WarszawskiPiS WarszawskiPiS
707
BLOG

Student życzy śmierci opozycjoniście

WarszawskiPiS WarszawskiPiS Kultura Obserwuj notkę 17

KRZYSZTOF SKALSKI

Dramatis personae: Mirosław Tomczuk, jeden z wielu cichych bohaterów Solidarności i podziemia z czasów wojny polsko-jaruzelskiej oraz Mateusz Rolewski: działacz studencki, członek zarządu samorządu studenckiego w Instytucie Europeistyki i delegat do Parlamentu Studentów UW.
Czas akcji: 30 lipca 2013
Miejsce akcji: Facebook, grupa samorządu studenckiego na UW
Mirosław Tomczuk dowiedział się od studiującego syna, że uczelniany samorząd planuje zorganizowanie 1 sierpnia pokazu „Misia” Barei na terenie Uniwersytetu Warszawskiego. Nie mógł się pogodzić, że młodzi ludzie w rocznicę wybuchu Powstania chcą puszczać komedię. Poprosił syna o założenie konta na Facebooku i zaczął przekonywać studentów, że akurat 1 sierpnia to nie jest najwłaściwszy moment na publiczne projekcje „Misia”. Użył sformułowania tylko świnie siedzą w kinie, bo, jak wyjaśnia, dostrzegł analogię między zaśmiewaniem się z komediowych chwytów w rocznicę Powstania, a oglądaniem filmów za okupacji i udawaniem, że straszna rzeczywistość nie istnieje.
W tym momencie na scenie pojawia się drugi protagonista, Mateusz Rolewski, świeżo upieczony bakałarz Europeistyki i działacz studencki. Uwaga dla czytających dam oraz małoletnich – teraz będzie drastycznie.
Jakim trzeba być tępym fiutem, żeby zrobić coś takiego? Jedyną intencją Samorządu było zagospodarowanie studentom czasu, data jest przypadkowa, bo czwartki po prostu pasowały. Doszukiwanie się tu jakiś drugich den to przejaw skrajnego chujostwa, bycia debilem i niedorozwoju emocjonalno intelektualnego. Jebany polaczek. Ktoś coś zrobił dla innych ludzi, ale kurwa czy to doceni? NO PEWNIE, ZE KURWA NIE, BO TRZEBA OPLUĆ WSZYSTKO.
A za użycie w evencie hasła "tylko świnie siedzą w kinie" mam nadzieje typie, że kurwa umrzesz, bo to jest skraje skurwysyństwo...
Zszokowany Tomczuk pisze, że nie po to nadstawiał plecy pod milicyjne pały, by w ponoć wolnej Polsce ktoś go tak publicznie obrażał. Rolewski kontynuuje:
OPLUWAĆ!?!?!?!?! To już jest bezczelne!!!! KTO KURWA PIERWSZY ZACZĄŁ OPLUWAĆ BOGUDUCHA WINNYCH STUDENTÓW!!! Pierdol się pan, szkoda że te baty cie kurwa jak psa nie zajebały. jakiś pożytek z komuny by był. Kurwa opluwają go, kurwa płacze, jezu jaki żal.
Cytaty są z artykułu na portalu wpolityce.pl , link tutaj:  http://wpolityce.pl/artykuly/59219-przerazajaca-dyskusja-studentow-wezwanie-do-refleksji-nad-projekcja-filmu-1-sierpnia-wywolalo-furiacki-atak-wiekszosci-mlodych-ludzi?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+wPolitycepl+(Najnowsze+informacje+wPolityce.pl)Nie mogę dotrzeć do oryginalnej dyskusji na Facebooku, bo została wykasowana. Również profil Mirosława Tomczuka przestaje być dostępny. Obawiam się, że trwale go usunięto i że utraciłem zapis naszej rozmowy. Na szczęście dzisiaj rano p. Tomczuk pojawia się znowu i wyjaśnia, że najprawdopodobniej został zablokowany wskutek zmasowanych skarg działaczy studenckich od projekcji „Misia” na 1 sierpnia. Dodaje, że był zszokowany zarówno samymi obelgami, jak i poziomem reprezentowanym przez studenta UW. To przekroczyło wszystkie granice, nigdy nie spodziewałem się życzenia śmierci. Wycierpiałem swoje za komuny, robiłem to wierząc,że walczę o lepszą Polskę dla moich przyszłych dzieci. Okres studiów przypadł właśnie na czas pierwszej "Solidarności". Pomagałem wtedy jak mogłem ale nigdy nie pchałem się na stołki i przed lampy reflektorów. Powiem tylko, że w okresie stanu wojennego właśnie od milicyjnej pały doznałem poważnego urazu kręgosłupa, który niemal przypłaciłem wózkiem inwalidzkim.
Od Mateusza Rolewskiego dostaję oświadczenie:
Witam.
Z tego miejsca chciałem przeprosić wszystkich, którzy poczuli się urażeni, dotknięci, lub zniesmaczeni komentarzami mojej osoby pod wydarzeniem dotyczącym bojkotu „Letniej Sceny Akademickiej”. Nic nie usprawiedliwia formy i treści mojej wypowiedzi, jednak będąc wychowanym w domu, w którym walczono w Powstaniu, kryto Żydów narażając własne życie i umierano w imię wolności, sprowadzenie mnie i osób pracujących przy „Letniej Scenie Akademickiej” do kolaborantów z czasów II Wojny Światowej, spowodowało we mnie silne poczucie pokrzywdzenia i obudziło gniew, nad którym nie byłem w stanie zapanować. Żałuję. Swoje wątpliwości mogłem wyrazić w inny, pasujący do studenta sposób. Niestety pozwoliłem emocjom wziąć górę, za co przepraszam i proszę o wybaczenie. Przepraszam rodzinę, znajomych, Władze Uczelni Uniwersytetu Warszawskiego, studencką brać i wszystkie osoby postronne.
Chciałbym zaznaczyć, że słowa, które wzbudziły tyle kontrowersji pisałem jako osoba prywatna, która skończyła już studia, i która nie działa już w Samorządzie, a która pomagała przy „Letniej Scenie Akademickiej” w ramach dokończenia wcześniej rozpoczętego projektu.
Jest mi także żal i wstyd, że jeden komentarz na portalu Facebook zachwiał moimi trzyletnimi działaniami na rzecz dobra Uniwersytetu Warszawskiego i jego studentów. Jednak w najśmielszych oczekiwaniach nie spodziewałem się, iż słowa pisane pod wpływem silnych emocji zostaną przekazane mediom.
Jednak biorę na siebie wszelką odpowiedzialność, gotów ponieść konsekwencje. Zrobię wszystko, aby tego typu wydarzenie już się nie powtórzyło. Mocno będę też pracował nad poprawą samego siebie.
Jeszcze raz przepraszam.
Z wyrazami szacunku
Dopytuję, czy na pewno nie jest już studentem UW i działaczem samorządowym. Rolewski zaprzecza, twierdząc, że obronił pracę licenjacką. Tymczasem w świetle ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym, art. 167 ust. 2a pozostaje studentem do 31 października i może starać się o rozpoczęcie studiów drugiego stopnia. Na uniwersyteckiej stronie http://www.europeistyka.uw.edu.pl/index.php/node/23 nadal figuruje jako członek zarządu instytutowego samorządu i delegat do Parlamentu Studentów UW.
Pytam jeszcze jak godzi przywiązanie do tradycji powstańczej z wymyślaniem dyskutantowi od „jebanych polaczków” (pisanych – w przeciwieństwie do studenckiego samorządu – małą literą).
Odpowiedź działacza studenckiego jest taka: Określenie to tyczy się przywar Polaków. Ich wad i małostkowości, faktu, że nie docenia się tego, że ktoś robi coś w swoim wolnym czasie, a wręcz za to opluwa i doszukuje prowokacji i spisku. "Polaczek" pochodzi z popularnych swego czasu memów.
Rolewski jednak pod koniec naszej rozmowy przytomnieje. Przeprasza za ten tekst o żalu, że Tomczuka komuniści nie zabili. Dodaje, że nic go tu nie usprawiedliwia. Nie neguję, zrobiłem źle i szczerze żałuję – kończy naszą rozmowę.
Kilka słów wyjaśnienia, dlaczego poświęcam tej sprawie tyle uwagi. Co roku media robią w okolicach pierwszego sierpnia raban z powodu kilku gwizdów pod pomnikiem Gloria Victis. Rozdmuchując błahe, ale i oczywiście niestosowne wydarzenie do niebywałych rozmiarów. Tymczasem student jednej z dwóch najlepszych polskich uczelni i jednocześnie działacz samorządu publicznie pisze to, co przytaczam powyżej. Ba, sam oświadcza, że jest bakałarzem – a więc człowiekiem o formalnie wyższym wykształceniu. Od razu przypominają mi się noce pod Krzyżem na Krakowskim Przedmieściu przed trzema laty. Wtedy również studenci UW zachowywali się tam często gorzej od ewidentnych kryminalistów i meneli. Sikali do zniczy, wulgarnie zaczepiali staruszki, obnażali się publicznie. W występie Rolewskiego zobaczyłem echo tamtego sierpnia. A wtedy, w 2010 roku, obiecałem sobie, że zrobię wszystko, żeby nie dopuścić więcej w Polsce do równie haniebnych zachowań.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura