Ucieszył się po kolejnych doniesieniach WikiLeaks, czemu dał wyraz w dzisiejszym "Antysalonie". Wywnioskował z doniesień portalu, że oto Tusk i Sikorski wbrew propagandowemu wizerunkowi jaki sami sobie budowali, działali zgodnie z polską racją stanu.Taki a nie inny wizerunek wziął się stąd, domyślamy się, że mówienie o polskich interesach nie jest "cool" wśród młodych (i starych) wykształconych (i niewykształconych) z wielkich (i małych) miast (i wsi). Istotnie, o tym, że patriotyzm nie jest "cool" dwadzieścia lat wciska nam do głów Jerzy Urban, Adam Michnik, Jacek Żakowski, Walterownia i Solorzownia. Tusk i Sikorski, przypuszcza Ziemkiewicz, uznali, że muszą wpisać się w ten trend by nie tracić w sondażach, ale jednocześnie w tajemnicy przed społeczeństwem działali jak patrioci.
Jest jednak pewien drobiazg, który Ziemkiewiczowi umknął: tarczy antyrakietowej nie ma. I myśl taka, że manifestowanie innej postawy rządzących Polską w rozmowach ze strategicznym partnerem mogłaby wzbudzić podejrzenia. Co więcej, było zupełnie zbędne skoro wystarczyło przeciągnąć pod byle pretekstem rokowania do wyborów, widząc, że zwolennik "resetu" relacji z Rosją nie daje w sondażach szans Bushowi.
Podstawowy wymóg skuteczności działań agentury wpływu, działać tak by wywoływać wrażenie odwrotne, jest tu wzorowo spełniony, co oczywiście niczego nie przesądza. I oto chodzi.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka