Janko Walski Janko Walski
346
BLOG

Anna Fotyga komentuje wizytę Janukowicza w Polsce!*

Janko Walski Janko Walski Polityka Obserwuj notkę 0

Polska i Ukraina. Wspólnota interesów

 
Wspólnota interesów rozumiana jako zbliżenie polsko – ukraińskie, czy też wspólnota interesów znowu oparta o Rosję? Minister Spraw Zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Anna Fotyga, specjalnie dla Portalu ARCANA komentuje wizytę prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza w Polsce.

04.02.2011 13:12
Prezydent Lech Kaczyński zdawał sobie sprawę z zagrożeń, z którymi musiały mierzyć się nowe państwa członkowskie UE i NATO. Wielkie bariery wewnętrzne transformacji, dominująca, wzmocniona kryzysem chęć pozostawienia nas w nieokreślonym statusie członków gorszej kategorii. Przeciwstawiać się tym tendencjom mogliśmy tylko wspólnie, nie podporządkowując się już, tak jak to miało miejsce w okresie aspirowania do członkostwa, interesom większych i silniejszych partnerów. Rozszerzanie się na Wschód, przede wszystkim o Ukrainę, było naszym wspólnym interesem. Naszym i samej Ukrainy. W równym stopniu Prezydent chciał nas związać gęstą siecią różnorodnych projektów. Spotykał się w tym celu wielokrotnie ze wszystkimi znaczącymi postaciami ukraińskiej sceny politycznej. Nie tylko z Wiktorem Juszczenko, który był Jego partnerem protokolarnym.

Obserwując rozpoczynającą się dziś wizytę oficjalną Wiktora Janukowycza w Warszawie odnoszę wrażenie, że obie strony połączył bardzo silny interes polityczny. Tym interesem jest zbliżenie z Rosją i jednocześnie usługi wzajemne pozwalające ten fakt łagodzić, a czasem ukrywać przed bardzo precyzyjnie zdefiniowaną po obu stronach grupą odbiorców narracji. Dodatkowo, w przypadku Ukrainy jest to chęć zatarcia wspomnienia „pomarańczowej rewolucji”, a po polskiej – zdyskredytowania polityki wschodniej Lecha Kaczyńskiego. W informacjach mediów ukraińskich dominował przekaz o naprawie stosunków zepsutych za prezydentury Juszczenki. W wywiadach dla naszych mediów prezydent wymieniał wszystkie miłe polskim uszom priorytety, jak współpraca gospodarcza, bezpieczeństwo energetyczne, współpraca wojskowa, wsparcie na drodze do UE, współpraca transatlantycka, załatwienie sprawy domów narodowych.

Warszawa jest 26. stolicą odwiedzaną przez prezydenta Janukowycza. To daleka pozycja, jak na strategiczne partnerstwo. Jako premier Wiktor Janukowycz zadbał, żeby odwiedzić Jarosława Kaczyńskiego tuż po objęciu przez siebie funkcji.
W trakcie wizyty powołana zostanie wreszcie polsko-litewsko-ukraińska brygada, której sztab i dowództwo mieścić będzie się w Lublinie. To dobra wiadomość. Przed wyborami prezydenckimi na Ukrainie spekulowano, że wybór Janukowycza, znanego z dystansu wobec integracji Ukrainy z NATO, może odsunąć przedsięwzięcie w czasie. Polakom powołanie jednostki kojarzy się z rolą polsko-niemiecko-duńskiej brygady nordyckiej w przygotowaniu naszej armii do warunków NATO. Czy w przypadku brygady „wschodniej” można mówić o analogicznym procesie? Trudno jest w tej chwili przesądzać.

W poniedziałek 31 stycznia 2011 r. odbyła się w Pałacu Prezydenckim konferencja z okazji 20-lecia BBN. Jej gośćmi byli Nikołaj Patruszew, szef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa, były dowódca FSB i bliski współpracownik Putina oraz szefowa ukraińskiego Biura Raisa Bohatyriewa. BBN na swoich stronach internetowych chwali się spotkaniem dwustronnym polsko-rosyjskim, uwieńczonym wspólnym komunikatem. W przypadku Ukrainy nie ma śladu podobnej kurtuazji.

Ta sytuacja jest najlepszym przykładem odejścia od polityki wschodniej śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jasno wskazuje priorytety.
W kwestiach energetycznych lista spraw ciągle niezałatwionych, pogarszających relacje jest długa:

– wstrzymanie dostaw gazu do Hrubieszowa 1 września 2010 r. pomimo wybudowania przez Polskę rurociągu Hrubieszów-Zamość,
– zaniechanie, a w najlepszym przypadku odsunięcie w czasie realizacji „ukochanego dziecka” prezydenta Kaczyńskiego, południowo-wschodniego korytarza energetycznego. Jego głównym elementem miał być ropociąg Odessa-Brody-Płock-Gdańsk. Zamiast tego 17 stycznia w Kijowie podpisano ciekawą białorusko-ukraińską umowę i azerska ropa jeszcze w czasie wizyty prezydenta Janukowycza w Warszawie popłynie w kierunku Białorusi, do rafinerii w Mozerzu. Ot, taki polsko-ukraiński hołd oddany tragicznie zmarłemu prezydentowi. Ta transakcja stanowi duże zagrożenie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Jeżeli dołożyć do tego działania Rosji – rezygnację z tranzytu swojej ropy ukraińskimi rurociągami i dalej do Gdańska – sytuacja Polski staje się naprawdę trudna,
– coraz większe kłopoty na rynku ukraińskim przeżywa spółka PGNiG-Devon.
W drugim dniu wizyty prezydent Janukowycz złoży prywatną wizytę w Gdańsku, zwiedzi Naftoport. Dlaczego prywatną? Czy chodzi o tranzyt ropy o Gdańska, czy może o Lotos?

Jeszcze na początku stycznia Hanna Heman, wiceszefowa prezydenckiej administracji, mówiła o finalizacji sprawy Domu Polskiego we Lwowie dla zrównoważenia przekazania Ukraińskiego Domu Narodowego w Przemyślu.
Chociaż pomarańczowa rewolucja pogrzebana - podobnie jak wysiłki śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, pomimo, że Julia Tymoszenko nie może opuszczać miejsca zamieszkania, budujmy relacje polsko-ukraińskie. Może następne pokolenia zrobią to lepiej niż my, zrealizują ideę Giedroycia.

Anna Fotyga

* wypowiedź zauważyła i przywołała na swoim portalu  Margotte

Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska. Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej  niewydolności systemu były bardzo ograniczone.  W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana. Dlaczego tak się porobiło? "Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka