Witold Gadowski Witold Gadowski
2061
BLOG

Wieża komunistów - fragment nieodpowiedzialny

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 6

Wszystko co przeczytacie jest oczywiście wytworem chorej wyobraźni autora i jego niezgrabnego stylu. Na zdrowie.

 

 
         - Chodź, pokaże ci coś ciekawego – generał założył okulary i zanurzył się pod biurkiem. Po chwili wydobył stamtąd cieniutką teczkę. Wyjął z niej zdjęcie i podał Andrzejowi.
          - Znasz go?
         - Znałem, każdy za komuny go znał.
           - I co?
            Jak to co?
           - No przecież, każdy wie co mu się przytrafiło.
Generał wolno pokręcił głową
           - Pytam co mu się stało?
           - No, przecież został zamordowany, każdy o tym wie.
            - Właśnie! - generał napawał się zdezorientowanym spojrzeniem dziennikarza.
           - Mają wiedzieć, że został zamordowany, to wiedzą, że został zamordowany.
           - A nie został? – Andrzej czuł, że rozmowa zaczyna się toczyć pod dyktando gospodarza.
          - Nie został zamordowany
          - No więc?
           - Został zlikwidowany.
         - Na jedno wychodzi – sapnął rozczarowany Andrzej.
         - Właśnie dlatego pokazuję ci tą teczkę, abyś zrozumiał, że nie wychodzi na jedno.
         - Poczytaj – generał wręczył Andrzejowi kilka kartek wyjętych z teczki.
         - Potrafisz czytać po rosyjsku?
          - Potrafię, obowiązkowo mnie nauczyli
          - No to teraz ci się przyda
-         Co mi chcesz udowodnić!
-         Nic. Pokazuje ci lusterko, jeśli masz olej w głowie, a sądzę że masz, to zrozumiesz
-         Co do cholery mam zrozumieć? – Andrzej nie usiłował nawet ukryć rozdrażnienia.
-         Po co się wkurwiasz? Pokazuje ci coś co sprawi, że pogadamy jak partnerzy. Widzisz jesteś fajnym facetem i nie chce cię okłamywać. Szczerość, rozumiesz?
-         Z bezpieczniakiem szczerość? Dobre
-         Nie obrazisz mnie
-         Nie mam ochoty
-         Jestem już zbyt stary, aby kłócić się o te wasze paranoje. Proponuje uczciwą rozmowę. Skoro wybrałem cię do rozmowy, to szkoda mi czasu na ciuciubabkę.
-         Ty mnie wybrałeś?!
-         Dobra, ty mnie znalazłeś. Gadamy, czy chcesz dalej popierdalać o ideologii?
Andrzej czuł się urażony, jednak nie mógł sam przed sobą ukryć, że korci go, aby przeczytać kwity Misztalskiego.
-         Daj? – wyciągnął rękę po teczkę.
Misztalski z kamienną miną podał mu dokumenty.
 Dziennikarz usiadł za biurkiem i zagłębił się w lekturze.
Generał z satysfakcją obserwował jak w miarę czytania na twarz jego gościa wypełzał rumieniec. Nalał do kieliszków alkohol i niepostrzeżenie wyszedł z gabinetu.
Wrócił po kwadransie dzierżąc pod pachą kilka pękatych teczek.
-         To on był szpiegiem? – Andrzej nawet nie starał się już ukryć swojego podniecenia.
-         Nie on
-         Jak to
-         Nie on. Jego żona i młodszy syn.
-         O co tu cholera chodzi?
-         Proste jak pieprzenie. Stary znalazł pamiętniki żony i kilka kwitów.
-         I? – Andrzej wwiercił spojrzenie w twarz generała
-         Zrozumiał, że żył w burdelu.
-         Ale to stare sprawy!
-         Tak i te starocie nie zrobiły mu krzywdy
-         No więc co?
-         Stary był zbyt przenikliwy. Na podstawie strzępów wypisał sobie listę aktywnych agentów. Gdyby jeszcze siedział cicho...ale nie, zaczął pisać wspomnienia. To był jego koniec. Ot i cała tajemnica.
-         Po co go męczyli przed śmiercią?
-         Bo, jak powiedziałem, był sprytny, zbyt sprytny. Dał teksty jakiemuś adwokatowi, mógł z tego wyniknąć niezły gnój. Wkrótce po tym jak ukatrupili starego i jego żonę pewien adwokat utopił się w Zalewie Zegrzyńskim. Koniec kropka.
Generał poniósł do ust kieliszek
-         Za tych co na morzu Andrzej
-         Żeby nie zapomnieli założyć kamizelek ratunkowych – dziennikarz skrzywił się cierpko.
Generał uniósł do góry brwi.
-         To już rozumiesz po co rozmawiamy?
Andrzej milczał wpatrując się w postać Misztalskiego.
-         Kamizelka ratunkowa Andrzeju
-         Kamizelka rzucona tym, którzy są już daleko od brzegu – głos generała był cichy i spokojny.
-         Jesteś na tyle inteligentny, że nie muszę mówić do ciebie dużymi literami. Dostałeś cukierka, ale jak pewnie wiesz, siedzisz przed wazą pełną cukierków. Twoja decyzja: czy zapieprzysz jednego cukierka i zwiejesz jak gówniarz, czy też złapiesz smak i najemy się obaj. – odezwał się po chwili.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka