Witold Gadowski Witold Gadowski
4166
BLOG

Polska omerta

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 32

 

Koniec lat osiemdziesiątych i początek III Rzeczpospolitej to w policyjnych archiwach: brytyjskich, włoskich , niemieckich i amerykańskich okres, gdy klasyczne włoskie mafie: Cosa Nostra, N drangheta, Camorra i Sacra Corona Unita inwestowały setki milionów dolarów we wszystko, co było do kupienia na terenie znikającej NRD i Polski. Ten rodzaj prania pieniędzy szczególnie przypadł do gustu najbardziej ofensywnej z tych organizacji czyli N dranghetcie.

W Częstochowie, Warszawie, Krakowie i kilku innych miastach, jak grzyby po deszczu wyrastały przedsiębiorstwa z udziałem kapitału włoskiego, sieci pizzerii sklepy z futrami i butami.

Pamiętam jak w Krakowie pojawił się signiore Antonio M., który szastał pieniędzmi na lewo i prawo, będąc prezesem firmy Seeste Bud. Pan M. kupował samorządowcom drogie prezenty, ucztował z nimi w najbardziej ekskluzywnych lokalach. Jego dzieje spisałem wiele lat temu, także na podstawie długiej rozmowy z Włochem, w tekście „Antonio musi milczeć”.

Antonio M. był jednym z szefów firmy budowlanej działającej w Benghazi, działał na Malcie, a wcześniej pracował w ochronie Giulio Andreottiego. Afera, której Antonio M. stał się bohaterem wpakowała do aresztu wiele osób, między innymi byłego wiceprezydenta miasta. Jak mnie najdą wspomnienia, to przypomnę jego historię, w której splatają się ślady N dranghety, bandy „Krakowiaka”, niezweryfikowanych oficerów SB i ówczesnych luminarzy krakowskiego samorządu. Znam podobne historie z Częstochowy i Warszawy. Wokół interesów włoskiej mafii zawsze tworzył się trójkąt: Włosi, miejscowi gangsterzy i SB, w krąg tych interesów sprytnie wciągani byli samorządowcy.

Wszystkie te fakty przypomniały mi się po rozmowie z Juergenem Rothem. Kilka dni temu nieco poplotkowaliśmy na temat polskich i niemieckich wydarzeń. Juergen właśnie wydał w Polsce swoją kolejną książkę pt „Europa mafii”, w której znajduje się rozdział poświęcony związkom rosyjskich służb specjalnych z przestępczością w Europie, szczególnie ciekawe (choć mało wyeksponowane) są wątki włosko – rosyjskich interesów w Europie Wschodniej, interesów ochranianych przez liniowych oficerów FSB.

Książka w niezłym tłumaczeniu Tomasza Gabisia, jest już na półkach (nielicznych niestety – ciekawe dlaczego?) księgarni.

Nie o tym jednak chciałem ostatecznie was poinformować. Otóż z rozmowy z Juergenem dowiedziałem się, że wpadł na trop ciekawych powiązań mafii i to zarówno klasycznych, włoskich jak i rosyjskich z narodowymi organizacjami piłkarskimi w Europie Środkowej.

Euro – 2012 sadzi wielkimi krokami, coraz więcej niepokojących sygnałów napływa z USA, Niemiec, nawet ze Szwajcarii. O ile dobrze pamiętam za czasów PiS zamknięty został minister sportu w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Zamknęły go służby podległe Kaczyńskiemu. Wcześniej poznaliśmy dzieje i powiązania poprzedniego ministra – Jacka Dębskiego. „Mirowi” Drzewieckiemu też coś tam się przylepiło.

Czy to przypadek, że nasi ministrowie sportu kolejno mają kłopoty z prawem?

W tym kontekście zaniepokoiła mnie informacja byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego o siedmiu poważnych śledztwach podjętych za jego czasów, które teraz nagle wygasły.

Czyżby dopiero Euro – 2012 miało stać się czasem próby dla naszych służb i dla ogólnego obrazu naszego kraju w świecie?

Zamiatanie pod dywan jest doskonałą strategią, ale do czasu, gdy spod dywanu nie zaczną wydobywać się wyhodowane na brudzie stwory!

Juergen Roth pisze o dwóch typach mafii: odchodzącej w przeszłość tzw „Mafii Ludowej”, której bronią jest terror, konfrontacja z państwem i jawna przemoc, oraz o „Mafii Mieszczańskiej”, która ucieka od widowisk, a swoje interesy załatwia w zaciszu urzędniczych gabinetów, przy kojącym szumie komputerów, przez które wędrują rzędy cyfr. „Mafia mieszczańska” to oblicze jakie mafia przybiera w XXI wieku. Nikomu nie opłaca się strzelanie, wybuchy i terror.

W czasach gdy wszystkie oczy skierowane są na świat muzułmański, w spokoju można budować struktury oparte na symbiozie służb specjalnych z państw takich jak Rosja czy Chiny i tradycyjnych, aczkolwiek ewoluujących, środowisk przestępczych. Energia kryminalna, jaka w cieniu walki z terrorem powstaje, budzi najwyższy stopień niepokoju w kręgach policyjnych państw normalnych. Technologia specmafii, to taktyka sowieckich służb z końca lat osiemdziesiątych, której przecież nie położył kresu Władimir Putin, sam uwikłany jest w ciemne machinacje w Petersburgu. Szczegółowo pisał o tym nasz druh Jurij Felsztyński (piszę: nasz, bo ciągle - w różnych krajach - uchowało się trochę niemile widzianych przez kremlinów dziennikarzy).

Tymczasem polscy dziennikarze są dziś jak trzy małpki. Zaniemówili, oślepli i ogłuchli. Instynkt sfory nakazał im pogoń za krwawiącym Jarosławem Kaczyńskim.

Wstydu najemy się, gdy w Europie głośne staną się skutki dzisiejszej omerty, gdy staniemy w jednym szeregu z oplecioną przez rosyjska mafię Bułgarią. Nawet tam jednak ustawowo ograniczono prawa agentów.

Czasu pozostało niewiele, Euro Cup tuż, a zagranicznych dziennikarzy śledczych nie da się tak prymitywnie zakneblować i wytresować jak własnych.


 

Znacie to ... wiem, ale jeszcze raz poczytajcie:


 

„ Tego, że rosyjskie firmy naftowe współpracują ściśle z rosyjskimi służbami specjalnymi, dowodzą notatki jednego z funkcjonariuszy polskich służb. Wynika z nich, że w lipcu 2003 roku polski multimilioner Jan Kulczyk obiecał wysokiemu oficerowi KGB Władimirowi Ałganowowi, że poprze plan sprzedaży państwowej rafinerii w Gdańsku rosyjskiemu Łukoilowi. J. Kulczyk posiada udziały w polskim koncernie naftowym PKN Orlen i należał wtedy do bliskich przyjaciół ówczesnego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego „Wsparcie ze strony Kulczyka było formą rekompensaty: Władimir Ałganow skarżył się mu, że przy innym interesie

zapłacił łapówkę, ale nie został uwzględniony w transakcji”, w trakcie tej afery okazało się ponadto, że rosyjska firma J&S założona na Cyprze, odgrywająca rolę pośrednika pomiędzy firmami eksportującymi ropę naftową a rafineriami, także mogła być kontrolowana przez rosyjskie tajne służby. Co w rzeczywistości kryło się za tym skandalem, opisał posłom były szef polskich tajnych służb Zbigniew Siemiątkowski, składając zeznanie w Warszawie przed komisją parlamentarną do spraw Orlenu „W języku jaki do tej pory obcy był polskiej lewicy, stwierdził, że Rosja uprawia w Europie Środkowej i Wschodniej nowy gospodarczy imperializm, próbując przejąć sektor energetyczny w krajach tego regionu. Powiedział „Wczoraj czołgi dzisiaj ropa” (…)

W „Strategicznym raporcie analitycznym” szwajcarskiego Federalnego Urzędu do spraw Policji z 2007 roku mówi się wprost o firmie Nord Stream, mającej swą siedzibę w Zug jako powiązanej z „przestępczością zorganizowaną i służbami wywiadowczymi ze Wspólnoty Niepodległych Państw”. Autorzy tego dokumentu twierdzą, że rosyjskie tajne służby coraz mocniej zaznaczają swoją obecność i wpływy przy robieniu interesów za granicą, wykorzystując przy tym dawne kontakty z tajnymi służbami innych państw. Na temat Nord Streamu czytamy w raporcie: „Komisarycznym zarządcą firmy jest mieszkający w Zug adwokat Urs J. Hausheer. Według jawnych źródeł, w latach 1987 – 1990 należał on do rady zarządzającej firmy Asada AG z Zug, która, omijając postanowienia COCOM – u (zakaz eksportowania określonych towarów i technologii do ZSRR i państw bloku wschodniego – przyp. Autora) organizowała dostawy do enerdowskiego Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwa”. Według jednego z dokumentów, firma ta pełniła ważną rolę właśnie w zaopatrywaniu NRD w towary objęte embargiem; należała do sieci przedsiębiorstw, której właścicielem był Michael Grossauer z Austrii. „Przypuszcza się, że Putin już podczas pobytu w Dreźnie zawarł znajomość z Hausheerem (…)

Juergen Roth „Europa Mafii” Wydawnictwo Wektory 2010 strony 130 – 131. Tłumaczenie Tomasz Gabiś

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (32)

Inne tematy w dziale Polityka