Witold Waszczykowski Witold Waszczykowski
610
BLOG

Wilno-Warszawa wspólna sprawa

Witold Waszczykowski Witold Waszczykowski Polityka Obserwuj notkę 4

Kilka miesięcy temu prezydent Litwy odmówiła przyjazdu do Polski na spotkanie prezydenta Komorowskiego z przywódcami państw bałtyckich, w celu skoordynowania stanowiska na szczyt NATO w Chicago. Kilka dni temu, podczas wizyty w USA, związanej z udziałem w szczycie NATO, prezydent Litwy Dalia Grybauskaite (a może powinniśmy nazywać Panią Prezydent Grzybowską?, w reakcji na podejście do polskich nazwisk), na spotkaniu z diasporą litewską zarzuciła Polsce, że faworyzuje Rosję kosztem Litwy. To był kolejny element eskalacji napiętych relacji polsko-litewskich. Wydaje się, że stosunki te są najgorsze od lat dwudziestych ubiegłego wieku.

Napięta sytuacja jest rezultatem wzajemnych błędów popełnionych przez nasze państwa przez ostatnie dwadzieścia lat. Z chwilą odzyskania niepodległości przez Litwę oczekiwaliśmy, iż demokratyczne państwo zapewni naszym rodakom europejskie standardy życia. Oczekiwaliśmy uznania przez Litwę polskiej pisowni nazwisk, nazw regionalnych, zwrotu majątku i specjalnego podejścia do systemu edukacji. Błędem Polski było bezwarunkowe oczekiwanie, że sprawy te rozwiążą się samoistnie z chwilą przystąpienia Litwy do Unii Europejskiej. Ale błędem Polski było też nie dostrzeganie obaw i przewrażliwienia młodego państwa litewskiego na kwestie narodowościowe. Problemy te dostrzegał śp. Lech Kaczyński, który zdawał sobie sprawę, że polska napastliwość i pospiech nie doprowadzi do rozwiązania problemów. Może zaś zdecydowanie zepsuć relacje i usztywnić stanowisko naszego partnera.

Do takiej właśnie sytuacji doszliśmy w wyniku działania dyplomacji ministra Sikorskiego. Polski minister spraw zagranicznych zapowiedział w expose sejmowym, że nie podejmie politycznych kontaktów do czasu zmiany rządu litewskiego. Agresywna reakcja prezydent Litwy dowodzi, iż bilateralne kanały dialogu zostały zerwane. To porażka obu dyplomacji.

Nie mam zamiaru usprawiedliwiać Litwinów. Ich winy w procesie pojednania i wprowadzania w życie standardów europejskich i zobowiązań bilateralnych, wydają się być bezsporne. Czy jednak nasza polityka ostracyzmu demokratycznego rządu, sojusznika w NATO i UE, jest uzasadniona? Czy można sobie wyobrazić, iż zachowalibyśmy się spokojnie jeśli to Niemcy czy Francuzi dyktowaliby nam z jakim rządem wypada im w Polsce utrzymywać kontakty? W rozmowach z Litwą musimy mieć świadomość dysproporcji potencjałów polityczno-gospodarczych oraz odmiennych wrażliwości, które są konsekwencją odmiennego postrzegania naszej, wspólnej historii.

Musimy też zastanowić się czy Litwini nie mają prawa w ostatnich latach obawiać się radykalnej zmiany polskiej polityki zagranicznej? Otóż wydaje się, że mają podstawy do podejrzliwości. Po dojściu do władzy PO, a na pewno z chwilą śmierci śp. Lecha Kaczyńskiego, polska dyplomacja dokonała radykalnego zwrotu regionalnego. Zamiast dotychczasowego umacniania współpracy z państwami bałtyckimi, grupą wyszehradzką, Rumunią i państwami bałkańskimi, dyplomacja Sikorskiego postawiła na budowę egzotycznego trójkąta kaliningradzkiego: porozumienia Niemiec-Rosji-Polski. W Wilnie może być uzasadniona obawa, że takie porozumienie zmierza do zwasalizowania państw bałtyckich mocarstwom europejskim. Lech Kaczyński był gwarantem, iż taki scenariusz nie zostanie zrealizowany. Obecny rząd polski takim gwarantem już nie jest. I zapewne w tym tkwią litewskie obawy.

(tekst ukazał się w GPC 23 maja 2012)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka