Jan Pietrzak w czasach PRLu bawiąc, odsłaniał nam groteskową codzienność. Pogrążeni w niej po uszy nie zawsze sami dostrzegaliśmy "co się porobiło", ale każdy występ Mistrza docierał, był wydarzeniem przyciągającym wszystkich.
Mistrz jest wciąż w wielkiej formie, ale salon i czytelnicy "Niezbędnika inteligenta" już od dawna go nie lubią. Nie ma u nich szans, jako jeden z tych, którzy zdołali przeżyć peerel bez zbrukania się donoszeniem na kolegów. Posłuchajmy więc najnowszego felietonu.
Koniec felietonu zabrzmiał nutką zmęczenia ciut. Jeśli to nie złudzenie, to nie dziwiłbym się. Nie nie widać młodych satyryków, którzy wzorując się na kunszcie Mistrza tworzyliby podobne formy satyry politycznej. Ilość surowca produkowana przez rządzących dorównuje tej z czasów Gierka i Gomułki razem wziętych! Jeden Pietrzak nie da rady.
Podobnie dzieje się z tematami, którymi zajmuje się Wildstein, Ziemkiewicz, Sakiewicz wraz z wirtuozami publicystyki politycznej, których zdołał przyciągnąć do Gazety Polskiej oraz Nasz Dziennik. W sumie garstka dziennikarzy biorąc pod uwagę wielkość całego środowiska dziennikarskiego.
W innych niż publicystyka dziedzinach aktywności publicznej to samo. Pojedynczy wyrobnicy i masy obojętnych na wszystko, co dla Polski ważne.
Nie pasuje już dawne, pełne optymizmu Pietrzaka "co się porobiło". Niby mamy wolność, ale peerelowski rejs trwa. Jego pasażerowie nie potafią wyjść z ról. Duszę się.
Wpis ten ilustruje okładka nowej płyty Pietrzaka p.t.
na którą składają następujące utwory
- Ballada 10 kwietnia
- Plagi Tuska
- Ludzie z ludźmi
- Tiry, tiry, tiry
- Warszawo ma
- Pani Cogito
- Sierpniowa piosenka
- Zbiórka
- Marna pamięć
- Aleja miłości
- Odpocznij
- Obiecanki
- Co Wy robicie z Waszym życiem!
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka