Witold Waszczykowski Witold Waszczykowski
1300
BLOG

Koszty antyamerykanizmu

Witold Waszczykowski Witold Waszczykowski Polityka Obserwuj notkę 23

W wywiadzie cytowanym na stronach jednego z tygodników prezydent Komorowski przyznał ostatnio, iż  błędem było to, że przyjmując amerykańską ofertętarczy, nie wzięliśmy w wystarczającym stopniu pod uwagę ryzyka politycznego związanego ze zmianą prezydenta amerykańskiego. Zapłaciliśmy za to dużą polityczną cenę.Nie należy tego błędu powtarzać - przyznał prezydent.

Ta wypowiedź wywołała falę komentarzy i spekulacji na temat zasadności goszczenia w Polsce elementów amerykańskiej tarczy antyrakietowej. Jak zwykle pojawiły się fałsze, przeinaczenia oraz szyderstwa z potrzeby debaty o bezpieczeństwie Polski. Wypełzły ponownie nieprawdy o współpracy polsko-amerykańskiej. Wielu zaczęło się zastanawiać, czy prezydent Komorowski krytykował Amerykanów za zmianę koncepcji tarczy, czy polski rząd, za kunktatorstwo, zwlekanie i oczekiwanie na lepsze warunki od nowych władz amerykańskich. Warto zatem przypomnieć, o co chodzi w sprawie tarczy.

Stawką bezpieczeństwo Polski

 Od początku lat 90tych, wielu polityków polskich zastanawiało się jak zabezpieczyć naszą suwerenność. Szybko odrzucono księżycowe pomysły budowy wschodniego NATO-bis oraz pro-rosyjskie sentymenty utrzymania współpracy z Rosją w celu zabezpieczenia się przed domniemanym wtedy rewanżyzmem jednoczących się Niemiec.  Rząd Jana Olszewskiego przyjął kurs na członkostwo Polski w NATO. Ten cel udało się zrealizować w 1999 roku.

Do Sojuszu Północnoatlantyckiego weszliśmy jednak na specjalnych prawach, jako państwo drugiej kategorii, nie posiadające takiego samego statusu bezpieczeństwa jak nasi zachodni sojusznicy. Mimo członkostwa, Polska i inne państwa Europy Środkowej nie zostały objęte planami obronnymi, w takim zakresie jak zachodni sojusznicy. W naszym regionie sojusznicy nie doprowadzili też do stworzenia żadnej, istotnej infrastruktury obronnej. Nie było mowy o stałym stacjonowaniu sojuszniczych wojsk czy większych manewrach, które pokazywałyby potencjalnym agresorom, iż w przypadku konfliktu, możemy automatycznie uzyskać pomoc adekwatną do odparcia zagrożenia.

Rządowy sabotaż

 Od tamtego czasu trwają zatem wysiłki podniesienia naszego statusu bezpieczeństwa oraz przekreślenia rosyjskich marzeń, iż mimo formalnego członkostwa w NATO, region Europy Środkowej może być buforową strefą, specjalnych interesów Moskwy. Ważną okazją do zmiany tego ułomnego statusu bezpieczeństwa była amerykańska propozycja przystąpienia naszego kraju do systemu tarczy antyrakietowej oraz budowa w Polsce bazy antyrakiet.Po dwóch latach wytężonych negocjacji, w 2008 roku Polska uzyskała, prawnie wiążące, amerykańskie zobowiązania do udzielenia nam gwarancji bezpieczeństwa. Jednak rząd premiera Tuska odrzucił te gwarancje, zatrzymując proces ratyfikacyjny. Zatrzymanie ratyfikacji porozumienia o bazie amerykańskiej pod Redzikowem, brak porozumienia o statusie prawnym żołnierzy amerykańskich i w rezultacie brak licznych porozumień wykonawczych oznaczało, iż poprzednia administracja amerykańska prezydenta Busha nie mogła rozpocząć tej inwestycji.

Odrzucono, zatem inicjatywę, która nie tylko broniłaby USA, Europę, ale i Polskę! Odrzucono pół-miliardową inwestycję amerykańską. Tak, wbrew kłamliwym wyobrażeniom, to za amerykańskie pieniądze byłaby budowana tarcza. Odrzucono inicjatywę, która nie była anty-europejska. Uzupełniała i wpisywała się, w wieloletnie plany NATO stworzenia obrony przed rakietami krótkiego i średniego zasięgu, potwierdzone przez sojusznicze szczyty w Rumunii i Francji/Niemczech w latach 2008 i 2009. Odrzucono inicjatywę, która nie była anty-rosyjska. Nie miała charakteru zaczepnego i uzbrojonych rakiet. Zezwalała Rosjanom na weryfikowanie systemu.

Realne zagrożenie, fikcyjny reset

Odwrotnie, to Rosjanie wykorzystali ją jako pretekst i uzasadnienie swojej agresywnej polityki odbudowania strefy wpływów, polityki rozpoczętej jeszcze przed pomarańczową rewolucją na Ukrainie, czyli zanim rozpoczęły się jakiekolwiek negocjacje w sprawie tzw. europejskiego elementu obrony anty-rakietowej. Odrzucając amerykańską inicjatywę, odchodząc od idei strategicznego sojuszu i stawiając na transakcyjny, komercyjny charakter porozumienia, Polska poddała też w wątpliwość kwestię zagrożenia irańskiego dla Europy. Dziś zagrożenie irańskie jest powszechnie rozpoznane, a na Teheran zostały nałożone właśnie przez Europę poważne sankcje gospodarcze.

Nic dziwnego zatem, iż w takiej sytuacji w 2009 roku, nowa administracja prezydenta Obamy wycofała się z nierealizowanego przez Polskę porozumienia i złożyła tarczę na ołtarzu polityki resetu z Rosją. Jednocześnie Amerykanie wstrzymali swoje poparcie dla procesu rozszerzenia NATO na wschód. Polska znalazła się więc na skraju NATO, sąsiadując na wschodzie z coraz mniej demokratycznym obszarem, nieprzewidywalnym, niestabilnym i groźnym. Odrzucając tarczę amerykańską polski rząd zrezygnował ze znaczącej amerykańskiej obecności w naszym kraju, która przekreślałaby rosyjskie pomysły podzielenia terytorium NATO na różne strefy bezpieczeństwa.

Nowa tarcza

Ale podobno Obama równocześnie zaproponował nową wersję obrony antyrakietowej, opartą na sprawdzonej technologii rakiet z okrętów AEGIS. Zdaniem rządu to pomysł lepszy i bardziej dostosowany do rzeczywistości, a amerykańska baza w Polsce miałaby powstać już (!) w 2018 roku. Niestety to pomysł mało realistyczny. Oznacza, w rzeczywistości, iż nawet za drugiej kadencji Obamy, którą będzie sprawował do stycznia 2017 roku (jeśli wygra najbliższe wybory w listopadzie) żadna baza amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce nie powstanie. Gdyby ktoś nie dowierzał, to przypomnę deklarację Obamy złożoną Miedwiediewowi kilka miesięcy temu na szczycie w Seulu. Przy otwartym mikrofonie prezydent Obama wspomniał: bądź cierpliwy, po wyborach będę jeszcze bardziej elastyczny. Nie trzeba wielkiej wiedzy, żeby domyślać się kosztem czyich interesów narodowych będzie zaspakajana rosyjska cierpliwość.

W 2008 roku polski rząd miał złote klucze do trwałego bezpieczeństwa naszego kraju. Dziś rząd polski został jedynie z breloczkiem do tych kluczy. Może zatem tajemnicza wypowiedź prezydenta Komorowskiego jest spóźnioną refleksją nad pogarszającym się stanem bezpieczeństwa państwa. Może późną, ale oby nie za późną.

(Gazeta Polska Codziennie, 8 sierpnia 2012)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka