Trzymał się zasad i stanął po stronie tych samych wartości, za którymi stał zawsze wbrew traktujących go do tej pory z wielką estymą środowiskom, które skręciły nagle z liberalizmu w komunizm. Uważam tak, mimo że nie do końca zgadzałem się z jego podejściem i rozwiązaniami jakie forsował w kolejnych rządach. Zastrzeżenia te nie dotyczyły jednak reformy emerytalnej.
Chwyty erystyczne mają to do siebie, że są nieuczciwe, a odpowiedzi wymagają szerszych wyjaśnień, które formuła programu wyklucza. Balcerowiczowi z pewnością nie zabrakłoby pomysłów by na erystykę odpowiedzieć tym samym, ale nie zniżył się do tego i chwała mu za to. Tylko jedną rzecz mógł bez trudu wyjaśnić, a nie wyjaśnił, mimo że Rostowski kilkakrotnie nagabywał: dlaczego pieniądze trafiające do kasy państwowej poprzez obligacje są lepsze od pieniędzy trafiających tam bezpośrednio ze składek.
Argumenty są dwa i każdy z nich oddzielnie wystarczyłby. Po pierwsze obligacje podlegają mechanizmom rynkowym, a zatem kupującym je muszą przynosić godziwy zysk, w tym wypadku właścicielom kont w ofe. Po drugie zysk właściciela konta oznacza koszt utrzymania deficytu dla skarbu państwa. Ten koszt jest i tak dużo niższy niż w przypadku linii kredytowych w bankach. Mechanizm ten w połączeniu z regulacjami unijnymi dotyczącymi poziomu zadłużenia zmusza państwo do redukcji wydatków. A tak to hulaj dusza piekła nie ma. Można rozdawać kiełbasę wyborczą.
Pojawiały się też głosy lokujące debatę w grze podporządkowanej bezbolesnej zmianie ekipy rządzącej w ramach tego samego układu. Jeśli rzeczywiście taki scenariusz ktoś realizuje, co jest trzeba przyznać dość prawdopodobne to miałbym wątpliwości po dzisiejszym programie co do tego czy Balcerowicz świadomie uczestniczy w niej.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka