Poświadczenie nieprawdy i ukrywanie poważnych przestępstw graniczące ze zdradą żywotnych interesów Polski jest de facto współudziałem w przestępstwie. Co więcej, nie jest to szeregowy obywatel tylko szef służby mającej stać na straży bezpieczeństwa Polski! Od swoich podwładnych otrzymywał informacje o poważnych przestępstwach i nie podejmował żadnych działań bo przestępcami byli czołowi działacze rządzącego PO. W dodatku publicznie wbrew faktom zaprzeczył, że informacje o przestępstwach docierały do niego.
Pamiętajmy, że Centralne Biuro Antykorupcyjne powstało po zawirowaniu spowodowanym przedostaniem się do opinii publicznej informacji o niezliczonych aferach rządzącego układu SLD/PSL jako skutek uboczny wojny pomiędzy dwoma bolszewickimi bandami okupującymi od 1989 roku Polskę: pomiędzy bandą Millera beneficjentów PRLu i bandą Michnika dokooptowanych do beneficjentów PRLu w zamian za gwarancję bezkarności i certyfikat przyzwoitości. Służba ta została stworzona od zera w czasie krótkich rządów Prawa i Sprawiedliwości przez państwowca Mariusza Kamińskiego, w oparciu o znakomite antykorupcyjne rozwiązania francuskie. Oznacza to że wkomponowano w jej umocowanie mechanizm chroniący służbę przed ingerencją większości parlamentarnej, którą w założeniu miała kontrolować. I rzeczywiście, służba ta okazała się bardzo skuteczna. Wytropiła na starcie m. in. aferę korupcyjną z udziałem ministra Janusza Kaczmarka i wicepremiera Andrzeja Leppera. Wobec braku większości sejmowej po zerwaniu wskutek afery koalicji z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin PiS zmuszony został do rozpisania wcześniejszych wyborów...
Aż dwa lata potrzebował wreszcie dorywający się do władzy Tusk by pozbyć się zbyt skutecznego twórcy i szefa nowej służby antykorupcyjnej, Mariusza Kamińskiego, gdy ta bynajmniej nie spoczęła na laurach i wykrywała kolejne afery kompromitujące tym razem najbliższych współpracowników Tuska i jego samego! Łódzka ośmiornica, afera hazardowa, afera Sobiesiaka, powiązania Komorowskiego z WSI, kolejne afery związane z środowiskiem Kwaśniewskiego, Pawlaka i Millera to było dla rządzącego od początku Polską (z krótkimi przerwami) UBekistanu stawczo za dużo. Aż dwa lata potrzebował Tusk by znaleźć figurantów, którzy podpiszą się pod prokuratorskimi zarzutami pod adresem Szefa CBA. Musiał uciec się do wymiany radomskich prokuratorów, którym zadanie takie postawiono. Przeświadczenie tych nowych, podmienionych, że pozostaną bezkarni musiało przeważyć, gdy zorientowali się, że układ tak potwornie obciążony przekrętami nie może oddać władzy, bo wszyscy trafiliby do więzień. A to działo się wówczas, gdy zbrodnia smoleńska była dopiero przygotowywana i znacznie większego kalibru zarzuty z nią związane nie mogły być podnoszone...
Gdy w końcu udało się usunąć Kamińskiego, zadanie spacyfikowania całej nowej służby dostał powołany w jego miejsce Wojtunik. Brązowy Krzyż Zasługi z rąk Kaśniewskiego w 2004 roku nie mógł być przypadkiem jak widać. Ostatnie wydarzenia pokazują to co wcześniej mogliśmy tylko podejrzewać.
Z uwagi na skalę przestępstwa, trudne do wyobrażenia szkody dla państwa Polskiego oraz nieograniczone możliwości mataczenia Wojtunika jako szefa potężnej służby, konieczny jest natychmiastowy areszt! Czy ktoś zdoła oficjalnie wystąpić z takim wnioskiem nim Wojtunik go dopadnie?
Zawiadomienie Solidarnej Polski złożone do prokuratury ws. prywatyzacji CIECH-u to krok w dobrym kierunku, ale potrzebny następny.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne, które w PRLu musiały mieć ochronę armii czerwonej, aparatu partyjnego, milicji, SB i WSW, potężnej sieci tajnych współpracowników. Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, cele polityczne agresywnego imperializmu Kremla bez wsparcia rozbudowanego do przecinków w zdaniach aparatu cenzorskiego. Elity III RP nienawidzą elit przeciwstawiających się im tak samo jak pryszczaci w czasach stalinowskich nienawidzili żołnierzy wyklętych.
Elity III RP realizują dobrowolnie, a nawet z entuzjazmem, te same cele polityczne co PRL znacznie lepiej. W PRLu nie stawiano pomników hordom bolszewickim z 1920 roku, ze szkół nie rugowano Mickiewicza, pod koniec nie wsadzano do więzienia na 8 miesięcy kogoś kto powiedział, że rządzący są głupi, nie prowadzono frontalnej wojny z polską tradycją i Kościołem, nie zwalczano w sposób jawny tego wszystkiego co buduje poczucie tożsamości narodowej i co daje poczucie dumy Polakom, nie niszczono na taką skalę oświaty i kultury. Nie zlikwidowano polskiego wojska.
Podobnie jak dzisiaj starano się przykrywać wasalne relacje, uzależnienie i wyzysk, dobrosąsiedzkimi relacjami, sympatią do Rosji, słowiańską wspólnotą. Łatwiej było ukryć uprzywilejowanie, korupcję i inne właściwe dla systemu neokolonialnego patologie, ale też możliwości w tym względzie z powodu organicznej niewydolności systemu były bardzo ograniczone.
W żadnym momencie, nawet w czasie stalinowskiej nocy, nie odważono się zabić, w biały dzień, zbiorowo, na oczach całego świata, przywódców tych, którzy na to wszystko się nie godzą. "Nic się nie stało" w chwilę po tragedii smoleńskiej usłyszały elity III RP od swojego najwyższego kapłana.
Dlaczego tak się porobiło?
"Budowa państwa opartego na aparacie wywodzącym się z PZPR i SB była możliwa tylko pod warunkiem stworzenia gigantycznego systemu kłamstwa. Kłamstwa, w którym agenci komunistycznej bezpieki są bohaterami opozycji, partyjni nadzorcy i niszczyciele polskiej nauki – wybitnymi twórcami, a zwykli tchórze i złodzieje – moralnymi autorytetami" (Antoni Macierewicz - "Najdłuższa walka nowoczesnej Europy")
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka