Zwykle zachwycamy się standardami brytyjskiego BBC, nie mamy jednak dobrego mniemania o sposobie funkcjonowania mediów za oceanem. Tymczasem…
Przyznam, że jednak zbaraniałem, zbaraniałem za sprawą Amerykanów, a ściślej mówiąc za sprawą amerykańskich obyczajów panujących na rynku medialnym.
Oto szefowa amerykańskiego radia publicznego NPR Vivian Schiller „podała się do dymisji po ujawnieniu wypowiedzi jednego z członków kierownictwa rozgłośni świadczącej o jego uprzedzeniach politycznych.
Dyrektor radia Vivian Schiller wzięła na siebie odpowiedzialność za wypowiedź kolegi i złożyła w środę rezygnację, którą przyjęto” (źródło: “Informacje USA”- portal wiadomości amerykańskich).
Jak wyczytałem roczna dotacja, pochodząca z kieszeni amerykańskich podatników, na radio NPR wynosi około 96 milionów dolarów, kwota taka, w skali działalności tego radia, stanowi ledwie jedną piątą jego budżetu.
Od wielu lat prowadzimy, jałowe niestety, spory na temat ustroju mediów publicznych. Sam wypisałem już na ten temat morze drukarkowego tuszu, efektów nie widać.
Media publiczne ciągle są jedynie dodatkiem do serwitutów władzy. Nikt - podkreślam – nikt! - nie uczynił kroku w kierunku stworzenia finansowanych z kieszeni podatników mediów, które tym samym w praktyce zachowają obiektywność i prawdziwe wypełniannie misji publicznej.
Nie dajcie sobie wmówić, że “misja publiczna” jest jedynie pustym frazesem. W ustach polityków mówienie o misji brzmi rzeczywiście pusto. Misja to jednak praktyka, kultura powszechnego obyczaju, pewien bon ton – praktyczne standardy tego co wypada, a co już jest naganne, wpojone tak jak mycie rąk przed jedzeniem.
W USA niewiele mówi się o misji mediów publicznych, misję po prostu się realizuje.
W kontekście amerykańskiego wydarzenia ze smutkiem spoglądam na ogromny ocean, który dzieli nas od tamtego lądu.
Inne tematy w dziale Polityka