Była to parę tygodni temu rozmowa z Rymanowskim na Polsacie. W pewnym momencie, gdy Rymanowski zapytał się o stosunek do Deklaracji z Great Barington - usłyszał ze skręconych pogardą ust: "Ach, słyszałem, to ci NEGACJONIŚCI". Zdębiałem wtedy...
Człowiek o tak monstrualnej ignorancji (pomylił autorów Deklaracji prawdopodobnie z takimi niezależnymi naukowcami jak Bhakdi, Yeadon), bucie, samozachwycie, zamknięciu na opinie innych, wzniesionej na styropianie pewności siebie - daje widowisko iście teratologiczne...
I jeszcze ten smaczek fascynata żydowskiego szkolnictwa Lauder-Morasha polegający na tym, że poważnych uczonych (nie historyków piszących prace o historii... swojego ojca), którzy zainicjowali niezwykle ważny dokument określa mianem NEGACJONIZM powszechnie kojarzonym (choć niezbyt ściśle) z zaprzeczaniem... HOLOKAUSTOWI, lub z negowaniem któregoś z ludobójstw.
To jak zareagował na nazwę "Deklaracja z Great Barrington" świadczyło, że nie miał jej w ręku a mimo to rzucił na jej twórców kojarzące się z "największymi zbrodniami" gołosłowne oskarżenia. To wymyka się wszelkim komentarzom...
Komentarze