Polska budzi się.
Kandydatury honorowego Wrocławskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawa i Sprawiedliwości do Sejmu i Senatu to ludzie najwyższej próby. Patrioci, wielcy społecznicy, wysokiej klasy specjaliści w swoich dziedzinach, ludzie sukcesu, legendarni przywódcy podziemia w wojnie Polsko-Jaruzelskiej. Kandydatów na kandydatów PiS w wyborach do Sejmu zgłosiło się kilkakrotnie więcej niż mandatów do obsadzenia. Już krótka wstępna autoprezentacja nie pozostawiła wątpliwości: nie ma słabych kandydatur. Będzie niezwykle trudno przeprowadzić selekcję. Wyborcom też nie będzie łatwo wskazać najlepszych.
A w odwodzie pozostało wielu wspaniałych działaczy wrocławskiego Prawa i Sprawiedliwości i ponad tysiąc sygnatariuszy Wrocławskiego Społecznego Komitetu Poparcia Jarosława Kaczyńskiego!
Przywołam tylko jedno nazwisko, Marek Muszyński. Żelazną ręką poprowadził podziemne struktury RKSu wrocławskiego do wolności bez strat własnych. Wielka osobowość, wielka postać. Na pewno pomogło mu doświadczenie poprzedników, w tym Eugeniusza Szumiejki, który również pojawił się na sali. Nie zabrakło przedstawicieli Solidarności Walczącej z charyzmatycznym Jerzym Pietraszką na czele.
Silna także reprezentacja przedstawicieli pokoleń młodszych i wspaniałe, niezłomne panie .
Żaden z pętaków z kręgów obecnie rządzących i ich reprezentacji parlamentarnej nie dorasta do nich.
Klimat troski o Polskę i poczucie odpowiedzialności za nią to samo, które 13 grudnia popchnęło tak wielu z nas do czynnego przeciwstawienia się juncie wroniej.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka