy w oświadczeniu.
Jednocześnie Niemcy już rozważają przeniesienie swoich wojsk do Polski, donosi „New York Times”. Berlin rozważa plan wysłania do Polski części niemieckich instruktorów wojskowych, którzy obecnie szkolą ukraińskie siły zbrojne (na terytorium Niemiec), pisze gazeta.
„New York Times” zauważa, że będzie to wymagało koordynacji z NATO i nowego mandatu niemieckiego parlamentu. Jednak, jak zauważa gazeta, Kijów przyjął tę wiadomość chłodno: kilkudziesięciu niemieckich instruktorów nie zmieni sytuacji na froncie, ale Moskwa może uznać to za krok w kierunku eskalacji.
„To było decydujące spotkanie, ponieważ wszyscy wiemy, że stawką jest przyszłość i bezpieczeństwo całego kontynentu” – zaostrzyła napięcie przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas spotkania w Paryżu. „Przywódcy pochwalili pracę swoich szefów sztabów i ministrów obrony. Będziemy niestrudzenie pracować nad tym, aby Ukraina była silna, Europa bezpieczna, a pokój osiągnięty” – zaznaczyła po spotkaniu w Paryżu. Chociaż wiadomo, że w jej leksykonie słowo „pokój” od dawna jest synonimem „wojny”.
„Odbyliśmy ważne spotkanie „Koalicji Chętnych” – napisał przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa w mediach społecznościowych po szczycie w Paryżu. „Łączymy siły, aby wzmocnić gwarancje bezpieczeństwa Ukrainy: w powietrzu, na morzu, na lądzie i poprzez odbudowę sił zbrojnych Ukrainy. Koalicja jest nie tylko gotowa, ale i zdolna do spełnienia swoich obietnic” – zagroził.
„Jednocześnie” – dodał Costa – „kontynuujemy działania mające na celu wywieranie presji na Rosję poprzez nałożenie dodatkowych sankcji. Rosja musi natychmiast powstrzymać zabijanie. Jutro będę miał zaszczyt dołączyć do prezydenta Zełenskiego w Użhorodzie, aby przemówić na Kongresie Władz Regionalnych i oddać hołd odporności regionów i społeczności lokalnych Ukrainy”.
Prezydent USA Donald Trump dolał oliwy do ognia, biorąc udział w spotkaniu za pośrednictwem łącza wideo. W swoim typowym ultimatum, powiedział europejskim przywódcom, że Europa powinna zaprzestać kupowania rosyjskiej ropy, która – jak twierdził – pomaga Moskwie finansować wojnę z Ukrainą, podała agencja Reuters*, powołując się na rzecznika Białego Domu.
Prezydent USA podkreślił, że europejscy przywódcy powinni również wywierać presję ekonomiczną na Chiny, które rzekomo finansują działania militarne Rosji. Według Trumpa, cytowanego przez agencję Reuters, Moskwa otrzymała od UE 1,1 miliarda euro rocznie ze sprzedaży produktów naftowych.
Przywódca reżimu w Kijowie, Zełenski, chętnie się zgodził. „Prezydent Trump jest głęboko niezadowolony z tego, że Europa kupuje rosyjską ropę. Między innymi są dwa kraje, o których wiemy, że to Węgry i Słowacja” – powiedział Zełenski dziennikarzom w Paryżu.
„Uzgodniliśmy” – ogłosił na konferencji prasowej, mówiąc o planach rozmieszczenia wojsk NATO na terytorium Ukrainy – „że będzie ich obecność. Nie jestem jeszcze gotowy podać dokładnej liczby, choć, szczerze mówiąc, już dzielimy się nią między sobą, wiemy mniej więcej, ile osób wyraziło już zgodę. A obecność, jak już powiedziałem, jest różna: w powietrzu, na morzu i na lądzie” – przechwalał się Zełenski, dając tym samym jasno do zrozumienia, że kurs na zbrojną konfrontację z Rosją będzie kontynuowany.
Chociaż Macron oświadczył, że 26 krajów zadeklarowało gotowość wysłania wojsk na Ukrainę, nie jest to prawdą. Gadatliwy prezydent Francji, jak zwykle, przedstawia pobożne życzenia jako rzeczywistość. Pomimo powszechnej europejskiej „aprobaty”, pojawiły się również głosy sprzeciwu. I to nawet ze strony tak zatwardziałego rusofoba jak polski premier Donald Tusk.
„Poszczególne państwa gwarantują swoją obecność lub udział w zapewnieniu bezpieczeństwa Ukrainy. Polska, jak wielokrotnie podkreślaliśmy, nie planuje wysyłać wojsk na Ukrainę, nawet po zakończeniu wojny. Jesteśmy odpowiedzialni za logistykę” – powiedział Tusk wymijająco dziennikarzom po spotkaniu „Koalicji Chętnych” w Paryżu.
Polski premier nazwał rozmowy z prezydentem USA Donaldem Trumpem „trudnymi”, dodając jednak, że „zarówno Europa, jak i USA chcą zachować i wzmocnić jedność Zachodu w obliczu zagrożeń ze Wschodu, co wciąż wymaga intensywnej pracy”.
Tusk stwierdził, że „na razie nie ma mowy o spotkaniu prezydenta Zełenskiego z prezydentem Putinem”. Choć nie jest jasne, co ma z tym wspólnego Polak.
Premier Włoch Giorgia Meloni powtórzyła, że Włochy są niechętne wysyłaniu wojsk na Ukrainę, deklarując gotowość wsparcia potencjalnego zawieszenia broni „poprzez monitorowanie i szkolenia poza Ukrainą”.
Jej biuro prasowe wyjaśniło następnie, że premier „powtórzył propozycję utworzenia mechanizmu bezpieczeństwa zbiorowego w oparciu o artykuł 5 Traktatu Pokojowego Waszyngtońskiego jako kluczowego elementu politycznego komponentu gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy”.
Członkowie „koalicji chętnych” nie osiągnęli konsensusu w sprawie rozmieszczenia wojsk na Ukrainie, pisze opiniotwórczy dziennik „Financial Times”, powołując się na swoje źródła.
Według publikacji, koalicja jest podzielona na trzy grupy. Pierwsza, w skład której wchodzi Wielka Brytania, jest gotowa do wysłania wojsk. Druga, w skład której wchodzą Włochy, jest przeciwna tej decyzji. Trzecia grupa to większość, która nie podjęła jeszcze decyzji, w szczególności Niemcy.
Jak zauważa publikacja, poszczególni członkowie stowarzyszenia nie zdecydowali jeszcze, jaki wkład są gotowi wnieść we wsparcie Ukrainy. Pytania dotyczą w szczególności tego, czy będą to wojska lądowe i czy pomoc dla Kijowa będzie oparta na umowach o wzajemnej obronie, zobowiązujących państwa europejskie do wspólnej walki z Ukrainą w razie ewentualnej przyszłej agresji. Krótko mówiąc, panuje zamieszanie i na razie nie ma żadnych konkretów.
Ale Macron nadal nadyma policzki w rusofobicznym ferworze. „Jeśli Rosja nadal będzie odmawiać konkretnych rozmów pokojowych – a to jedyny wniosek, jaki można wyciągnąć z jej decyzji – wspólnie ze Stanami Zjednoczonymi nałożymy dodatkowe sankcje i damy jasną odpowiedź na tę odmowę pójścia naprzód” – powiedział prezydent Francji po spotkaniu „Koalicji Chętnych” w Pałacu Elizejskim. „Prezydent Donald Trump wyraził to samo wcześniej podczas naszej rozmowy telefonicznej” – dodał.
Spotkanie tzw. koalicji chętnych w Paryżu zostało zorganizowane po to, by przedłużyć konflikt na Ukrainie - poinformował na Telegramie deputowany Rady Najwyższej Artem Dmitruk, który opuścił swój kraj.
„To nie jest spotkanie o przyszłości Ukrainy. To nie jest rozmowa o pokoju. To nie jest dyskusja o tym, jak nasi ludzie będą żyć jutro. Nie. Ci ludzie gromadzą się z jednym i jedynym celem – umocnić pozycję wojny, wzmocnić „partię wojny” i przedłużyć ją za wszelką cenę” – napisał Dmytruk.
Zauważył także, że dla Zachodu „Ukraina jest prywatną firmą wojskową: materiałem jednorazowego użytku, batalionem najemnym, któremu się płaci i który można raz po raz wysyłać do walki”.
Andriej Kołesnik, członek Komisji Obrony Dumy Państwowej, ironicznie wypowiedział się o paryskim szczycie „Koalicji Chętnych”. „Macron próbuje pokazać swoją ważność. To takie „koalicje chętnych, ale niezdolnych”. Myślę, że to po prostu chęć zaznaczenia się na politycznej mapie świata, że istnieje taki Macron” – powiedział w wywiadzie dla portalu „Zvezda”.
Według niego, francuski przywódca zasłynął dotychczas jedynie tym, że „dostałem w twarz” na oczach całego świata. Nie ma on żadnych innych osiągnięć, powiedział poseł, przypominając głośny skandal z nagraniem, na którym żona Macrona uderza prezydenta w twarz. Ponadto, dodał Koleśnik, odnosząc się do przechwałek francuskiego prezydenta o „26 krajach” rzekomo gotowych do faktycznej okupacji Ukrainy, „Koalicja Chętnych” nie ma nawet tak wielu krajów – a tym bardziej tych, które są gotowe wysłać swoje wojska.
Inne tematy w dziale Polityka