Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego niejednokrotnie sygnalizowali swoimi werdyktami i wypowiedziami przynależność do jedynie słusznego obozu postępu i wiarę w jego niezagrożoną dominację. Nawet wtedy, gdy obozowi postępu wymyka się coś wskutek przeoczonej fluktuacji nastrojów, jak np. jesienią 2005, to baza, czyli media, pieniądze i powiązania pozostają nietknięte. Znaczny wzrost siły i znaczenia POlszewików po zbrodni smoleńskiej przyczynił się do widocznego gołym okiem umocnienia się jedynie słusznych postaw w różnych środowiskach, także w prawniczych.
Było zatem wysoce prawdopodobne, że po uszczelnieniu mediów i eliminacji z nich elementów nieprzyjaznych, gładko przejdzie uszczelnienie całej przestrzeni publicznej by i z niej wyeliminować elementy nieprzyjazne. Temu celowi miało służyć obcięcie finansów jedynej partii opozycyjnej, zakaz płatnych reklam wyborczych w mediach, by z taką skwapliwością podjęte już nimal w dniu zbrodni smoleńskiej uszczlnianie mediów miało sens oraz zakaz płatnych reklam wyborczych na bilbordach. O dwudniowych wyborach by ułatwić ich fałszowanie nie wspomnę.*
Dzięki temu genialnemu pomysłowi POlszewików, jedynej partii opozycyjnej pozostałyby spotkania z wyborcami w lesie, gdyż z udostępnieniem lokali pozostającychi w gestii państwa mnożone byłyby trudności jeszcze większe niż do tej pory. W dodatku byłyby to spotkania tylko z tymi których udałoby się skrzyknąć bez łamania zakazu plakatowania (bo wadza podciągnęłaby je pod bilboardy), bez wsparcia mediów (zakaz reklam wyborczych), bez megafonów (bo ochrona środowiska) i bez naruszania prywatności obywateli (co eliminuje praktycznie komunikację elektroniczną).
Obserwując zachowanie sędziów w różnych sprawach i wsłuchując się w odgłosy środowisk prawniczych POlszewicy mięli podstawy by uznać za wysoce prawdopodobne przyjęcie przez TK proponowanych rozwiązań, o których z góry wiedziano, że zostaną zaskarżone jako niekonstytucyjne. I tu przeliczyli się. Sędziowie wprawdzie sympatie mają takie jakie mają, ale wiarę w to, że Lenin wiecznie żywy jednak ograniczoną. Świadomość, że na nich przeszłoby odium tych POlszewickich rozwiązań skutecznie powstrzymała. No cóż, spalić się aż tak efektownie i na widoku we własnym zawodzie to jednak wygórowana cena.
Mnie ten przebłysk realizmu cieszy.
* warto zwrócić uwgę, że w tych wiekopomnych osiągnięciach legislacyjnych zaznaczyli swoją obecność ci co nielegalnie określają się minem PJN (bo dużo wcześniej zarejestrowało tę właśnie nazwę stowarzyszenie wyborców Jarosława Kaczyńskiego). Niszczenie jedynej partii opozycyjnej to jak dotąd jedyny obszar aktywności, w którym odnieśli sukcesy, jeśli nie jedyny obszar aktywności w ogóle.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka