Wczorajsza dyskusja historyków po emisji w TVP niemieckiego serialu „Nasze matki, nasi ojcowie” pokazała że w przypadku zarchiwizowania prawdy historycznej o II wojnie światowej powiedzieć: „historycy ocenią” to tak jak by powiedzieć „prawda będzie taka jaką zamówimy u kronikarzy”.
Znany niemiecki historyk, jak się dowiadujemy uznany i szanowany, profesor Julius Schoeps – konsultant treści historycznej zawartej w filmie, zapytany przez redaktora Marcina Antosiewicza: „Czy Pan potępia zołnierzy AK?" - odpowiedział retorycznie: "No wie pan, ja jestem Żydem i Niemcem..."
Film pokazał krzywdzącą nieprawdę, spreparował fikcyjne wydarzenia, oskarżył o ludobójstwo Polaków a jedyną osobą w oddziale AK, która uratowała życie potwornie skrzywdzonym żydowskim więźniom obozu koncentracyjnego – według twórców filmu był Niemiec żydowskiego pochodzenia … walczący w oddziale partyzanckim Armii Krajowej. Ergo - Żydzi zostali skazani na śmierć - zarówno przez Nazistów (bo przecież nie Niemców) jak i przez żołnierzy polskiego podziemia, przez AK-owców.
Co się stało z ludźmi? Jak bardzo zdeprawowany musi być dzisiejszy człowiek że w obliczu takiego kłamstwa HISTORYK nie potrafi po prostu przyznać: „To nieprawda, nie ma żadnych źródeł historycznych które mówią o takich aktach przemocy dokonanych przez żołnierzy AK”.
Jako przykład podaje się tragedię w Jedwabnem – zapominając rzecz jasna o tym że na tym terenie działały oddziały SS Einsatzkommando które organizowały masowe egzekucje ludności żydowskiej na białostocczyźnie i to one organizowały egzekucje i werbunek polskich pomocników do przeprowadzenia tych zbrodni.
Ale nawet jeśli w tych zbrodniach brali udzial Polacy to czy byli to żołnierze Armii Krajowej? Czy to że w egzekucjach Żydów na terenie Polski także uczestniczyli Polacy pozwala zbrodnie te przypisać AK-owcom?
Czy więc na pewno „historycy ocenią”?
Gdyby polski lekarz odmówił zbadania i leczenia pacjenta tłumacząc że ów pacjent jest Niemcem, a on sam jest Polakiem, to było by to usprawiedliwione?
Dlaczego więc, kiedy niemiecki historyk konsultujący przekaz historyczny zawarty w filmie – Profesor Schoeps, usprawiedliwia kłamstwo historyczne o Polakach, o żołnierzach AK, tym że sam jest Żydem i Niemcem to nie spotyka się ze zdecydowanym protestem nie tylko polskiego ale przede wszystkim niemieckiego środowiska naukowego? Przecież to jest absolutny skandal!
Trudno mieć pretensje do Niemców że próbują poszukiwać także dobrych, szlachetnych postaw w życiorysach swoich ojców i matek, dziadków i babć. To całkowicie zrozumiałe. Trudno żyć mając świadomość zbrodni własnego narodu, chorób własnych korzeni. Trzeba szukać we własnym narodzie też ziarna dobra, szlachetności, uczciwości – bez tego w społeczeństwie to dobro nigdy nie zakiełkuje.
Dobrze więc że takiego dobra – choćby nawet śladowego, poszukiwali twórcy niemieckiego filmu. Zanim wygłosi się wyrok na narodzie trzeba szukać choćby nawet jednego sprawiedliwego – to nie demagogia ani sofizmat – to nauka Starego Testamentu.
Niemcy doskonale wiedzą jakie jest dziedzictwo dwóch pokoleń własnego narodu. Wiedzą i nie negują tej trudnej historii. Dlaczego jednak właśnie w trzecim, ostatnim odcinku serialu pojawia się to skandaliczne kłamstwo na temat żołnierzy AK?
Spreparowanie historii i pokazanie zbrodniarzy wśród żołnierzy AK miało być katharsis na zakończenie filmu. Wszyscy są tacy sami – ale nasz pech że my mieliśmy Hitlera który działa z większym rozmachem – gdyby narodził się w Polsce to Holokaust miaby biało – czerwone barwy. Trudno jednak nazwać to inaczej niż oszczerstwem i kłamstwem.
Ale kiedy oglądałem wczoraj ostatni odcinek filmu i słuchałem polskich dialogów, mówionych z łamanym niemieckim akcentem to nie mogłem się pozbyć wspomnienia prowokacji gliwickiej.
Niestety do pewnych prowokacji Niemcy nawet po 70-latach wciąż są zdolni – nawet jeśli tylko na poziomie ideologicznym.
Inne tematy w dziale Polityka