Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński
128
BLOG

Afera Collegium Humanum czy hipokryzja zainteresowanych?

Waldenar Korczyński Waldenar Korczyński Społeczeństwo Obserwuj notkę 4
Sprawa Collegium Humanum jest jakościowo różna od wszelkich właściwie dotychczasowych afer, gdzie najlepszą obroną był atak. Atak oparty zwykle o łatwopalne emocje społeczne, które można łatwo przesterować na „właściwe” tory i pokazać ludowi, że to ten wredny Tusk/ruskie_onuce/lewacy/zboczeńcy/etc. (wstawić co kto lubi) nas atakują za obronę Polski, Polaków, biednych emerytów (których chcą jeszcze oskubać) i w ogóle święty nasz stary obyczaj zmieniać by chcieli. Na tym polu mamy wypracowane i dobrze przećwiczone metody kierowania oburzenia ludzi metodami propagandy. Z duża dozą taniej, ale skutecznej hipokryzji. W przypadku afery CH nie bardzo jednak jak można tego używać, bo jednym z fundamentów propagandy PiS jest bezrefleksyjny szacunek dla autorytetów. W tym autorytetu nauki i naukowców. A ta afera ten właśnie autorytet podważa.




Dziwna jest ta afera z Collegium Humanum. Uczelnia związana z PiS-em w zasadzie na każdej płaszczyźnie, wizytowana przez wysokich funkcjonariuszy PiS, Ministra i samorządowców no i – oczywiście – dostarczycielka wielu ważnych dla PiS dokumentów. Tak, dla PiS, bo pozwalały one mieć w Spółkach Skarbu Państwa swoje rady nadzorcze. Uczelnia ma dziś ogromne kłopoty, aresztowani pracownicy (w tym Rektor), fatalna opinia w Internecie i groźba bankructwa w wyniku masowych pozwów ludzi, którzy – pewnie nie zawsze bez swojej winy – poczuli się oszukani. I co? I nic. Ze strony PiS nie słychać praktycznie żadnego głosu obrony.

Szukając powodów takiego dziwnego zachowania bojowej przecież partii znaleźć można m.in. takie oto dwa powody :

(1) bardzo uzasadniona nadzieja, ze nie trzeba się wychylać, bo to sprawę tylko rozdmucha, a jak stulimy uszy po sobie, to rzecz po prostu „przyschnie”. Bo tak naprawdę jest to problem całego szkolnictwa wyższego (i to nie tylko u nas) i mało jest zainteresowanych rozróbami w tym obszarze. Naukowcy to przecież bardzo opiniotwórcza klasa społeczna dostarczająca każdej władzy dobrego alibi wszędzie gdzie jest to możliwe i potrzebne. Poczekajmy więc, aż sprawa sama wypali się i zdechnie.

(2) sprawa jest jakościowo różna od wszelkich właściwie dotychczasowych afer, gdzie najlepsza obroną był atak. Atak oparty zwykle o łatwopalne emocje społeczne, które można łatwo przesterować na „właściwe” tory i pokazać ludowi, że to ten wredny Tusk/ruskie_onuce/lewacy/zboczeńcy/etc. (wstawić co kto lubi) nas atakują za obronę Polski, Polaków, biednych emerytów (których chcą jeszcze oskubać) i w ogóle święty nasz stary obyczaj zmieniać by chcieli. Na tym polu mamy wypracowane i dobrze przećwiczone metody kierowania oburzenia ludzi metodami propagandy. Z duża dozą taniej, ale skutecznej hipokryzji. W przypadku afery CH nie bardzo jednak jak można tego używać, bo jednym z fundamentów propagandy PiS jest bezrefleksyjny szacunek dla autorytetów. W tym autorytetu nauki i naukowców. A ta afera ten właśnie autorytet podważa.

Pierwszy powód opisałem m.in. w tekście „Czy i kogo można uczciwie ukarać w sprawie Collegium Humanum?”, a lepszą chyba wersję znaleźć można w artykule J. Hartmana (https://hartman.blog.polityka.pl/2024/03/06/collegium-humanum-to-wierzcholek-gory-lodowej/ ). Można to uzupełniać o jakieś szczegóły, ale wiele nowego do tego punktu chyba nie dodamy.

Zupełnie inaczej jest jednak ze sprawami propagandowymi. Ja nie rozumiem antypisowskich narracji polegających na kłótniach o taką czy inną polityczna marchewkę typu np. socjal czy opieka medyczna.

(2a) Awantur o 500+ było mnóstwo. W zasadzie – poza ostatnimi kilkunastoma miesiącami - nikt nie podnosił zasadniczego i narzucającego się argumentu, że miał to być program prodemograficzny. I łatwo było jego klęskę (i ogromny koszt) przykryć argumentem, iz zlikwidował on spory obszar biedy. A nie ma dobrego powodu, by nie można było tego pod takim, właśnie hasłem robić. Byłoby to nawet bardziej sensowne, bo można by przecież kierować forsę do potrzebujących, a nie np. do ludzi, gdzie w rodzinie przypada na osobę jedna średnia pensja. Dyskusji było tu mnóstwo i generalnie wszystkie je „wygrał” PiS. Dzięki hipokryzji.

(2b) Dokładnie taka sama była sytuacja z niedoborem lekarzy, na który znaleziono natychmiast bardzo prosty sposób; zwiększyć liczbę miejsc na kierunkach medycznych. Pisałem o tym m.in. w tekście https://studioopinii.pl/archiwa/205266 o rzeźbieniu w pestce wiśni. Tu również przeciwnicy PiS-u kupowali narzucony sposób mówienia o kształceniu lekarzy. Dziś mamy awanturę, bo okazuje się, ze niektóre uczelnie kształcące medyków nie maja koniecznych do tego warunków. A „wydarła się”, nie rzesza piszących o sprawie dziennikarzy, ale Izba Lekarska.

(2c) Podobnie było w wielu sprawach związanych z wojną na Ukrainie i stosunkach z Niemcami. W tym ostatnim przypadku dołożyła się chyba jakaś germanofobia, ale mechanizm był w zasadzie identyczny. Sami narozrabialiśmy, ale odpowiednio głośnym krzykiem pokażemy nasze starania i dobre chęci, a innym przypiszemy winę.

(2d) W przypadku Collegium Humanum jest sporo miejsca na pokazanie hipokryzji polegającej na opowieściach o dbaniu o edukacje czy opiekę medyczną równocześnie pakowaniem w obie te dziedziny ludzi, którzy mogą tu bardziej zaszkodzić niż pomóc. Pisze mogą, bo w CH są kierunki edukacyjne i psychologia, a ja nie wiem jak studenci tych kierunków studiowali.

Przykładów podobnych do punktów (2a) – (2d) można podawać znacznie więcej. Ich wspólna cechą jest to, że skutek podejmowanych przez wierchuszkę decyzji można było łatwo przewidzieć przed jej podjęciem. Nigdzie na świecie nie udało się forsa namówić kobiet by rodziły dzieci, nigdzie nie udało się w prosty sposób szybko zwiększyć liczby lekarzy w kraju, gdzie studia są bezpłatne, a lekarze paszporty maja w domach, nigdzie nie udało się w czasie kilku (mowa była chyba o trzech) miesięcy wyprodukować brygady nowoczesnych czołgów (szczególnie, jeśli nikt nam ich nie obiecywał, ale my tego „oczekiwaliśmy” w uznaniu naszych zasług). I nigdzie w świecie (przynajmniej tym bardziej normalnym”) nie oczekuje się, że w ciągu 2 miesięcy student opanuje system zdalnym materiał, który jego kolega w pocie czoła przerabia przez 3 do 5 lat na normalnych studiach. I na tym właśnie polega hipokryzja rządzących ostatnie osiem lat  ludzi. Nie wiem dlaczego większość piszących o tych sprawach odwraca od tego oczy.

W sprawie Collegium Humanum jest mnóstwo wątków. Chciałbym wierzyć, że znajdą się ludzie, którzy ruszą również te, które może nie są bardzo „medialne”, łatwe do opisania i równie łatwe do czytania przez zwykłych obywateli (dla których są one często  hermetyczne nie tylko ze względu na meritum, ale i język), ale również i takie, które są ważne dla naszego systemu szkodnictwa (pisownia poprawna!) wyższego.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo