Osiem lat stanu wojennego kończy się w niedzielę. Łajba piracka nieobecnego "Kierownika" idzie pod wodę. Śladem Unii Wolności. Ci co pozostali i biją się o kamizelki ratunkowe, znaleźli jednak chwilę, by zaśpiewać:
Piętnastu chłopa na "Umrzyka Skrzyni",
- Ho-o-aj-ho! W butelce rum!
Pij za zdrowie, resztę czart uczyni.
- Ho-o-aj-ho! W butelce rum!
Ref.: Z całej załogi jeden został zuch,
Choć wypłynęło ich czterdziestu dwóch.
W butelce rum!
W butelce rum!
Tom Evry dostał nożem po policzku,
A monsieur Tessain zadyndał na stryczku.
Nóż dostał w grdykę Francuz i padł trupem,
Grosz zaśniedziały był ich całym łupem.


Do ostatniej chwili trwa w PO gorączkowa produkcja lemingów

Wspomnienie minionej epoki troski o wyborców - ale to se ne vrati

mimo przemian, przemalowań

odpocznijcie już, nawet bezczelność ma swój szczyt


zakończcie swój "dżihad", ci, których ściągneliście do Polski wg berlińskich instrukcji - pociągną go dalej...


Z Polski Niemiec nie zrobicie (na ilustracji meczety w Niemczech)

Meczety w Niemczech, w... samym tylko Zagłębiu Ruhry

W Niemczech było już kilka przypadków zamienienia kościołów chrześcijańskich na islamskie domy modlitwy i meczety, u nas solidarna PO pewnie odstąpi na te cele swoje opustoszałe biura

Gang zatykający usta mediom - odchodzi w niedzielę, może wreszcie dojdzie do uszu społeczeństwa to, co się działo od 8 lat w Polsce i co aktualnie dzieje się w Europie

Spoczywaj w pokoju (R.I.P.) ferajno. I daj nam już święty spokój.

Za twoją duszę pomodlą się Zandberg i Petru
==================================================
ANEKS:
1. KONIEC PODMIENIANYCH BOHATERÓW I DYKTATURY CWANIAKÓW?
Moment historyczny. Wiele osób to poczuło. Ja, dziwnie poczułem, że jakby – z 25 letnim opóźnieniem jawi się szansa zaistnienia tego, co widzieliśmy, co chcieliśmy widzieć – w Wałęsie. Wtedy, ci trzymający sznurki trafnie odczytali marzenia narodu i …podsunęli skrojoną wg tych marzeń tombakową imitację, na którą przez dobre naście lat (do czasu mniej więcej spotu z siekierką) – Polacy dali się nabrać. Tych kilkanaście lat reżyserom teatru lalkowego wystarczyło. Odbudowali domkniętą konstrukcję analogiczną do tej, którą ogólnopolskie strajki 1980r. im zburzyły. Poszerzyli trochę jej formułę dopuszczając do gry rewizjonistów, m i e ń s z e w i k ó w . Jakie nazwy oni tej konstrukcji ponadawali, a jakie my – to sprawy drugorzędne. Wszyscy przeszliśmy niezauważalnie – pod przewodnictwem podmienionego Bohatera – do rzeczywistości w której nazwy przestały się liczyć. W tej krainie liczył się już tylko parytet w majątku trwałym.
Aby go utrzymać lub powiększyć, jego posiadacze gotowi byli nam przyrzec, obiecać wszystko, dowolną rzecz. Mówić można było wszystko. Nie tak jak w socjalizmie, gdy pewne hasła i zaklęcia trzeba było - chcąc nie chcąc - powtarzać. Choć z biegiem czasu i w tej nowej rzeczywistości „wolnościowej” też pojawiły się zwroty i tematy niedozwolone (wszelka krytyka okrągłego stołu, negowanie agentury Wałęsy etc.) i zbitki pojęciowe „magiczne” – „opozycja demokratyczna” (analogia językowa z poprzedniej ery: demokracja socjalistyczna), „wybory częściowo wolne” itp. Wolność słowa, ale bez prawa do mówienia na głos o prawdziwym obliczu przeróżnych i k o n t r a n s f o r m a c j i i do pytania o cwaniactwa cwaniaka (ściślej: grupy cwaniaków) postawionego na cokole.
Cwaniacy byli na cokole, zamiast bohaterów. Cwaniacy wyniesieni na pomniki – budzą w każdym z nas cwaniaka lub próbują budzić. Kuszą wizją łatwej drogi życiowej. Uczą ustawiać się do wiatru. Próbowano zmienić nas w społeczeństwo cwaniaków. Cwaniaków mniejszych posłusznych cwaniakom większym i nigdy nie zadających im niewygodnych pytań.
Cwaniacy mniejsi raczej nie poczuli momentu historycznego podczas pierwszej konwencji A.Dudy. Dla cwaniaka, coś takiego jak moment historyczny – nie istnieje z definicji. Dla niego momentem historycznym byłoby, gdyby włoska firma, w której zamawia zawsze 25 skrzynek wina – nagle, przez pomyłkę, przysłała mu transport 50 skrzynek nie żądając żadnej dopłaty. Albo gdyby istniała możliwość takiego technicznego zabezpieczenia zdrady małżeńskiej, że mógłby w tygodniu przez nikogo nie zauważony odwiedzać 5 kochanek. Opracowanie wynalazku technicznego, który by coś takiego umożliwiał, być może uznałby nasz bohater za moment historyczny.
Historia, dzieje, perspektywa ponadjednostkowa – taka optyka pojawia się dopiero wtedy gdy osoba jest zdolna do percepcji ponad-egoistycznej. Historia w swym prawdziwym wymiarze dla większości albo nie istnieje w ich świadomości, albo jest czymś w rodzaju zawodów sportowych prowadzonych przez przekupionych, katarskich sędziów. Jedni tym się emocjonują, inni nie, niektórzy przyjmują zakłady bukmacherskie (nazywają to…dyskusją o polityce). Wymagać od takich ludzi świadomości narodowej, świadomości choćby obywatelskiej, zrozumienia czym jest dla każdej nacji jej ethos – to zbyt duże wymagania. Ich krąg jest taki, jaki zakreślą swymi tępymi oczy. Tak było wieki temu i tak będzie zawsze. I nie w tym problem, bo ludzi wrażliwszych jest w każdej wspólnocie – mimo wszystko – więcej, tylko w tym, że duża ich część jest bardzo łatwo ulegająca sugestiom. Rządzący o tym dobrze wiedzą. I hipnotyzują ich demobilizującą mantrą o tym, że wszystko idzie SAMO ku dobremu, że polityka musi być bagnem, by odwrócili od nich wzrok i pozwolili im robić swoje brudne lub w najlepszym wypadku – mętne – interesiki. A tymczasem - w świecie ludzkim - SAMO nic nie idzie... Samo to się tylko błyska lub grzmi albo...rozpada.
2. ANTYWSPÓLNOTOWOŚĆ FILISTRA
Tak więc odczucie czegoś tak abstrakcyjnego jak moment historyczny – jest poza zasięgiem ludzi li tylko przyziemnych. Dlatego nie zdziwmy się, gdy jeśli będziemy mówić, że coś takiego czujemy, spotka nas śmiech i pukanie się w głowę. Kpić będą ci, dla których coś takiego jak historia, społeczność i wspólnota nie istnieje, bo się nie opłaca w ich bilansie. Bilansie oczywiście krótkoterminowym, bo rachuby długoterminowe są poza kręgiem ich zainteresowań i percepcji, no chyba, że dotyczą przewidywanych skoków kursu franka szwajcarskiego. Brak wyobraźni człowieka żyjącego w odcięciu od wymiaru społecznego, wspolnotowego, historycznego – nazywa dzisiejsza sofistyka – kosmopolityzmem, europejskością. Takiemu antyspołecznemu człowiekowi schlebia owa służka władzy, by go pierwej ogłupić, potem wykorzystać. Nic nowego pod słońcem historii. Zapotrzebowanie państw i różnych organizacji ponadnarodowych na przytępionych niewolników – jest mniej więcej stałe na przestrzeni ostatnich kilku wieków. Chociaż jeszcze 19 wiek (Taine, Nietzsche) trafnie taką postawę „duchową” nazywał filisterstwem. Niegdysiejszy filister to dzisiejszy europejczyk, jednostka bez korzeni, idealne „umysłowe mięso armatnie” dla atakujących z wszystkich stron pocisków multimedialnych – tworzonych przez określone grupy interesów kilku narodów i ponadnarodowe. No i przy okazji ”mięso podatkowe”. Oczywiście, filistrami najlepiej zarządza się poprzez zaprogramowanego, takiego samego jak i oni - filistra. Myślę, że nie trzeba dodawać, iż kanonicznym typem filistra był Donald Tusk. Dlatego też zostały po jego "działalności" tylko drzazgi. Rządy filistrów, zwłaszcza tych zakompleksionych i żądnych sławy - niestety - bywają czasem bardziej destrukcyjne niż rządy agentów... Oni wcale nie muszą...dużo nakraść - w sensie materialnym. Oni okradają naród z szans i z przyszłości...
Trochę celnej intuicji miał Marks tropiąc drogi wartości dodanej. Wtedy zostawała ona w kieszeni kapitalisty, dziś trafia do niej też nieomylnie, choć drogą okrężną, poprzez zdegenerowany aparat państwowy i po przejściu przez łańcuch fiskalny. No i dzisiejszy kapitalista także nie tworzy miejsc pracy, bo nawet jeśliby chciał, jest on usadowiony w innej części łańcucha kapitałowego (pokarmowego), niż niegdyś. Jest politykiem, członkiem zarządu jakiejś spółki skarbu państwa lub zaprzyjaźnionej, bądź fundacji przyznającej dotacje unijne. Jest nieproduktywny. Dzieli tylko wypracowane przez zwykłych obywateli nadwyżki. Spełnia tę samą funkcję, którą spełniali w socjalizmie – przywódcy wszelakich partii robotniczych – dystrybucja wypracowanych przez innych dóbr. Z tą różnicą, że dziś przemysł prawie zniknął z terenu Polski, by zrobić miejsce dla produktów sprytniejszych narodów, więc dziś raczej głównym produktem Polaków są usługi. I w ten sposób łańcuch myślowy nam się domknął – od sługi (czyli – etymologicznie - ministra) do usług. Reasumując – gdy sługa (minister) przestaje być sługą tych, co tę rolę mu wyznaczyli, państwo staje się państwem nie produkującym niczego, prócz usług dla obcoplemiennych producentów. I w zastraszającym tempie ubożejącym, no chyba, że ma tyle obiektów turystycznych co Włochy, Francja, Hiszpania, wtedy i usługi pozwalają na przyzwoity poziom życia przeciętnego obywatela. Do państw, które nie posiadają mrowia zabytków i kurortów, by z nich wycisnąć brakujące procenty PKB – musi zawitać najpierw Bieda, później widmo bankructwa, albo…wojna. Chyba, że znajdzie się myśl. Koncepcja i grupa ludzi chcąca zahamować tę nieuchronną logikę stojącego nierządem kraju administrowanego przez nierozgarniętych, egoistycznych, antyspołecznych spryciarzy.
3. POLSKA JAK TABOR CYGAŃSKI
Od paru lat mówi się o panującym w „Polsce pookrągłostołowej” zepsuciu obyczajów politycznych. Jest to błędna, powierzchowna diagnoza. To nie chodzi o to, jak się odzywają do siebie politycy, w jakim kierunku zapluwa się pan Niesiołowski, biłgorajczyk czy jaką prowokację usprawiedliwia złotousty Szejnfeld – łamiąc podstawowe zasady zachowania człowieka honorowego, jak było to dziś, gdy insynuował, że inspiratorzy „zamachu” pomiętą reklamówką na B. Komorowskiego są wśród ludzi A.Dudy. Chodzi nie głównie o to. Chodzi o to, jak traktują państwo i urzędy zwykli ludzie. Tu jest choroba. Państwo jest widziane wrogiem i łupieżcą. Tworem nie mającym niczego wspólnego ze sprawiedliwością (takie w dużej części jest, ale o tym potem). A skoro państwo jest konstruktem skierowanym przeciw obywatelowi, to ten robi jedyną racjonalną rzecz – wytwarza przeciwciała: szara strefa, kombinacje podatkowe, zusowskie, włäsnościowe i wszelkie inne. To jest jedno źródło „psucia obywatela”, psucia o wiele groźniejszego od psucia obyczajów przezwiskami wymienianymi między sobą przez polityków. Drugie źródło to obserwacja i branie przykładu z robiących to samo polityków, tak samo obchodzących prawo, łżących w żywe oczy, pogardzających podwładnymi. I mamy fikcyjne etaty urzędnicze księgujące fikcyjne sprawozdania z fikcyjnych dochodów i działalności obywateli. Realnych ludzi. Pod okiem fikcyjnych ministrów (czyli etymologicznie sług społeczeństwa). I wszyscy są zadowoleni – biurokracja, szara strefa i politycy. Każdy znajduje swoje szczęście w robieniu przewałów na swoją skalę. Jedynym liczącym się argumentem unieważniającym istniejące prawo w każdej dziedzinie – pozostaje łapówka. Takie państwo może nawet długo egzystować (Wenezuela, Ukraina), ale rozwarstwia się patologicznie i summa summarum biednieje z roku na rok, a nawet…traci prerogatywy do bycia samodzielnym, odrębnym organizmem państwowym. To są prawa fizyki społecznej, ekonomicznej i niepodległościowej. Koniec końców, w jakimś istotnym aspekcie – własność to wolność. Wypłukanie własności z jakiegoś narodu, pozbawia go tożsamości Denaturalizuje się taki naród lub zmienia się w nomadów emigracji ekonomicznej. A państwo takie staje się dotknięte śmiertelna chorobą (jak Argentyna, Grecja Ukraina).
4. ODWRÓCONE PROPORCJE
Powrót do w miarę normalnego państwa z raczej obiektywną sprawozdawczością podatkową i ze sprowadzeniem wszechmocy łapówkarstwa do statystycznego w zdrowych gospodarkach poziomu – byłoby dla większości przedsiębiorców – szokiem. Ich asymilacja do patologicznego państwa posunęła się tak daleko, że nie wiadomo czy zdołaliby się odnaleźć w niefikcyjnej, ekonomicznej realności, choć werbalnie, deklaratywnie do niej tęsknią. Aż tak zepsute jest polskie państwo, niestety. Oczywiście partia, organizacja, przywódca, którzy nawołują do odpatologizowania państwa – są alergenem dla tych zaadaptowanych do patologii. Owi spatologizowani musieliby wszystko organizować, ustawiać od nowa. W chorym państwie – od małej firmy po sejm – rządzą układy, kontakty i łapówki. W zdrowym - prawo z marginesem na kombinatorów. I w tym państwie i w tamtym, jest i prawo i kombinacja, lecz w chorym proporcje są odwrócone – kombinacja dominuje, prawość wegetuje na obrzeżach i …ma złą prasę i opinię jako frajerstwo i naiwność. Naród jako całość (własność, oszczędności, potencjał gospodarczy etc.) ubożeje, wybrane grupy absurdalnie wysoko bogacą się. Res publica – rzecz pospolita, czyli rzecz wspólna, czyli sprawa wspólna – staje się fikcją, ZANIKA. Każdy staje się samotną wyspą w darwinowskiej prowincji. Wegetuje. Znajduje jakąś niszę, asymiluje się do patologii, wyjeżdża do normalnego kraju albo… popełnia samobójstwo, faktyczne lub symboliczne. A z TV i gazet rozlega się od rana, że kraj rośnie w siłę a zgoda buduje i w przyszłość maszeruje… Atrofia wspólnoty żywi się cynizmem i propagandą. Organizm Rzeczy Wspólnej wegetuje, żywiący się nim nowotwór rośnie w siłę… Klasa średnia staje się proletariatem, proletariat – żebrakami. Przedstawiciele klasy średniej mówią o sobie: „Jestem na swoim, mam firmę, prowadzę działalność gospodarczą" – a ich faktyczny status materialny jest taki, jak pracowników najemnych w normalnych krajach zachodu.
5. RZECZ WSPÓLNA
Może nie używajmy za często słowa „patriotyzm”. Przekaz musi być dostosowany do możliwości percepcyjnych słuchaczy. Propagandowa trepanacja czaszek dokonana przez 20 lat przez różnych lokalnych mini-oligarchow za pomocą, uwiązanych kredytami, niby przedstawicieli strony społecznej czyli tzw. dziennikarzy – jest tak ogromna, że wiele tradycyjnych słów i pojęć wyprano z treści, włożono w nie inną treść. Słowo „patriotyzm” należało do tych, które w pierwszym rzędzie zostały odarte z czci i głębi znaczeń. I człowiek masowy tak je odbiera, jako groźne i puste. Lepiej będzie sięgnąć do pokrewnych, a bardziej pierwotnych, bardziej fundamentalnych pojęć – które zrozumieją nawet wysterylizowani i zobojętniali na rzeczywistość, ci, którzy odmawiają przez lata udziału w czymś, co intuicyjnie rozpoznają jako sprawę nieczystą, niejasną i nieproduktywną, czyli w wyborach. Najlepszymi tu słowami będą wspólnota i solidarność, solidaryzm i Rzecz Wspólna. Tych żaden szaman medialny nie wypaczy. Choć, oczywiście, jeśli któryś z polityków zacznie wyraźnie orientować się w kierunku troski państwa o każdego członka wspólnoty, troski o najuboższych, od razu odezwie się jazgot dwóch typów ludzkich, jeden to publicyści, nieświadomie lub świadomie wysługujący się tym, dla których słowo troska i wspólnota jest obca (z wyjątkiem troski o własną rodzinę i kieszeń), drugi to mędrkowie rozmaitych maści, mędrkowie liberalni i mędrkowie niezrzeszeni, którzy spróbują zbanalizować owe postulaty solidaryzmu mówiąc, że jest to głoszenie socjalizmu, interwencjonizmu etc. I tak też zresztą stało się po mądrym wystąpieniu Dudy. Chór mędrków nie powstrzymał swych hormonów wyjątkowości i zawył o banalności przesłania Dudy. Cóż. Bywają ludzie tak banalni w swym rdzeniu, że wszędzie gdzie spojrzą widzą banał i na dodatek są tak nieinteligentni, że w tym swoim wyłapywaniu banałów dostrzegają swoją wyjątkowość. Tak są płascy sami, że nie ma rzeczy, której by nie spłaszczyli. Tu już nawet nie zawiść nimi kieruje, tylko organiczny brak percepcji aksjologii, rozpoznania świata wartości, swoista impotencja aksjologiczna przybrana w szaty intelektualizmu. Zostawmy jednak ich w ich świecie permanentnej szarości i kontynuujmy. Czy człowiek, który – po raz pierwszy od długiego czasu – mówił to, o czym każdy z nas myśli, mówił z pasją, energią i szczerością, której w tych chwilach wielu z malowanych „przywódców” szczerze mu zazdrościło, czy ten człowiek wygra wybory prezydenckie i zapoczątkuje stawianie spraw z głowy na nogi, w duchu myślenia wspólnotowego – nie wiadomo. Nie zależy to od myślących. Zależy to od sporadycznie myślących. Od tych, którym musi się zacząć chcieć chcieć. Potem pewnie wrócą do swego letargu, ale na tę chwilę, niech się ockną i posłuchają, k t o, j a k i o c z y m do nich mówi, do czego w nich się odwołuje i o co mu chodzi. Jeśli nie, będziemy musieli postawić pod parlamentem wielotysięczne miasteczko namiotowe, jak zrobili to Węgrzy w 2006 r., co doprowadziło do tego, że dziś mają rząd, który najpierw dba o nich, w ich większości, o ich interesy jako narodu. A jak już będziemy w tym miasteczku, to może spróbujemy trochę wychodzących z pracy posłów, ministrów podpytać, przepytać z ich kompetencji ekonomicznych, prawnych. Ostatecznie, to my ich zatrudniamy, a nie oni nas. I robimy to pod pewnymi ściśle określonymi warunkami. Jeśli podczas rozmowy kwalifikacyjnej czyli w kampanii wyborczej przedstawiali nam w swoim CV fałszywe informacje niezgodne z ich rzeczywistymi kwalifikacjami – to przecież zawsze możemy ich zwolnić, albo zmienić im umowy na śmieciowe ;).
6. APARTAMENTY I SLUMSY
Brazylia, strzeżone osiedla i slumsy. To rozwarcie, ta chiazma, ta otchłań między dochodem najwyższym a najniższą emeryturą to właśnie luka po klasie trzeciej. W tej luce, między drapaczem chmur jakiegoś banku a dzielnicą kwaterunkowych slumsów (familoków) biegną piękne autostrady, którymi mądrzejsze narody przysyłają nam swoje produkty, byśmy je, dystrybuowali spożywali i używali. Używajmy póki czas, bo za parę lat, za lat parę, wziąć nam przyjdzie, plecak i gitarę – i jak Romowie u nas, tak my u Niemców – zakoczować w tekturowych osiedlach na zboczach Nadrenii. Egoizm, brak wspólnotowej i przyszłościowej optyki, dominacja u steru osobników cwanych, przebiegłych, z elementami socjopatii – wszystko to ma swoją tragiczną logikę i nieuniknione konsekwencje, jeśli nie zatrzyma się tego procesu. Ślepota rządzących udzieliła się większej części narodu – taka sytuacja to już ostatni moment, ostatni dzwonek. Wolność i niepodległość wyciekają wraz z własnością. Nieuszczelniony statek podnoszący kotwicę staje się statkiem głupców niezauważalnie idącym na dno. Skierowanym kiedyś wprost na rafy przez kapitana zaabsorbowanego byciem poklepywanym przez kanclerzycę. Dla tych, którym wkrótce przyjdzie bić się o kamizelki ratunkowe staje się już mniej ważne, czy kapitan i służby odpowiedzialne za stan techniczny – zdołają uciec przed sprawiedliwością czy nie. Po prostu – najpierw liczy się życie. Ten kapitan, ta załoga, ci armatorzy do takiego stopnia gwarantują bezpieczny rejs, że... aż spać musimy w kamizelkach ratunkowych. Jeśli każdy z nas nie obudzi paru osób z letargu – to i nasze kamizelki nie przydadzą nam się na nic. Na prawdziwe dno – idą wszyscy.
TY, KTÓRY IDZIESZ W NIEDZIELĘ WYBIERAĆ - POMYŚL
OD NIEDAWNA PISZĘ TEŻ NA DRUGIM BLOGU JAKO W A W E L 2 4 https://www.salon24.pl/u/wawel24/ Uszanować chciałbym Niebo, Ziemi czołem się pokłonić, ale człowiek jam niewdzięczny, że niedoskonały... =================================================== Nagroda Roczna „Poetry&Paratheatre” w Dziedzinie Sztuki ♛2012 - (kategoria: poetycki eksperyment roku 2012) ♛2013 - (kategoria: poezja, esej, tłumaczenie) za rozpętanie dyskusji wokół poezji Emily Dickinson i wkład do teorii tłumaczeń ED na język polski ==========================
❀ TEMATYCZNA LISTA NOTEK ❀
F I L O Z O F I A ✹ AGONIA LOGOSU H I S T O R I A 1.Ludobójstwo. Odsłona pierwsza. Precedens i wzór. 2. Hołodomor. Ludobójstwo. Odsłona druga. Nowe metody. 3.10.04.2011 WARSZAWA, KRAKÓW –- PAMIĘĆ I OBURZENIE======= ================ P O E Z J A 1. SZYMBORSKA czyli BIESIADNY SEN MOTYLA 2. Dziękomium strof Strofa (titulogram) 3.Limeryk 4.TRZEJ MĘDRCOWIE a koń każdego w innym kolorze... 5.CO SIĘ DZIEJE H U M O R -S A T Y R A -G R O T E S K A -K A B A R E T 1.KSIĘGA POWIEDZEŃ III RP czyli ZABIĆ ŚMIECHEM 2.KABARET TIMUR PRZEDSTAWIA czyli Witam telefrajerów... 3.III RP czyli Zmierzch Różowego Cesarstwa 4. Biłgoraj na tarasie - SZTUKA PRZETRWANIA DLA ELYT Z AWANSU 5.MANIFEST KBW czyli Kuczyński, Bratkowski, Wołek 6.SONATA NIESIOŁOWSKA a la Tarantella czyli KOLAPS STEFANA 7.Transatlantyckie - orędzie Bronisława Komorowskiego W Ę G R Y 1.WĘGRY, TELEWIZJA, KIBICE 2.GALERIA ZDJĘĆ węgierskich 3.ORBAN I CZERWONY PRĘGIERZ M U Z Y K A 1.D E V I C S 2.DEVICS - druga część muzycznej podróży... 3.HUGO RACE and The True Spirit 4.SALTILLO - to nie z importu lek, SALTILLO - nie nazwa to rośliny 5.HALOU - muzyka jak wytrawny szampan 6.ARVO PÄRT - Muzyka ciszy i pamięci 7. ♪ VICTIMAE PASCHALI LAUDES ♬
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka