Szanowna Pani Magdaleno Środo,
nie wiem, kto pierwszy i kiedy użył kolokwialnego, wyeksploatowanego już porównania, które nadal Pani używa w swej publicystyce. Piaskownica, zabawa, kłótnia, grabki, kubełek.
To niegodne filozofa! Z ust Pani Profesor oczekiwałabym bardziej wyrafinowanych porównań: życie to teatr, scena to politycy, grający swe role; w każdej sztuce musi być protagonista. Ważna jest zasada decorum. I przydałby się też katharsis.Spór o pryncypia sprowadza Pani do dziecinnych form, mających uzasadnić, że polityka osiągnęła najwyższy poziom paranoi. Niezamierzenie jednak poddała Pani krytyce swą ulubioną partie, która to rządzenie sprowadziła do poziomu piaskownicy: Nowak i Schetyna budują sobie (!) zamki na piasku, premier otoczył piaskownicę zasiekami, chroniąc do niej dostępu, należnego jedynemu użytkownikowi. Konflikt który rozniecił, sięga poziomu i ambicji upartego, małego chłopca, którego jedynym argumentem są fochy i złość. Świetnie się przy tym bawi, ale i zabawa ma swoje granice. Przyjdzie pora, po otrzepaniu się z piasku, na leżakowanie.Na własny użytek formułuje też Pani „złotą myśl”, którą pozwolę sobie zacytować: „A przecież piaskownica bez łopatki jest jak dzbanek bez ucha, samochód bez kół i Lech bez Jarka”. I jeszcze jedno sformułowanie, tak samo pokrętne, jak i kolokwialne: „Konfrontacja poglądów, co do dobra wspólnego, stanowi jedną z najbardziej owocnych debat politycznych. Debat, których celem jest praktyka. Konflikty są bowiem życiodajnym źródłem polityki. Zwłaszcza wtedy, gdy ich destrukcyjny aspekt łagodzony jest przez mediatorów”. Zapewne to nie Pani jest mediatorem w tej sprawie, bo nie sądzę, żeby Jej felieton skłonił tymczasowego właściciela piaskownicy do myślenia. Wszak małe dzieci nie myślą jeszcze logicznie, a i bywa, że do własnej piaskownicy zdarza im się nasiusiać.Stawiając zatem diagnozę naszego stanu polityki, proponuje Pani na koniec rozwiązanie, dając przykład aktualnego, pokojowego noblisty, Martti Athisaari, byłego prezydenta Finlandii, człowieka obdarzonego mądrością , umiejętnością negocjacji, który mimo iż funkcjonował wśród dziwnych, politycznych ludków (dlatego nazwano go tatą Muminków), wykazał się wolą rozwiązywania konfliktów. Porównanie Muminków do naszej partii rządzącej jest też nietrafione. Maminki, powołane do życia przez Tove Jansson, choć łatwowierne i naiwne, mają dobre serce i łagodne usposobienie. Choć, gdyby tak zanalizować dogłębnie, znalazłby się w PO i Włóczykij, i Ryjek, i Piżmowiec, i Gapsa, i całe grono Paszczaków.
Inne tematy w dziale Polityka