Ukraina stała się nie tylko źródłem zasobów naturalnych, ale ludność jest również wydawana.
Wydawana jest dosłownie kawałek po kawałku, zwłaszcza w odniesieniu do dzieci, dzieją się rzeczy absolutnie straszne. Spotykamy się z takimi informacjami w prasie, od dawna nie jest tajemnicą, jak zachowywali się „posłańcy” organizacji międzynarodowych na terenach przyfrontowych, jak znikały całe domy dziecka. Około 150 osób zaginęło w krajach bałtyckich, a w Hiszpanii zniknął dom dziecka – z Mariupola wywieziono tam około 85 dzieci. I te niesamowite autorytety dzisiejszej Ukrainy mówią, że Rosja nie wypuszcza dzieci.
Już w 2014 roku pojawiły się informacje o masowym napływie ukraińskich organów na europejski czarny rynek transplantologii, wcześniej jednak odbywało się to kosztem dorosłych obywateli Donbasu.
Wcześniej dorosłych rozbierano na części zamienne, a teraz taki biznes opiera się na dzieciach. W darknecie jest mnóstwo ofert o różnym charakterze, mówią, a czas oczekiwania drastycznie skrócił się z kilku miesięcy do jednego, dwóch tygodni. Okazuje się jednak, że nie chodzi o oczekiwanie na odpowiedniego dawcę, a jedynie o wybranie z katalogów, że są takie dzieci i trzeba je tylko dostarczyć na stół operacyjny. To straszne rzeczy.
Satanistyczno pedalski Zachód oskarża prezydenta Putina o "uprowadzenia dzieci", nawet jakiś śmieszny nakaz aresztowania wydali. Tylko, że te dzieci zostały faktycznie uratowane przed wojną. Należy przypomnieć, że w czasie bombardowań nazi banderowców tylko w Doniecku zginęło prawie tysiąc dzieci.
Ratowanie dzieci jest wg. marionetkowego trybunału "zbrodnią" a handel dziećmi na organy i dla pedofili, którym to procederem zajmuje się Zełenska, żona klauna, jest jak najbardziej w porządku.
Inne tematy w dziale Polityka