Zwykłem snuć analogie pomiedzy stanem naszego dziennikarstwa i tym co się dzieje za Bugiem. Jeszcze chwila i chyba będę musiał odszczekiwać. W Moskwie dziennikarze zdobywają się na postawy, które naszych celebrytków przyprawiłyby o drżenie łydek i kredytów.
Oto fetowany dotychczas przez kremlinów gwiazdor telewizyjny Leonid Parfionow, odbierajac nagrodę imienia zamordowanego dziennikarza Włada Listiewa, wygarnął swoim kolegom z grubej amunicji.
Parfionow stwierdził, że dziennikarstwo w mediach elektronicznych Rosji zmienia się w propagandową papkę Kremla i zamiast dziennikarstwa z ekranów sączy się szczuty, czarny pijar przeciwko opozycji. Parfionow wygarnął to do mikrofonu, w sali pełnej utuczonych karmazynów władzy.
Niedługo w Krakowie odbędzie się kolejna edycja karykaturalnej imprezy pod tytułem "Mediatory", gdzie młodzi adepci dziennikarstwa, prościej rzec: młode kijanki - lizusy, wręczają swoje nagrody "osobistościom" świata mediów. Jak myślicie kto zgarnia te niesłychane wyróżnienia?
Ano: Kamil Durczok, a jak nie Durczok to Pochanke, a jak nie Pochanke to Olejnik, a jak nie Olejnik to Werner... i tak w kółko Macieju (Szczepański?), z Żakowskim po drodze.
Myślicie, że młode pokolenie dziennikarzy rośnie nam krzepkie i nadiożne?
Spójrzcie na "Mediatory" i zapał w was ostygnie jak w Lermontowie, kiedy ujrzał śmierć.
Kremlowska szkoła żurnalistów przynosi swoje efekty od kołyski.
Tam jednak nie wytrzymał Parfionow. Ciekawe czy w czasie gali "Mediatorów", którejś gwiazdce coś błyśnie powyżej brwi?
Nie natrząsajmy się z Rosji, zobaczmy w czym sami stoimy, i to powyżej skarpetek.
Inne tematy w dziale Polityka